Zeszyty Komiksowe #13
Zachęcam Was do zapoznania się z 13-stym numerem Zeszytów Komiksowych, w całości poświęconym komiksowi japońskiemu. Znajdziecie tam również mój felieton zatytułowany „Jestem yaoistką” oraz fragment komiksu Martyny Janik, pt. „Intergration”.
„Manga jest ważną częścią komiksowego uniwersum. Także w Polsce. Nie sposób nie zauważyć jej obecności, nie sposób choć przez chwilę nie zastanowić się nad jej fenomenem. Trudno znaleźć miłośnika komiksów, który nie umiałby powiedzieć czegoś na jej temat i który nie miałby wyrobionego na jej temat zdania. Skąd bowiem obecny w potocznej świadomości pogląd o różnicach mangi i komiksu zachodniego, skąd podziały i opowiadanie się po jednej ze stron oraz częsta niechęć do zrozumienia i porozumienia. (źródło: „Zeszyty Komiksowe„)
niesłychanie atrakcyjne informacje 🙂
No ba. Ode mnie się dowiesz na temat literatury, sztuki, a jak potrzebujesz, to i podstaw programowania, Blackie to mistrz retoryki i logiki, Lau rzuca zajebiste wskazówki, Rizu to urodzony profesor dialektyki, to kawał sztuk wyzwolonych w jednym miejscu XDD
Ja jeszcze wiem, gdzie są najlepsze darmowe strony z gejowskim porno! (No co, proszę mnie nie mordować wzrokiem, ja tam wolę się naocznie przekonać, jak pewne rzeczy wyglądają, zanim je opiszę ;p).
Nie żeby coś, ale może się pochwalisz? Wiesz, ciężkie jest życie rysownika- anatomia się sama nie zrobi XDDD
No nie będę tak publicznie udostępniać *rumieni się*. Ale jak chcesz, to pisz na mejla, to chętnie podeślę – blackie-sama@wp.pl *niah niah niah*
No Witold Jabłoński. Tak, Uczeń Czarnoksięznika to jest, i to pewnie za tę serię go wyrzucili ;3
Ty serio z tą pocztą? xD Bo ja sprawdzałam nawet na Allegro, nie ma jej nigdzie do kupienia O_O Tzn. Allegro i Empik sprawdzałam tylko. Jeżeli się nie boisz, to podaj meila, to może się dogadamy ;3 Ja z pewnych względów swojego nie chcę podawać x.x
Bardzo fajną serię, nawiasem mówiąc. Mistrzostwo użycia polszczyzny w „uczniu czarnoksiężnika” powala.
Mhm, czasami ciężko znaleźć tego rodzaju książki- w empiku na bank nie ma, na allegro raczej też nie. A odwiedzanie tematycznych księgarni może być dla niektórych traumatyczne XDD
„Nie nie boję się, nie nie boję się…” *śpiewu śpiewu* Mejl- tatarzyn@poczta.onet.pl
Obowiązkowo muszę zdobyć ten zeszyt *_*
Cwn Annwn, bądź tak miła i podaj tytuł i autora tejże powieści ;3
„Kochanek Czerwonej Gwiazdy”, Witold Jabłoński. Gdybyś miała na nią ochotę, jestem skłonna pożyczyć swój egzemplarz XDD
Ach, to ten. Nie wiem, jak chcesz niby pożyczyć?! xD Ale słyszałam o tym, koleżanka ma jeden tom od Jabłońskiego, pierwszy jakiś. Trzeba czytać wszystkie pokolei, czy nie? O.o
I ponoć Jabłońskiego za te książki wyrzucili z uczelni o.o LOL. To musi być coś! xD Napisz, co mam czytać pokolei ;3
Hmm, nie, chyba mylisz książki (podejrzewam, że ta, o której twoja koleżanka mówi, to Uczeń Czarnoksiężnika, swoją drogą, też niezła), ta nie ma tomów- jest tylko jedna, krótka (nie więcej niż 150 stron) powieść, i wątpię, żeby Jabłońskiego (nie jestem nawet pewna, czy to ten sam Jabłoński, w końcu niejednemu psu Burek) wyrzucili z liceum za tą książkę, bo wydał ją dopiero niedawno- wcześniej była cenzura komunistyczna, a nawet teraz Kościół tak krzywo patrzy (nie dziwię się, wcale się nie dziwię), ale że dzieło niszowe, to za bardzo się nie rzucają XDD
Co do pożyczki- mogę ci po prostu wysłać pocztą, jak skończysz, to mi odeślesz.
A wiecie, że termin 'manga’ dla Japończyków oznacza wszystko to, co jest wydane u nich? ichnie mangi to mangi. Batman wydany po Japońsku to manga. A czarodziejka z ksieżyca wydana po angielsku to już 'komikku’ (czy tam komiku)
Podobno. Tak mi znajoma mówiła :3
Taaaak, wiemy 🙂
Lubię, gdy kreska mangi przypomina amerykański komiks, to znaczy, gdy oczy nie są na pół twarzy. Ale fabuła, sposób przekazania treści, w wydaniu jap. bardziej do mnie przemawia. 🙂
Ja również lubię mangi bardziej realistyczne gdzie oczy nie uciskają bohaterowi/terce mózgu – patrz Ayase z Okane Ga Nai.
UGH :/
Przypominam, że mózg jest dużo niżej 😀 Nawet dwa… mózgi, znaczy się 😀
Taaa, cytat ze studiów:
„faceci myślą odcinkiem S2-S4” XD
Na widok Okane Ga Nai zawsze mam odruch wymiotny, nie dość, że historia głupia jak but, to jeszcze ukeś wygląda jak 8latka, niech no się tylko ktoś dobierze do tej mangi, że promuje pedofilię – i to ostrą 😉
Manga mangą, bo z mangi różne rzeczy wychodzą na rynek (choć nie powinny), ale ja się głównie zastanawiałam, JAK, do jasnej ciasnej parasolki, JAK to się stało, że się zekranizowało. Tyle serii godnych ekranizacji, a ktoś się zabiera za „Okane Ga Nai”…
Ale się czepiacie XP Ja akurat anime lubiłam…znaczy, samo w sobie, design strasznie pedofilski, ale…cóż, ja mam słabość do pedofilii chyba XD Yami no Matsuei i w ogóle…
Velveten- Yami no matsuei to trochę insza inszość, shonen-ai w sumie, i postacie też nie takie wielkookie/kanciaste.
A jeśli, jak wspomina Blackie, ktoś się przyczepi do Okane ga nai w kontekście pedofilii (co rzeczywiście jest możliwe, uke wygląda jak dziecko) to może się zrobić nieprzyjemnie- ostatnio się dowiedziałam, że w Polsce mangi shota/loli są traktowane również jako swego rodzaju pornografia dziecięca, co z tego, że rysunkowa. Już wystarczy że m&a promuje, i tu cytuję, Szatana, i stanowi agresywną propagandę homoseksualną, jeszcze nam pedofilię dołożą, a wszystko z powodu nieanatomicznie wielkookich chłopców XDD
Ależ wiem i rozumiem, że insza inszość, ale czy tam jeden nie miał 26 a drugi 16 lat…? To w sumie stawia pytanie, jaki wiek pasuje na shónen-ai – każdy?
Czy to nie zostanie też potraktowane jako pedofilia, że starszy, choć nic nie tyka, to fantazjuje o młodszym?…
:E still love it.
Wiecie co, dziewczyny, wiek jaki ma postać to jedno, a to, na jaki wygląda – to już co innego. W końcu jak ktoś będzie mangę kupował to będzie patrzył na okładkę, a jeśli zobaczy na niej seme jak szafa trzydrzwiowa i wiotką dziewczynkę u jego boku (no bo nie powiecie mi chyba, że ukeś z Okane wygląda jak normalny nastolatek), to co sobie pomyśli? Poza tym, skoro mamy już promować yaoi w Polsce (i starać się przy tym szerzyć tolerancję), to czemu nie pokazać mang, w których facet to faktycznie jest FACET, nie pasujący do stereotypowej opinii na temat homoseksualistów, wedle której każdy gej to przegięta ciotka z torebeczką, która zachowuje się jak kobieta? Mnie osobiście brakuje historii bez tendencyjnego podziału charakterów i ukesiów, którzy MUSZĄ dobrze gotować, nosić fartuszki w misie, być tymi bardziej uczuciowymi itd. W realu przecież to, że ktoś jest pasywem w łóżku nie równa się z tym, że musi być emocjonalną cipką. Jeszcze byłabym w stanie zdzierżyć taki charakter, gdyby cała historia miała jakiś plot, dobrą kreskę itd. A najczęściej jak coś jest kiepskie, to jest kiepskie po całości. No. XD
Zgadzam się z Blacke na temat … „ciotowatości” niektórych uke :/ Nie ma nic gorszego niż manieryczny facet, zachowujący się, jak kobitka! Nie jestem w stanie coś takiego czytać.
Blackie- wiesz, to trochę łyso by było, bo teoretycznie, jakbyś została złapana z jakimś zdjęciami pedofilsko-pornograficznymi, to też mogłabyś się tłumaczyć, że obiekt „młodo wygląda”, a i tak by było ciężko się wykręcić. Zresztą, sama afera z Okane ga nai byłaby wystarczająca, żeby nieźle uszkodzić wizerunek fanów m&a w ogóle.
To już bardziej niż jak yaoi, brzmi jak, powiedzmy, opowieść homoromantyczna/homoerotyczna. Nic nie poradzę, że mi yaoi właśnie się kojarzy z tym utartym seme-uke, za którym nieszczególnie przepadam. Niechby już, trudno, nigdy nie wymieniali się w łóżku rolami, ale żeby chociaż uke nie był CIOTĄ, taką ciotowatą ciotą, a seme; tajemniczą, milczącą szafą z penisem, która po prostu nie ma żadnej osobowości. Żadnych cech charakteru.
Mi się od zawsze śniła jakaś cudowna manga yaoi, żeby miała fabułę, i dobrze skonstruowane postacie, i jeszcze ładną kreskę… nigdy. Ani razu na taki ideał nie trafiłam. Ale szukam dalej!
Za to opowiadań kilka takich przeczytałam, między innymi w antologii OMIKAMI. I jeszcze powieść. Ku mojej nieustającej radosze, powieść, opowiadającą o zakazanej miłości polskiego księdza i czerwonoarmisty XDD A jak ładnie ilustrowana. Miodzio.
Z pewnością się zapoznam, jestem wielką fanką komiksu w każdej postaci.
Odwołując się do fragmentu felietonu – ja też nie rozumiem, skąd te podziały, zwłaszcza, że w tej chwili mamy też gro twórców spoza Azji, którzy naśladują sposób rysowania mangi (i nie mówię tu tylko o kresce), to samo zjawisko występuje też w drugą stronę – u twórców mangowych pojawia się coraz więcej motywów nawiązujących do amerykańskich czy europejskich komiksów. I naprawdę nie wiem, jak można twierdzić, że na przykład taki Ichigo z Bleacha jest w porządku, a już na przykład Clark Kent z Supermena to fe, szatan, komercha i deszcz dżdżownic w dodatku 🙂 Chciałoby się powiedzieć – więcej tolerancji, po co robić z siebie fanatyka komiksowego? To nawet brzmi kuriozalnie. Nie mówię bynajmniej, że każdy MUSI interesować się wszystkimi gatunkami rysowanych historii, ale niech przynajmniej nie zabrania komuś innemu tego robić.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich komiksiarzy i rzucam pytaniem – kto był już na Avengersach? Tylko bez spojlerów, ja się dopiero wybieram 😀 (I dlatego unikam tumblra, tumblr to jeden wielki spojl do tego filmu).
Bogowie wszelacy, miało być „odwołując się do fragmentu wstępniaka”, u mnie ewidentnie działa choroba zwana „brak połączenia między mózgiem a klawiaturą”.
Byłam na „Avengersach” 🙂 Rozrywka rewelacyjna.
Ale polecam nowego Burtona „Mroczne Cienie” dawno się tak nie uśmiałam – a to dramat był XD Jednakże Deep, Pfeiffer i Bonham -Carter dają taki popis, że klękajcie narody XD No i muzyka Elfmana o mamuniuuuuu XD
Ojej, z Burtona też nie spojlaj! Bo też się mam zamiar wybrać. I to nie z powodu Deppa, oczywiście *spuszcza skromnie oczy, nie patrząc na gigantyczny plakat z Johnnym nad głową*.
Ale do tej pory słyszałam o Mrocznych Cieniach raczej kiepskie opinie, no chyba, że ubawiłaś się, bo film był śmieszny niezamierzenie ;D
Jestem zdania, że Burtona po prostu trzeba lubić. Jego filmy są specyficzne i kropka. W „Mrocznych Cieniach” mamy tak kuriozalne połączenie nadnaturalnej historii z dramatem życia codziennego lat sześćdziesiątych… że sytuacje komiczne wynikają po prostu ze zderzenia tych dwóch wątków.
Ja ubawiłam się setnie na niektórych scenach ale od zawsze tez byłam fanką i Deepa i Burtona i Elfmana (specjalnie go wspominam, bo muzyka odgrywa dużą role w tym filmie)
Nie popłakałam się ze śmiechu, jednak zdecydowanie poszła bym na ten film jeszcze raz, niestety w kolejce czeka MIB3.
Zgodzę się, że Tima albo się lubi, albo nie. Natomiast na przykład kiedy oglądałam burtonowską Alicję, to srodze się zawiodłam – to byłby niezły film, gdyby w ekipie, która go robiła, nie byłoby Heleny, Johnny’ego i Tima. Po prostu po takim składzie spodziewałam się czegoś znacznie bardziej szalonego, czegoś, co doskonale wykorzystałoby materiał jaki dał Carroll w Alicji i Alicji po drugiej stronie lustra (obie te książki bardzo lubię), a dostałam po prostu kolorową historyjkę z ładnymi kostiumami. Dlatego do Mrocznych Cieni podchodzę cokolwiek sceptycznie, bo obawiam się, że mogę się znów zawieść.