Rafael Bielecki – okładka
Przedstawiamy Wam okładkę naszej najnowszej książki „Rafael Bielecki – Pół roku bez wyroku”. Książka będzie miała swoją premierę na konwencie Niucon, na który, oczywiście, serdecznie zapraszamy. Będziecie tam mogli spotkać autorkę, czyli Anikę Stasińską.
Książkę wydamy w formacie 12,5 cm x 19,0 cm. Tomiszcze liczy sobie całe 496 stron, na które składa się 41 wpisów. Każdy wpis ma własną ilustrację autorstwa Kasi Nowińskiej, która jest również autorką ilustracji na okładce.
W dniu dzisiejszym rozpoczniemy przedsprzedaż w naszym sklepie MangaStore. W trakcie trwania przedsprzedaży książkę nabędziecie z 25% rabatem (22,40 zł). Przedsprzedaż potrwa do 7 sierpnia. Po 11 sierpnia książka będzie dostępna w zaprzyjaźnionych z nami księgarniach. Pełną listę księgarni znajdziecie w zakładce Nasze Wydania.
Mamy dla Was także konkurs, w którym do wygrania będą trzy książki „Rafael Bielecki – Pół roku bez wyroku” wraz z dedykacją i podpisem autorki. Wystarczy polubić nas facebookowy profil i udostępnić informację o okładce. Konkurs potrwa do 31 lipca. Zwycięzców ogłosimy 01 sierpnia. Do dzieła! 🙂
Wiadomo już kiedy zostanie wydany drugi tom?
Drugi tom powinien pojawić się w połowie przyszłego roku.
Ja swój tomik dostałam dzisiaj, ale trzeci tom ma być dopiero w październiku. Szkoda….
W zapowiedziach nadal jest wrzesień.
Tak, tylko zobacz na przed ostatnie strony drugiego tomu tam piszę październik…
Dobra, jak już dotrze do mnie drugi tom to zobaczę ;D
Na razie czekam na niego niecierpliwie ^^
Kiedy można się spodziewać wysłania 2 tomu Tyrana?
O! Dobre pytanie. 🙂
Czy 2 tom Tyrana dotarł już do Was z drukarni?
Od wczoraj można go już kupić w sklepach specjalistycznych. Ja swój tomik już przeczytałam 😉
Maru, zazdroszczę Ci, szczęściaro. 😀 Ja swój dopiero będę zamawiać.
O boziu… przeczytałam „w sklepach SOCJALISTYCZNYCH” xD
na półce z octem hahha
nie ma papieru w rolce ale jest literatura gejowa
Niektórzy to pewnie z dużą chęcią by sobie tym tyłek podtarli 😀
A ja się obawiam, że niejeden męski menszczyzna bałby się to do tyłka przyłożyć ^^”
Okładka jest tragiczna… Nie wygląda profesjonalnie
To ja pójdę poczytać tego Prusa…
Kiedy mniej więcej można się spodziewać 3 tomu Tyrana?
Hmmm… ja tam na rysowaniu w ogóle się nie znam, toteż pod względem merytorycznym nie mi okładkę oceniać. Jednak jako potencjalna czytelniczka stwierdzam, że mi osobiście nawet się podoba i mimo obaw pierwsze wrażenie było raczej pozytywne: „eee… nie jest taka zła, do Bieleckiego pasuje”.
Co do opisu to, gdyby nie zostało to wytknięte, nawet nie zauważyłabym, że może on wydać się nieco arogancki w stosunku do czytelnika, ale patrząc na niektóre komentarze pod tym i poprzednim postem dotyczącym pozycji, wydaje się on być trafiony.
Poza tym sądzę, że stwierdzenia, iż książka nie zaskarbi sobie odbiorców jest raczej naciągane. Na blogu Anix publikacja spotkała się z bardzo pozytywnym (niekiedy wręcz euforycznym) odzewem.
Ja też pewnie zamówię pierwszy tomik toć-to przecież boys love, ale trochę przeraziła mnie wspomniana liczba osiem….O.O Mam nadzieje, że nie będzie to się kłócić z waszymi pozostałymi wydaniami, by człowiek nie wydał wszystkich pieniędzy na raz^^”
Co do okładki to jakoś nie widzę problemu, pamiętam jak był wielki szum o okładkę „Lalkarza”,ale uwierzcie mi widok okładki z ekranu, to co innego niż widok na żywo.
uh, czytam powyższe i mam wrażenie, że niektórzy mają problem z odróżnieniem rysownika od rysującego.
Nevermind.
Okładka mi się nie podoba – jest szara, bura i amatorsko wykonana (mam na myśli ilustrację, nie szatę graficzną), choć daje poznać, że mamy do czynienia z parodią. Podejście autorki do czytelników, cóż, kapkę aroganckie i infantylne, ale mi to wisi.
Samej książce najpewniej dam szansę. Może okazać się lekka i zabawna.
O matko, jaka wojna podjazdowa w komentarz…
Nie chcę dolewać oliwy do ognia, ale: sam pomyśl wydania fanfika ze zmienionymi imionami zalatuje mi nieprzyjemnie „50 shades of Grey”. Nie mówię, że wyjdzie to źle, ale wiele osób pomyśli pewnie o tym samym – otoczka wokół w/w erotyka jest zbyt duża, by tego nie kojarzyć. Mam zamiar jednak książkę kupić – czytywałam czasem bloga na wyciągniecie z depresji i chętnie zobaczę, czy „na zdrowo i trzeźwo” czyta się równie dobrze. Całkiem lubię kloaczny humor o ile nie jest jedynym co ma śmieszyć.
Co do samej okładki – średni mi się podoba.
Sama notka jest trochę za agresywna, wtręt o schabowych budzi bardziej uśmiech politowania, a teksty o walerianie i „Lalce” mogłabym znieść na blogu, nie oficjalnie wydanej książce. Powinno tez być chyba „hApi ęd”? ;p
Co do grafiki… Nie chcę zabrzmieć źle, ale nie jest „poziom wydawniczy”, bardziej kojarzy mi się z wydaniami TCD niż Kotori. Widząc okładkę spodziewałabym się znaku właśnie tego wydawnictwa, bo przedstawiona wyżej okładka do poziomu „Lalkarza” czy „Pieśni…” się nie umywa.
Przejrzałam pobieżnie komentarze i już ktoś napisał: linie mięśni na ciele są w wielu miejscach chybione (szyja, kostki, brzuch), proporcje są mniej lub bardziej zachwiane (twarz, dłonie). Najgorzej wypadają oczy pozbawione powiek, wyglądające jak żywcem wyjęte z jakiejś prostej mangi i sztucznie „urealnione”, oraz brzuch, który niby wygląda jakby miał fałdkę, a jednak ta ani na milimetr nie zasłania gumki bokserek, więc najbardziej podobne jest to „ściąganiu” się skory w bliźnie pooperacyjnej.
Tło – i np. buty – noszą zbyt wyraźne ślady „pędzli” i „stempli” z PhotoShopa lub innego mu podobnego tworu.
Samo tło wygląda jakby błonia między Rafaelem a jeziorem były nie wiadomo jak wielkie, podczas gdy perspektywa ledwie ukazuje odległość ~100 metrów? Dopiero po powiększeniu okładki zobaczyłam również, że w tle po prawej jest Zakazany Las, a nie jedynie rozmaziana góra.
Najdziwniej wygląda bielizna, zwłaszcza linie na kroczu – układają się bardzo nienaturalnie. Spodnie wyglądają, jakby były typem „krok w kolanach” przez ilość materiału, nie maja również zamka – a w tej pozycji powinien być, rozpięty na dodatek. Koszula wygląda jak wykrochmalona co najmniej jedenaście razy, prócz rękawów ma jedną! fałdę materiał. W scenie z założenia dynamicznej. W dodatku ta jedna fałda wygląda bardziej jak błąd szwaczki. Brak pozostałych guzików – prócz zapiętego. Miło jednak, że ktoś jeszcze pamięta o materiale „dodatkowym” obok jednej strony kołnierzyka. 😉 Buty są narysowane chyba najgorzej – przez użycie gotowego „stempla” i zupełny brak kształtu/cieniowania wyglądają jak sprane gumofilce.
Najbardziej kuriozalne jest drzewo, którego gałęzie raz zwisają, raz trwają sztywno w pinie, a gałąź za Rafaelem to już w ogóle, wygląda jakby m chciała klapsa dać. ;p Nie wiadomo też specjalnie po co to drzewa tam jest – tak ucięty obraz naprawdę wygląda – przynajmniej dla mnie – jakby bijąca Wierzba połaziła się na Rafaelowe cztery litery, ale tylko tak na pół gwizdka, to i tylko jedną gałązkę naciągnęła, by mu dać w niego klapsa.
Ogólny wydźwięk okładki nie pasuje do parodii – jest ponura i o ile wpasowuje się w klimat brytyjski, to w parodii takie wpasowanie tylko się gryzie, szczególnie z komicznym obrazkiem. Czcionka jest trochę zbyt nudna jak na mnie, w parodii chętniej widziałabym czcionkę pokroju przerobionego graffiti lub w stylu „uszkodzonej maszyny do pisania” lub „rozmazanego atramentu”. Coś zabawnego, co przyciągnie do okładki i nada choć trochę humoru, którego obrazem nie posiada. Najciekawiej wypadłoby chyba coś zbliżonego do czcionki, którą Tom „pisał” w drugim filmie w Komnacie.
Teraz, patrząc na sam obrazek, wcale nie myślę o kimś, komu przypadkiem rozpięły się spodnie i odsłoniły podwozie. Cały obrazek wygląda, jakby Rafael uciekał przed gwałcicielem, któremu wyrwał się w trakcie rozbierania – różdżka w ręku i panika na twarzy tylko to wrażenie pogłębia! To bardzo nieprzyjemne wrażenie, nawet jeżeli jestem w nim odosobniona. Patrząc po szczegółach – koszula bez guzików – może zerwanych – i spodnie zdjęte bez rozpinania – na szybko, na już – tylko to wrażenie pogłębiają.
Ugh, lepiej już zostawię ten nieszczęsny obrazek.
Do wydawnictwa miałabym pytanie, już gdzieś chyba zadane – ile jest przewidywanych części? I czy tekst jest skończony, czy nadal powstaje?
O ludzie 🙂 Ależ laborat! Dzięki za komentarz. Odpowiadając na pytanie: przewidujemy trzy tomy, ale jak wiadomo, życie jest życiem… Może będą dwa, może osiem.
Dziekuje za info.
Co do elaboratu – jeśli mieszać coś z błotem to tylko profesjonalnie. ;p
Tak ja zadawałam to pytanie i dzięki za odpowiedź^^
Taka mała refleksja mnie dziś zaczepiła. Jak jest pierwszy tom to zapewne będzie i drugi. Mimo sporej liczby negatywnych komentarzy dobrze by było, by do kolejnych tomów okładki robiła dalej ta sama osoba, bo jeśli się zrazi i następne okładki będą w innym stylu to też nie będzie wyglądać dobrze (w zestawieniu z pierwszym tomem)
Myślę, że najlepszym rozwiązaniem byłoby… poczekanie z wydawaniem następnego tomu do czasu, aż ilustratorka nauczy się rysować. Bo widać, że ma spory potencjał, więc nie jest to zupełnie niemożliwe. 🙂
Ja tak nie w temacie, ale niesamowicie mnie interesuje czy w najbliższym czasie wydanie jakiś nowy tytuł? ;__;
Tak, w najbliższym czasie ogłosimy nowy tytuł. Mamy zatwierdzoną treść umowy licencyjnej. Czekamy na wersję papierową. I uprzedzając pytania: nie będzie to gatunek boys love 🙂
Czy na Niuconie można się spodziewać ogłoszenia tej nowości? 😀
Raczej nie. Nie możemy ogłaszać tytułu przed podpisaniem licencji.
To bardzo dobre wieści 🙂 Gratulacje za ciężką przeprawę z japończykami. Pan Tomek pewnie się ucieszył, że nie będzie musiał tłumaczyć kolejnej gejozy 😀
Ja to bym chciała horror poczytać… komediowy.
Zostanie wydany, niestety nie przez nas. Za wysokie progi… jak się okazało.
Trudno. I tak czekam na newsy 🙂
Szkoda. 🙁 A Wy wydacie fantasy/horror czy coś spokojniejszego, np. okruchy życia?
Te „wysokie progi” to może Waneko? 😉
Nie mogę udzielić odpowiedzi na to pytanie. Niedługo i tak wyjdzie w praniu 🙂
Są przypuszczenia (na forum waneko), że to JPF wyda ten horror.
A może chodzi o mangę Ludwig Kakumei, którą ma wydać JPF? 😉
Hurra! Nawet nie wiecie jak się ucieszyłam na wieść o nowym tytule. 😀 Nie chodzi o to, że obecne mi nie pasują; Tyrana uwielbiam, poprzednie wydane przez Was mangi również kupiłam. Chodzi o to, że już długo była u Was cisza w sprawie nowych tytułów i zaczęłam się o Was trochę martwić. Już nawet myślałam, że zbankrutowaliście. ^^” Że gejoza Wam się nie sprzedaje, nie macie funduszy na nowe licencje i w niedalekiej przyszłości podzielicie los np. Saishy. ;(
Dobrze wiedzieć, że żyjecie, i że się rozwijacie. A nie zwijacie z interesem. 😉
Trzymam za was kciuki i nowy tytuł na pewno kupię, cokolwiek to będzie. ;D
Time to smile. Zgniła zieleń i pochmurne / ciemne niebo tworzą jakiś taki angielski nastrój. Smutnego, chłodnego dnia.
kotori nie odpowiada pod postami (jak ktoś stwierdził) z jasnego powodu. Sama krytyka i może jeden pozytywny komentarz. Co mają powiedzieć? Przykro nam, że się wam nie podoba? No shit.
Zjebali po całości i mają problem teraz.
Czuję się przywołana do tablicy. Po pierwsze: absolutnie nie odnoszę wrażenia, że „zjebaliśmy po całości”. Po drugie: wypowiadające się osoby wyrażają swoje opinie, do czego mają prawo, a nie zadają pytania, więc ich komentarze nie wymagają odpowiedzi. Po trzecie: wychodzę z założenia, że jeszcze się taki nie narodził, coby wszystkim dogodził. Czytamy wszystkie komentarze i wyciągniemy z nich wnioski.
To tyle w temacie.
Opiniujący raczej też nie oczekują jakiejś odpowiedzi od wydawnictwa, ponieważ wyrażają tylko swoją opinię i mogą liczyć na to, że takie uwagi weźmie się później pod uwagę.Wolę, żeby wnioski z tych opinii zaowocowały z czasem, niż żeby wydawnictwo miało się bronić, albo każdemu odpowiadać ;).
Tak gwoli wyjaśnienia, nie jestem na tyle niedomyślna, żeby nie wiedzieć, że chodzi wam o różne aspekty ilustracji, sama też jestem rysownikiem, ale nie przeszkadza mi to podejść z dystansem do różnych rzeczy. W opiniach razi momentami przesada. Mój post chyba został odebrany jak zwykle z własnego punktu widzenia. No ale, punk widzenia, zależy od punktu siedzenia. Was będzie razić to, że nie przyklasnę, a mnie niektóre głupie stwierdzenia. No ale zaczynajmy:
Przytoczę na początek wasze słowa: „ludzie mają prawo wyrażać swoją opinie” – dokładnie to i ja zrobiłam, to źle? Bo jest inna niż większości?
„nie do końca podołała oczekiwaniom potencjalnych nabywców” – problem jest taki, że poza mną, wyłapałam z tej plątaniny może ze dwóch potencjalnych nabywców. Sprawa trochę mnie zdziwiła, gdyż narzekania na „Bieleckiego” były już w poście z wiadomością o publikacji. Jak mnie jakaś pozycja nie interesuje, to ją olewam. Nie wchodzę na kolejne posty i nie wiercę dziury, bo nie mam co robić w domu – tak, wiem, przyczepicie się do słówek, piszę to z premedytacją, może ktoś wreszcie wyłapie ironie. Wydawnictwo już zna opinie na ten temat, nie wycofało się (daje to komuś do myślenia?), za co urosło w moich oczach. Dowód odwagi.
Argument odnośnie ludzi wydaje mi się trafiony. Jeżeli ludzie oceniają wygląd, nie sugerując się wnętrzem, to zrobią to nie tylko z książką, naprawdę. Wielu takich chodzi po świecie, omijam ich szerokim łukiem. „Człowiek” to stwierdzenie z grubej rury – jak wiele innych w poprzednim poście – oddających mój szok i chęć dosłownego przekazu.
Kolejna rzecz… Czy ja bronie warsztatu autorki? Ślepa nie jestem, widzę te niedociągnięcia. Taki ze mnie człek, że mi to w okładce parodii nie przeszkadza. Wolę coś takiego niż tandetne okładki wykonane prostacko w PhotoShopie, których jest pełno w księgarniach… no i na moich półkach także, ponieważ chcąc przeczytać daną pozycję, godzę się na okładkę.
Swoimi postami nikogo nie nawracam, wyrażam swoją opinie. Opisałam swój punkt widzenia na rysunek, NIGDZIE nie kazałam nikomu zmieniać swojej. No i prosiłam o wrzucenie na luz ludziom, którzy piszą farmazony typu: „to brak szacunku dla czytelnika!”. Brak szacunku to byłby gdybyśmy dostali rozmazujący się druk, papier toaletowy zamiast stron i kosmiczną cenę.
Co do tych nieszczęsnych pedałów… Śmieje się naprawdę głośno. Tak się składa, że wielu z nich nic do określenia nie ma. Facet myśli innymi kategoriami i nie płacze jak go ktoś ciotą nazwie. Ba, mój były – jest bi – dostawał gorączki jak ktoś go gejem nazywał. To mu się źle kojarzyło. Moje stwierdzenie nikomu nie ubliża, służyło jako wyolbrzymienie.
Oraz TAK! Ten komentarz to tak na serio 😀 Z ust mi to wyjęłaś… Odniosłam identyczne wrażenie czytając tutaj co poniektóre. Jakie to niesamowite kiedy spotykają się różne punkty widzenia.
LOL! Od dzisiaj będę unikać ludzi, którzy w domu mają ładne krzesła, bo to musi świadczyć, że oceniają ludzi po wyglądzie! xD Bo przede wszystkim ważna jest funkcjonalność krzesła, a nie wygląd, prawda? Ludzie z ładnymi krzesłami na pewną są płytcy 😉 Ot mądrość życiowa hehe.
Co do tematu homoseksualistów i używanych określeń – to co piszesz jest naprawdę żenujące i smutne zarazem. Jeśli ktoś jest bi, to oczywiście, że się oburza, że go nazywa się gejem. Bo nim nie jest! Jest BI. I gej nie jest słowem pejoratywnym, a pedał już tak.
A okładka jest słaba.
Mój były posłużył jedynie za przykład. I nie, nie chodzi tutaj o bycie/niebycie gejem. Jak go znajomi pedałem przezywali to się nie bultał ^^ Zresztą znam „zwykłych” gejów, jakoś też się nie rzucają, ale może to jakieś dziwne ludzie są. Poza tym, powtórzę, bo pisałam w poprzednim poście, ale widać powinnam dużymi literami: słowo pedał zostało zamieszczone jako wyolbrzymienie.
Co do książek, krzeseł ludzi. Mnie osobiście razi takie podejście u innych, nic na to nie poradzę, że ich unikam. Zresztą… Halo? Was może odrzucać zwykła okładka, mnie cecha ludzka, gdzie tutaj konsekwencja?
Widać przyda się komuś lekcja czytania ze zrozumieniem. W moim poprzednim komentarzu chodziło o to, że wybór ładnych, codziennych przedmiotów nie świadczy o tym, że ktoś jest płytki. I nigdzie nie napisałam, że pałam sympatią do ludzi, którzy oceniają innych (ludzi) po wyglądzie 😉 A Twój komentarz o „pedałach” jest tak samo nietrafiony, jak komentarz Bożeny Dykiel o TVNie, który „pożydził” pieniędzy 😉 Intencje nie mają znaczenia, jakkolwiek byś tego nie tłumaczyła, to i tak do brzmi źle i łatwo kogoś tym urazić.
Ja już skończyłam. Dziękuję za uwagę.
Kto nie czyta, ze zrozumieniem? 😀 „nie świadczy o tym, że ktoś jest płytki”, a skąd wzięłaś owo stwierdzenie? Gdzie tu mowa o płytkich ludziach? Nikogo nie oceniłam żadnymi epitetami. To jest moc nadinterpretacji i dopowiedzeń. Poza tym, piszemy o innych rzeczach, wybór ładnych przedmiotów, a skreślanie czegoś kompletnie z powodu wyglądu jedynie, nie są tym samym. Widzę tutaj niezrozumienie już u podstawy.
Co do pedałów, ja problemu dalej nie widzę, a także nie wiem o jakim komentarzu z TVNu mowa, więc się w tej kwestii nie wypowiem. Radzę na przyszłość nie brać wszystkiego dosłownie.
Wydawnictwo raczej jeszcze nie zna opinii ogółu, ponieważ zakładając, że mamy do czynienia z szanującym się wydawnictwem, to bierze ono pod uwagę właśnie opinię ludzi inwestujących w nich pieniądze. Widać to chociażby po J.P.Fie i zmiany okładek do „Mój drogi bracie” pod wpływem opinii internautów zainteresowanych tytułem. I to jest postawa godna podziwu ponieważ wydawnictwo powinno pokazać, że nie ma ludzi i wszystkiego gdzieś. Mam nadzieję, że Kotori właśnie jeszcze nie znało opinii na temat tego typu okładek (logicznym jest, że skoro nie było okładki wcześniej to nie mogli jej znać jak dla mnie).Bo jeśli wiedziało, to daje mi to dużo do myślenia, ale nie w pozytywnym sensie. Wydawnictwa są stworzone dla ludzi, a nie ludzie dla wydawnictwa, a zabieranie głosu w takich sprawach to norma. Wolę zmarnować te 3 minut mojego życia na napisanie „bezsensownego komentarza” niż patrzeć potem na to, że poziom dalej spada, zamiast rosnąć. Poza tym nikt nie ocenia treści po okładce – tu oceniamy okładkę.
No i sama nie oceniłam okładki jakoś bardzo źle, więc nie mieszam w to Bieleckiego, natomiast nie podoba mi się ten fragment o wydawnictwie, który napisałaś, bo nie tak powinno się dziać.
Fragment był mocny, zgadza się. Mógł się nie spodobać, ale osobiście poczułam się dotknięta za wydawnictwo. Widzę to inaczej niż ogół tutaj. Cenie ich za to, że się odważyli spróbować czegoś innego. Obiecali dziewczynie współprace i dotrzymują danej obietnicy. Wasze zdanie znają już doskonale, a raczej tej strony, która książki w ogóle nie kupi. To, że ekipa Kotori nie odpisuje na posty pod notkami, nie znaczy, iż ich nie czyta. Odważyli się na wydanie czegoś kontrowersyjnego, a to świadczy o chęci wydania tytułów dla różnych grup odbiorców. Podejrzewam, że jeżeli nie znajdzie się odpowiednio dużo chętnych, będą szukać innych tytułów w przyszłości, ale prawda jest taka, że dopóki żadnego podobnego nie wydadzą, można tylko spekulować. Cenie sobie różnorodność, cieszę się, że nie tylko ja.
Tę kwestię rozumiem, ponieważ ja też nie uważam, żeby eksperymentowanie było złe, ale tak jak sama napisałam, ja wolałabym zobaczyć eksperyment w stylu mangowa okładka + mnóstwo mangowych ilustracji do książki, tak jak ma to miejsce w Japonii i taki eksperyment ucieszyłby mnie dużo bardziej 😉
A co to znaczy „mangowa okładka”?
Z tego, co pamiętam, to nie ma czegoś takiego jak mangowy styl, więc i nie może być „mangowej okładki”.
Jeśli nie ma stylu mangowego to dlaczego shonen jump organizuje konkursy dla obcokrajowców na komiksy ”w stylu manga” (odmienianego po polsku na mangowy, bo to naturalne w naszym języku”? Ja tam wolę słuchać Japończyków w tej kwestii niż słuchać polskich wywodów na temat tego, że styl mangowy nie istnieje i tyle w temacie 😉
Addi, wbrew pozorom istnieje „styl mangowy”, na tej zasadzie, na której istnieje „amerykańsku superbohater” z bielizna na wierzchu, ciałem w kształcie litery V i w lateksowym kostiumie.
Istnieje również „styl manhwowy”. Manhuy to nie moja działa, ale te kilka które czytałam tez były nie do pomylenia z mangami.
Mangi wywodzą się z drzeworytów, a te miały pewne „techniczne podstawy” ze względu na to, że były własnie drzeworytami. Również wielkie, po-Disneyowskie oczy rozpowszechnione chyba przez Miyazakiego ustaliły pewne „podstawy” mangi.
Ludzie narzekają na to, że nie ma konkretnej krytyki do okładki, proszę bardzo, więc.
Tu naprawdę nie chodzi o kreskę, a o detale i przemyślenie, to małe rzeczy decydują o tym, żeby całość grała. Począwszy od teoretycznie dynamicznej pozy, która jest sztywna, idąc dalej mamy np. drzewo, którego liście są bardziej detaliczne od samej postaci i ciężko określić czy odgrywa taką samą rolę, bo np. goni bohatera, czy ta gałąź jest tam od tak sobie, bo mimo wszystko nie jest to do końca zaznaczone. Z resztą podczas gdy reszta wydaje się rysowana to przy drzewie człowiek ma wrażenie użycia gotowego pędzla, lub zupełnie innej techniki, bo w porównaniu do całej reszty, gdzie nie ma tak drobnych detali ta część się wybija. Kolejny detal rzucający się w oczy to kreska na szyi, która wygląda nieco dziwnie, jakby była tam machnięta przez przypadek, mięśnie szyi tak nie idą, bez względu na to czy jest to karykatura czy nie, jeśli nie wie się że mięsień szeroki powinien iść od rzuchwy do zgłębienia, również zaznaczonego przez autorkę w zupełnie innym miejscu. Takich rzeczy nie trzeba się uczyć, wystarczy sobie szyję pomacać, jeśli się nie jest pewnym. A jeśli nadal się nie wie to można takiej kreski nie uwzględniać. Kolejna rzecz to nadgarstek, który świadczy o tym, że gdyby ściągnąć bohaterowi koszule to pozostałyby dwa patyczki. Proporcje w karykaturze też muszą jakieś być względem siebie i widać, że autorka nie do końca dopracowała jeszcze swój styl, żeby je odpowiednio ustalić. Perspektywa dłoni – powinna być większa, skoro jest zbliżona w stronę czytelnika, a przynajmniej tak duża jak twarz Bieleckiego, a nie w perspektywie zmniejszona. Patrząc na okładkę muszę przyznać, że nie wiem czy bohatera zamroziło jakieś zaklęcie czy co, bo poza jest za mało dynamiczna na uciekanie. Także łączenie jeziora z gruntem kuleje, bo widać pędzel, którym był malowane na pierwszy rzut oka. Od góry mocny lineart, a im bardziej w dół, tym bardziej niewyraźnie i inny styl… Kciuk ma za dużo wyraźnych łamań, jakby był każdym innym palcem, a nie jest, najmniejszy palec na dłoni odlatuje. Mięśnie na łydkach, a raczej kreski – lepiej ich nie zaznaczać, jeśli do końca nie wie się jak to idzie. Może to detale (i to tylko niektóre), ale składają się one na całość i nie wszystkie są błędami nie do poprawienia. Czasem nawet bez tych kilku elementów rysunek wyglądałby profesjonalniej, bo nie uwidaczniałby ich błędów. Może autorka się starała i włożyła wiele pracy w okładkę, może nie każdy się zna na rysunkach, ale to nie znaczy, że można sobie pozwolić na bylejakość i przeoczenia, ponieważ bystre oko wielu ludzi od razu zauważy, że coś nie gra, chociaż nie każdy będzie potrafił powiedzieć co. Zwłaszcza, że nie jest to jedna, ani dwie rzeczy. Owszem, można przymknąć oko na okładkę, ALE ludzie mają dość bylejakości, byle jakość wypływa nam uszami. Niektórym wszechobecna bylejakość uciska na mózg i dlatego hejtują wszystko, ale… to pewien sposób walki z bylejakością. To nie jest pretensja wobec Bieleckiego, ale apel ludzi do Wydawnictwa – skoro macie takie ładne wydania to starajcie się być coraz lepsi i lepsi, w każdym calu i detalu, czyli w kwestii okładki też. Na bylejakość można komuś pozwolić w momencie, kiedy stara się być coraz lepszy publikując na stronach internetowych, a nie gdy jego grafika pojawia się na okładce książki.
Autorko rysunku, tło jest ładne, ale za mało przemyślane i dopracowane, dalszy plan jest naprawdę fajny, ale to co jest bliżej odrobinę kuleje. Mimo wszystko to jeszcze nie jest poziom i pomysł na okładkę książki, oglądaj dużo okładek, dobrych okładek ile się da i czerp z obserwacji, jeśli myślisz o ilustrowaniu czegokolwiek innego niż Bielecki. Zwracaj uwagę na detale, patrz jak zrobiłaś włosy, wymiotłaś i ja bym tak włosów nie narysowała, bo to moja największa zmora. Koloring krawatu też ekstra. Ale to nadal za mało. Ten rysunek powinien przejść jeszcze ze dwie korekty niezależnych osób przynajmniej zanim został pokazany światu i po poprawkach naprawdę byłoby już mniej dymu. Może się starałaś i siedziałaś nad tym dniami i nocami, może już tym rzygałaś i chciałaś odstawić, żeby było gotowe, ale jeśli tak zrobiłaś i jeśli większą grupą osób uznaliście, że ”tak może być” to nie należy się burzyć na konsekwencje jakie z tego wynikły, ponieważ to wy ponosicie za to odpowiedzialność.
I nikt rysowniczce nie karze sobie wziąć tych komentarzy do serca, ale czytelnicy mają prawo mieć własne zdanie, bo weszło to na taki poziom, na którym potencjalny odbiorca ma prawo oceniać, a jeśli nie ma to stosowny napis proszę zamieszczać na okładce, tak jak w galeriach internetowych ”no critique plz”.
Polska jest przepełniona mnóstwem ilustratorów i grafików i każdy patrzy na drugiego. Mamy miliony mangowych i niemangowych rysowników, karykaturalnych i realistycznych, rysowników rysujących profesjonalnie do szuflady, bo mimo swojego geniuszu nadal się wstydzą, a także rysowników odnoszących sukcesy na poziomie światowym. Każdy chce stworzyć coś więcej, coś co sprosta oczekiwaniom, ale muszą ciężko walczyć o każdą, nawet najmniejszą szansę pokazania się. Dlatego okładki często gęsto są oceniane ostro. Nikt nie mówi ”o Boże rysowniczko, nie umisz i koniec”, tylko chcą powiedzieć, że coś poszło jednak nie do końca dobrze.
Ale i tak uważam za fajną rzecz, że książka ma własnego grafika, bo kiedy weszłam na stronę Bieleckiego znalazłam tam sporo fanartów z anime czy rysunków z deviantarta podpisanych imionami i nazwiskami postaci z książki i się zastanawiałam czy aby na pewno trafiłam na fanpage czegoś, co ma zostać wydane. Życzę jak najlepiej rysowniczce, ale to jeszcze nie to. Komentarz napisałam dla tych, którzy jęczeli, że brak tu konkretów i sam hejt (a nieprawda).
Również przychylam się do tego, że ostatni akapit jest bardzo niestosowny i nawet jeśli nie miał tego na celu przez wiele osób może zostać odebrany jako „Nie podoba ci się, to znaczy że jesteś mugolem, bo ja tak mówię” (wersja łagodna)
Czy ja jestem jakaś dziwna, że okładka mi się podoba? Moim zdaniem, okładka powinna oddawać charakter książki. Skoro to parodia, klimat został idealnie odwzorowany. Jest infantylna, groteskowa i zabawna ^^ Czytałam jeden rozdział (tylko jeden, bo nie chciałam sobie psuć zabawy czytając książkę) „Bieleckiego” na blogu autorki i uważam, że ilustracja super się komponuje z treścią. Nie jestem sobie w stanie wyobrazić „Bieleckiego” z okładką niczym z „Pieśni dla Feniksa” na przykład… Minus jakiego się dopatruje to mało dopracowane tło – dodałabym tam coś jeszcze 😀
Poza tym… Rly? Nie kupujecie książek, których okładki wam się nie podobają, TYLKO przez ową okładkę? X_x Ludzi też tak skreślacie jak mają gorszy dzień i gorzej wyglądają? Czytając te wszystkie komentarze, mimo tego, iż ludzie zawsze mi mówili o mojej kulturze osobistej same dobre rzeczy, czuję się jak cham i prostak 😀
Książkę zapewne – jak wiele innych – zabiorę do pracy gdzie będzie mnie oglądać z nią w ręku minimum 50 osób dziennie. Jak się pokazałam z „Lalkarzem”, spytali się co to za poczwara na okładce xDDD Jedna moja znajoma, pani po 40tce, spytała czy to jest horror jakiś 😀 Jak widać różne opinie ludzie mają o okładkach „z poziomem”. Poza tym, trochę dystansu. Gdyby wszystko byłoby takie samo, byłoby nudne.
A… i niech mi ktoś wytłumaczy czemu wydawnictwo tą okładką, rzekomo, okazało nam – czytelnikom – brak szacunku? Laski, czytacie o PEDAŁACH, a nie potraficie okazać odrobiny tolerancji dla innej kreski?
Ten komentarz, to tak na serio? O Jezu… Co ma wspólnego ocena okładki do oceny wyglądu ludzi? To trochę taki „z dupy” argument. Wybacz, bo serio nie rozumiem tej analogii, lol. Całkiem sporo osób stwierdziło zgodnie, że okładka jest po prostu brzydka. Nie chodzi o charakter czy styl autorki(a raczej brak stylu), chodzi o estetykę, dbałość wykonania. Parodia czy nie, można było zrobić okładkę na milion naprawdę zabawnych sposobów, niekoniecznie rysując postać ze spuszczonymi spodniami i zbyt dużymi gaciami w nierówny wzór z serduszkami (seriously?-_-), ale niektórych widać takie rzeczy bawią, więc tematyki nie będę się czepiać. ALE TO WYKONANIE! Ta typografia, ta kolorystyka, ta kreska, te zachwiane proporcje i kosmiczna anatomia. Na pierwszy rzut oka widać, że autorka nie ma zielonego pojęcia ani o projektowaniu, ani o rysunku. Niektórym to przeszkadza, niektórzy nie lubią brzydkich rzeczy, zwłaszcza gdy za te rzeczy mają jeszcze płacić. I tu nawiązujemy do braku szacunku, bo nie szanuje się odbiorcy. W jaki sposób? Wciskając im gówno, mając nadzieję, że i tak kupią dla treści ^_^
I tak na koniec… Nie wiem co Ty czytasz, ale ja czytam rzeczy o homoseksualistach/gejach, a nie „pedałach” i nijak się to ma do mojej tolerancji do słabej kreski. Pozdrawiam.
Okładka Lalkarza też za swoje dostała od pewnej części czytelników, ale jakoś nie było z tego afery, krytyka, opinie i nawet hejt pojawiały się na jej temat, a dramy nie robił z tego prawie nikt, bo nie chodziło o aspekty techniczne pracy, a o jej wygląd. Więc w tamtym przypadku zdecydowanie bardziej rozchodziło się o kwestię gustu niż w tym, gdzie problem jest z tym, że art po prostu nie spełnia wymagań rynkowych na poziomie artysty-ilustratora. Przed autorką rysunku jeszcze na prawdę długa droga do stworzenia czegoś dla większego ogółu i niestety tym razem po prostu nie do końca podołała oczekiwaniom potencjalnych nabywców, którzy od razu zaznaczali, że oczekują więcej. Publikując taką okładkę powinna być gotowa na taką krytykę jaką otrzymała, skoro dojrzała do samego stworzenia okładki dla prawdziwego wydawnictwa, a nie do szuflady, dlatego ludzie mają prawo wyrażać swoją opinię.
W okładce nie podoba mi się kolorystyka :\ Jeśli jest to parodia, to chyba okładka powinna mieć trochę weselsze kolory. Poza tym, ten czerwony napis taki trochę „z dupy” wzięty. Nie pasuje do tej zgniłej zieleni. Mógł zostać biały, tak jak reszta napisów. Sam obrazek nie jest jakiś tragiczny. Podoba mi się twarz postaci. Emocje została fajnie na niej uchwycona. Co prawda, nie jet to poziom z okładek waszych dwóch poprzednich powieści (tu anatomia, a zwłaszcza ręce powinny być bardziej dopracowane), ale też nie uważam by trzeba było owijać książkę gazetą, co jest trochę chamskim stwierdzeniem. Jak dla mnie. Powieści nie kupię, bo parodie z dużą dozą przekleństw mnie nie interesują i zazwyczaj nie trafiają w mój humor. A jak jeszcze jest to związane z HP (którego uwielbiam), to w ogóle podziękuje.
Czerwony napis pasuje do serduszek na gaciach, więc JEST równowaga Maru xP. Czcionka w tytule nadaje się do komiksu. Czy jest odpowiednia do powieści, nie wiem.Całość prezentuje się nie najgorzej, ale jednak podziękuję.
PS: A wiadomo ile będzie w sumie tomów tej parodii???
Dobra ja bym nawet zamówiła, ale nie chcę by przyszła zaraz po drugim Tyranie. Wiecie żeby był odstęp dwóch/trzech tygodni, by obie książki nie przyszły w tym samym dniu^^”
Okładka mi się zupełnie nie podoba, po wcześniejszych informacjach spodziewałam się czegoś mangowego, ale pewnie kupię – jak nie dla siebie, to dla przyjaciółki. A jeśli kupię dla siebie chyba pójdę za czyimś pomysłem przeczytanym gdzieś indziej i obłożę gazetą. Nie zaprzeczam, że okładka w swoim klimacie pasuje do treści, ale – no cóż – mogłaby się lepiej prezentować pod względem estetyki. Notka z tyłu też mnie nie ujęła i pewnie gdybym nie znała treści z bloga, ciężko by mi się było zdecydować na zakup książki. Jednak od treści w wersji drukowanej oczekuje się czegoś więcej niż od bloga chociażby dlatego, że wykłada się za to pieniądze. Ale fakt faktem, sama z siebie nie jestem skłonna do kupowania książek, więc nie jest to niczym odbiegającym od normalności, że i tej nie byłabym skłonna kupić.
może powiem tak, ilustracja okładkowa ma dobre fragmenty 😛
jeśli o całą okładkę chodzi, rzeczywiście do zakupu nie zachęca, opis to już w ogóle strach… szczególnie ostatni akapit, powiedziałabym, że mogłoby być wstyd z tym do kasy podejść, ale przecież to nie będzie dostępne w księgarniach ^^
Okładka faktyczni wyszła nieszczególnie, ale jak już ktoś wspominał gazeta za okładkę też może być.
Bardziej mnie zastanawia, czy nikt nie przyczepi się do podpisu „bezwstydna parodia Harrego Pottera” jak w „Barry Trotter i bezczelna parodia”, i nie będzie zarzucał plagiatu.
Nie może zarzucić plagiatu, bo to dopisek na okładce, a nie część tytułu 🙂
Okładka jest strsznie nie w moim stylu. I z tega co widać nie w stylu każdego… Jest nie wymiarowa, brak kanon, marne nudne tło. Czy autorka rysowała to w kiblu na kolanie? Bo sory dziewcze historia Anix jest przekozacka ale obłożyć ją tak spartaczoną okładką nad którą ktoś nie specjalnie się przyłożył to doprawdy krzywda. Ja uważam, że dziewcze od okładki albo nie ma wystarczającej wyobraźni albo talentu.
Bardzo mi przykro ale jest kupa :/
Uczcijmy to minutą ciszy…
Słuchajcie dlaczego te konkursy są tylko dla tych co mają facebook. Ja na przykład nie posiadam takiego konta, a z chęcią wzięła bym udział w takim konkursie choć by dla zabawy. To trochę nie sprawiedliwe:(
Podobijam 🙁 u mnie też facebooka brak i czuję się przez to wykluczona 🙂 a zakładanie konta na serwisie społecznościowym tylko dla konkursów trochę mija się z celem 🙂
Napisanie dobrej parodii to o wiele cięższy kawałek chleba niż napisanie dramatu. Nie wiem jak wyszło w tym przypadku, bo treści nie znam, ale i tak gratuluję autorce odwagi. Ja bym w życiu nie zrobiła czegoś podobnego.
Jezus maria, ja to naprawdę chciałam kupić… Ale patrząc na taką okładkęczułabym się jak czytelniczka książek pokroju „Kapitana Majtasa” (już nie mówiąc, że wstyd z czymś takim wyjść poza własny pokój). Po komentarzach widzę, że nie ja jedyna mam zastrzeżenia. Tak to jest jak się forsuje coś na złość czytelnikom. Fanki Bieleckiego i tak kupią, tylko że moim zdaniem to porażka.
Mówią że nie ocenia się książki po okładce, więc ja się jeszcze do siódmego zastanowię^^
Okładka kojarzy mi się z wydawnictwami parodii dla gimnazjalisto-licealistów, może trochę nie pasuje do tego, co dotychczas wydało Kotori, natomiast do treści pewnie bardziej.
Niestety mnie ani ten obrazek, ani treść nie ujęła. Ale nie będę jechać po okładce, bo to nie ona odstraszyła mnie ostatecznie, tylko coś zgoła innego. Lubię pastisz i absurd, ale sposób, w jaki opowiadanie jest pisane mi niestety zupełnie nie odpowiada. Na pewno jest to ze strony wydawnictwa spory eksperyment.
Ja szczerze powiedziawszy jeśli miałabym zainwestować w jakiś eksperyment to wolałabym powieść z mangowymi ilustracjami i mangową okładką, tak jak w Japonii :>
Moim zdaniem okładka jest dobrze zrobiona, ponieważ ma w sobie komizm przedstawiający „głupotę” glownego bohatera. Jako ze pisze ze to cz. 1 bedzie mozna sie spodziewac, iz to trylogia? 😉
Na pewno kupie te ksiazke, po okladce i opisie z tylu przeczuwac, ze bede turlac sie ze smiechu ^^. Chociaz wydaje mi sie ze w opisie nie powinno byc o tym schabowym ;D
To jest raczej parodia okładki – nie ma tu nic dobrze zrobionego. Mówię o walorach estetycznych, nie o zamiarach autorki. Tyle w temacie.
Motyw na okładce jest niezły. Sama okładka technicznie nie jest jakoś bardzo zła, ale nie wywołuje ochów i achów, wręcz przeciwnie. Z tego co wiem, autorka tekstu i rysunków miały coś wspólnego, długoletnią prace pewnie, stąd może wybór rysownika.
Sama do tego typu ilustracji wzięłabym Hitohai.
Okładka na bardzo, ale to bardzo tragicznym poziomie. Zastanawiałam się nad kupnem, ale teraz przeszła mi wszelka ochota. Wolę wydać pieniądze na coś, czego nie będę musiała obkładać gazetą. Mam nadzieję, że w przyszłości wydawnictwo będzie bardziej szanować swoich czytelników i zatrudni kogoś, kto nie będzie kaleczył naszego wzroku swoimi rysunkami.
smutna prawda. Czemu Suobi nie robiła okładki?
Czemu Alicja Niedźwiedzka nie robiła okładki? Albo Karolina Sobierajska? Ewentualnie Fahiko?
Nie będziesz okładać azetą bo zawsze jest alternatywa :3 I ja ową alternatywę posiadam i oddam za darmo ( nakleję) 😀
To bardzo agresywna notka do czytelnika jest
Tu się niestety zgodzę. Mówienie komuś, że się na czymś nie zna i powinien wziąć coś na uspokojenie, jest bardzo nietaktowne. Z pewnością miał to być żart, ale nawet w żartach trzeba zachować pewien umiar.