Rafael Bielecki i spółka
Drodzy Czytelnicy, miło nam poinformować, że nawiązaliśmy współpracę z Aniką „Anix” Stasińską, autorką bloga o Rafaelu Bieleckim. Współpraca ta zaowocuje wydaniem serii książek z tytułowym bohaterem w roli głównej. Oprawą graficzną zajmie się Katarzyna „Tokusa” Nowińska. Książka będzie zawierała rozdziały z bloga autorki oraz dodatkowe rozdziały, nie zamieszczone na blogu. Ponadto znajdziecie w niej grafiki, których nigdzie indziej nie uświadczycie. Pierwszy tom przygód Rafaela będzie miał swoją premierę w sierpniu, na konwencie Niucon.
A oto co dziewczyny piszą o sobie:
Anika „Anix” Stasińska – wykluła się z jaja 24 lata temu i nadal uczy się wiązać sznurówki. Słucha bitów swoich dziadków, buja się do Bee Geesów, od 13 lat uprawia studium Pottera. Wie o nim wszystko, a jak nie wie, to nie pytaj, bo i tak uda, że wie. Pisze od 14 lat, męcząc swoją twórczością co słabsze jednostki. Wyszczekana na papierze, w realu miauczy o zainteresowanie i odrobinę miłości. Studentka polonu na UW, wszystkożerna z wyłączeniem gorącego asfaltu. Podobno ma zalety. W jej chorym umyśle powstał Bielecki, który jest jej alterego. Kocha homosiów, nie wie, czy z wzajemnością. Paruje nie tych, których powinna i robi to z patologiczną wręcz radochą. Boi się pająków i Armageddonu. Robi trzysta rzeczy naraz i zastanawia się, dlaczego tylko tyle.
Katarzyna „Tokusa” Nowińska – ilustratorka (grafik), odpowiedzialna za projekty graficzne dotyczące „Bieleckiego”, fanka twórczości Mochizuki Jun oraz Himoru Arakawy, yaoistka już od takiego wieku, że aż wstyd się przyznać, wielbicielka shounenów. Jednym z jej ulubionych cytatów jest Arakawo-Edwardowskie „Lekcja, której nie towarzyszy ból nie ma znaczenia. Ponieważ nie można otrzymać czegoś, nie poświęcając niczego w zamian. Jednak jeśli przetrwasz bolesne lekcje i wyciągniesz z nich wnioski, będziesz miał serce mocniejsze niż cokolwiek innego. Tak, stalowe serce”.
Z pracami Kasi możecie zapoznać się na jej deviantarcie.
Już to jest lepsze: http://www.najmroczniejszy-zmrok.blogspot.com/
Szczerze powiedziawszy nijako zainteresował mnie ten tytuł. Nie wiem czy będę skłonna go kupić. Lubię fanficki, ale na stronach internetowy. Znacznie bardziej widziałabym już pozycję, która jest wymyślona przez artystę w całości niż po części zapożyczona. To takie odgrzewanie starego kotleta. Już nie smakuje tak samo.
Osobiście poczekam na kolejny tomik Tyrana.
Propozycja zdecydowanie nie dla mnie, już samo wydanie fanfika, na dodatek publikowanego wcześniej na blogu, wydaje mi się dziwne, a gdy zajrzałam na podany adres, zniechęciłam się całkowicie.
I niestety jak inni też uważam, że to duży krok w tył.
W opowiadaniach wręcz promujecie angst/emo etc.
A tu nagle coś zupełnie z innej półki i to niekoniecznie w dobrym tego słowa znaczeniu.
Dla mnie wielki krok w tył.
Poza tym rysunki są po prostu złe.
Wiem że kompletnie nie w temacie ale braliście kiedyś pod uwagę mangę Rozen maiden,czy nadal bierzecie ją pod uwagę? Myślę że to byłby teraz dobry tytuł zwłaszcza że anime niedługo wychodzi.
Pozdrawiam i liczę na odpowiedź w tej sprawie
Ja to się tylko zastanawiam jak wydawanie treści z bloga ma się do teorii niewydawania czegoś, co wylądowało na blogu niemalże w całości (chociaż przyznaję, nie wiem jak duża część tego, co w książce będzie, jest na blogu).
Podobnie jak ktoś z przedpiśców, uważam że decyzja o wydaniu fanfika z bloga to duży krok w tył. Zwłaszcza, że po zerknięciu na podlinkowaną stronę stwierdzam, że to typowy przedstawiciel kategorii blogaskowej, z mnóstwem żarcików opierających się wyłącznie na wulgaryzmach. Dołączam do grona ignorujących pozycję.
Blog o Bieleckim jest jednym z niewielu w polskim internecie, które czytam w miarę regularnie… Taki miły, zabawny absurd do którego nie podchodzi się poważnie. Na dodatek specyficzny, dość oryginalny język. Co do jego wydania mam jednak mieszane uczucia, ale może to z powodu mojego wewnętrznego przekonania, że książki muszą być poważne. Po za tym to fanfiction i mam wrażenie, że brak zwartej fabuły (całość to bardziej zlepek śmiesznych scenek rodzajowych) może stanowić problem. Ale właściwie czemu nie? Może kupię, żeby jeszcze raz pośmiać się z przygód Bieleckiego i spółki…
Ah, i jeszcze pomimo powszechnego entuzjazmu chciałam wyrazić smutek, że wybór padł akurat na „Zakochanego Tyrana”. Wiem, że w ankiecie wszyscy chcieli wielotomowych serii (na Boga, dlaczego?), tylko czemu musiało paść akurat na tę, w którj relacja bohaterów ogranicza się do krzyków i kłótni, a na dodatek wcale się nie rozwija („Śpię z tobą w co drugim rozdziale, ale WCALE nie jestem gejem”). Irytujące. Ale oczywiście to akurat tylko moja subiektywna opinia.
Byłoby całkiem miło, gdyby Kotori wydało coś poważniejszego. Albo chociaż jakiegoś słodkiego one-shota.
+1 od Tyrana do samego końca. Coś poważnego, albo słodki one shot, byle mniej infantylny od Tyrana. ;-;
Rysunki z dA mi się nie podobają, więc na pewno nie zachęcą mnie do zakupu książki. Przeczytałam parę komentarzy u góry i jeśli Tokusa poprawiła się w rysowaniu o super, ale mam wrażenie, że w dalszym ciągu nie będzie to mój styl, wolę realistyczne rysunki od mangowych (jeśli chodzi o książki).
Co do samej serii o Bieleckim to nie czytałam, bo nie czytam dłuższych form pisanych na kompie – bycie okularnicą z szybko męczącymi się oczami ma niestety swoje minusy 🙂 Czy sięgnę po książkę? Nie wiem. Byłam nawet chętna, dopóki nie przeczytałam, że znajduje się w niej dużo przekleństw. Miałam do czynienia z „literaturą” pełną wulgaryzmów już kilka razy w moim życiu i wszystkim powiedziałam NIE z jednego powodu: przesada. Meczy mnie czytanie opowiadań/książek przesiąkniętych wulgaryzmami, sama się tak nie wyrażam, więc czasem jest to dla mnie jak obcy język. Niemniej jednak, jeśli przekleństwa nie będą przesadzone to pewnie skusze się ocenić sama poziom książki 🙂
Zamieścicie na stronie jakiś fragment po korekcie itp. przed wydaniem książki? Chętnie bym przeczytała, ale blogi i tego typu sprawy raczej mnie odstraszają 🙂
Na samym blogu przekleństwo atakuje już z samego banera, z tytułu rodziału, a zaraz później z samego tekstu. Niestety tekst jest wulgarny więc jeśli nie będzie korekty z cenzurą ludzie, którzy nie lubią sporej ilości ”brzydkich słów” w słowie pisanym nie będą zachwyceni. Ja nie mam nic przeciwko przekleństwom kilka razy w ustach bohatera, natomiast również nie lubię się czuć przez nie osaczona tak, jak to się stało na tym blogu.
Mogłabym posunąć się do stwierdzenie, że takie nadużywanie przekleństw jest dla mnie dosyć niedojrzałą formą pisania, autorka bloga jednak wspomina w stopce o tym, że „To opowiadanie NIE JEST normalne, ma być w nim ABSURD. Proszę więc nie wytykać mi błędów merytorycznych.” dlatego nie oceniam go pod względem górnolotności formy i myślę, że skoro sama autorka pisze w ten sposób o tym co stworzyła na potrzeby bloga to tutaj tekst przejdzie transformacje. A na blogu, powiedzmy sobie szczerze – może pisać sobie co chce i jak lekką ręką chce, bo chodzi przede wszystkim o zabawę, a i są amatorzy takiej ilości bluzg…
Nic tylko czekać na to jak ta zapowiedź wyjdzie w praniu, bo na razie to nadal wielka niewiadoma ;D
Jak dla mnie proponowany tekst przeładowany jest bezmyślnymi przekleństwami, które naprawdę męczą i drażnią na dłuższą metę. Jestem kapitalnie rozczarowana.
ps: nie jestem hejtajem ani innym hentajem, jak Boga kocham! 🙁
Hmm… Nie skreślałabym pozycji tylko dlatego, że jest fanfickiem. I tylko dlatego, że nie ma głębszej treści. Wydawnictwo zdecydowało się na komedię z wątkiem bl. Nie widzę w tym nic złego, a tym bardziej mającego obniżyć loty. Różnorodność jest na plus. Były tytuły bardziej poważne, teraz będzie więcej humoru. Lżejsza treść, a już komentarze: że złe, że be, że po co to i na co komu. A po to chociażby, żeby się pośmiać. >.>
Na razie nie jestem nastawiona na kupno – autorka ma bardzo fajny, potoczny styl wypowiedzi, ale czy podoba mi się to na tyle, żeby mieć tomik na półce? Na razie nie wiem. Czyta się dobrze, jest zabawnie (tak zdarzyło się niejednokrotnie, że śmiałam się na głos ^^ ), a wulgaryzmy nie rażą – nadają naturalności. Tekst jednak musi zostać przeredagowany, co jest oczywiste. I tak naprawdę dopiero wtedy będzie można stwierdzić czy warto historię o Bieleckim mieć na półce, a nie tylko odłożoną do zakładek jako blog. Mam nadzieję, że wydawnictwo udostępni chociaż 2 lub 3 strony, żeby można było się zapoznać z wersją ostateczną. 🙂 Jedno co mnie zastanawia: seria książek, tak? A można wiedzieć mniej więcej ilu tomowa?
Dodam jeszcze, że zostałam pozytywnie zaskoczona, bo wygląd bloga i układ treści (mini chaos) dał mi sygnał: oho, kolejna grafomańska twórczość – byle jak, byle tylko coś naskrobać. Ale zaraz się trzepnęłam – oni przecież to chcą wydać! To nie może być żaden szajs. Tak że bardzo miło się czytało. 🙂 Mimo że nie lubię narracji pierwszoosobowej (tak tutaj nie widzę innej możliwości, jak tylko Bieleckiego 😉 i mimo że po fanfickach nie można się za wiele spodziewać, tak w wypadku Anix mogę powiedzieć, że jest baardzo na plus i zanim się powie: „Naprawdę? Fanficka chcecie wydać? I TO takiego?” warto się zapoznać z dostępnymi rozdziałami (i przymknąć oko na wszelkie potyczki interpunkcyjne ;P ).
Mam nadzieję, że autorka kiedyś wykreuje w pełni własny świat dla swoich bohaterów, bo ma ku temu predyspozycje. 🙂 Powodzenia życzę w dalszym rozwoju.
Natomiast co do strony graficznej, jak większość, jestem na nie. Nie będę rozwijać dlaczego – powyżej już to powiedziano.
Zapomniałam o jednej rzeczy – dzięki takiej akcji jest szansa, że sporo zahukanych autorów i rysowników tworzących na wysokim poziomie o wysokiej samokrytyce zdecyduje się wyjść ze swoją twórczością na grunt wydawniczy i może poziom jednak ma szansę się podnieść.
Takich rysowników jest sporo, nawet w galerii na stronie Kotori są tacy, którzy mogliby z łatwością stworzyć coś wartego wydania…
Szkoda tylko ,że jak już wcześniej wspomniałam, wydawnictwo nie daje takiej możliwości i samo wybiera, zamiast otworzyć się na parę propozycji i wybrać najlepszą…Nawet jeśli zgłosisz się jako chętny/chętna to istnieje niewielka szansa, że zostaniesz zauważony/a.
To ostatnie zdanie, mniemam, że to opis z własnego doświadczenia?
Wydawnictwo wybrało już autorki i po co dalej ciągnąć ten temat? Zdania nie zmienią. Zamiast marnować czas na hejty, może lepiej wziać i stworzyć coś konstruktywnego wartego wydania, a nie czekać aż ktoś poda rączkę i zrobi wszystko za nas.Wydawnictwo potrzebuje osób, którzy mają pomysł na siebie, na coś oryginalnego, co mogą udostępnić czytelnikom. Te dwie autorki mają właśnie to „coś”, co sprawiło, że zostały zauważone. One we dwie kreowały postaci (nie wiem w jakim stopniu), więcej jedna ma porzucić drugą, bo jakaś osoba mówi „nah”?
Sądząc po poziomie wypowiedzi, czasem mam wrażenie, że na stronie wypowiadają się głównie osoby niepełnoletnie a ta propozycja jest dla dorosłego czytelnika (z tego co kojarze fanficka). Więc nie wiem o czym my w ogóle rozmawiamy.
To ja często czytając te wszystkie wypowiedzi, mam wrażenie, że fanki wydawnictwa ślepo zapatrzone w wydawane publikacje i żarliwie broniące go, jak lwice swych małych mają mniej lat niż przewiduje ustawa, zaś osoby, które tak ładnie są nazywane „hejterami” są dorosłe. :/
„fanki wydawnictwa ślepo zapatrzone w wydawane publikacje”
że kto? Że gdzie? Kiedy takie stwierdzenie w ogóle padło? Oo
no aż nie wiem co powiedzieć.
Hm, nigdzie? Ja sama go użyłam. I nie chodziło mi stricte o ten moment, a o ogół forum np o kłótnie przy pozycji Kaamos, bądź przy Lalkarzu i również wtedy okładce.
Teraz widzę. Uff, już zaczynałam się czuć urażona wrzuceniem do jednego wora razem z „całą resztą”.
Trzeba uważać na takie uogólniania, bo to stwierdzenie jest akurat tak daleko od prawdy, jak tylko może być 😉
Szczerze mówiąc nie zauważyłam byś akurat Ty nazywała innych per hejterami, albo żarliwie broniła bardzo wydawnictwa 🙂 Ale są osoby które zaczynają mocno najeżdżać na osoby krytykujące, bo TAK.
A dziękuję 🙂 staram się, żeby moje wypowiedzi miały jakąś treść.
Z obserwacji mogę powiedzieć, że tak to już jest – albo ludzie liżą sobie jaja, albo rzucają w siebie hejtem. A na tej stronie można niestety uświadczyć obu zjawisk.
W większości przyznaję ci rację, bo tak też sama wcześniej napisałam.
Nie oceniam dla kogo jest fanfik, ale jeśli rzeczywiście jest on skierowany dla osób dorosłych to rysowniczka tym bardziej powinna zmienić trochę sposób rysowania, bo sugerując się rysunkami odebrałam (i nie tylko ja) tę propozycję jak coś skierowane bardziej na gimnazjum/liceum, bo dorosły czytelnik ma trochę inne wymagania co do oprawy graficznej. Ale tak jak pisałam, ja rysowniczki nie skreślam, tylko uważam, że teraz ma okazję do przemyślenia kilku spraw i dostosowania się do rynku.
Z własnego doświadczenia akurat nie, bo nie mogę narzekać na brak zainteresowania. Mam wiele samozaparcia i dążę uparcie do celu – nie ma co przecież czekać na to aż ktoś sam zaprosi do współpracy.
Niemniej jednak jest wiele osób, które zgłaszają swoją chęć i nie zostają zauważone, albo otrzymują odpowiedzi odmowne nie mając nawet szansy pokazać się szerszej publiczności.
W przypadku tego tytułu, zostało już zdecydowane kto i co będzie robił, ale skoro pojawiają się za tym głosy, to może w przyszłości warto by zastanowić się nad konkursem na ilustracje, gdzie decydowało by nie tylko wydawnictwo, ale może również jakiś plebiscyt?
No to gratuluję sukcesu. Teraz inni mają okazję go osiągnąć w taki sposób, jaki właśnie opisałaś.
Nie widzę spójności w wypowiedziach.
z tego co ja widzę, Rysowniczka ani razu nie hejtowała ilustratorki tej książki, ani nic, wręcz życzyła sukcesu ALE także, by następnym razem lepiej się zastanowić nad doborem i nad tym, by dziewczyna poprawiła swoje prace.
Ja nie do końca uważam, żeby ta rysowniczka była zła – tylko po prostu nieprzygotowana, tak samo jak sam art w tym artykule i ogólna prezencja. Trzeba było się porządniej przygotować do takiego ogłoszenia. Dziewczyna ma się szansę jeszcze odkuć robiąc okładkę i pokazując coś nowego, a nie stare prace z deviantarta. Tak jak pisałam wcześniej publikacja powinna być motywacją do poprawy (szkoda, że dopiero po fakcie ogłoszenia i pokazania starych prac, ale nadal ma).
Chodzi mi o to, że teraz sporo pisarzy chowających swoją twórczość do szuflady i rysownikom, którym się wydawało, że to co tworzą to za mało może otworzą oczy i nie będą trzymać wszystkiego w szufladach całe życie tylko zaczną szturmować na wydawnictwo z ciekawymi i interesującymi projektami. Sporo naprawdę ciekawych dzieł pisarsko-rysunkowych jest ukrytych ze względu na samokrytykę i kompleksy, ale może to właśnie czas, żeby je odrzucić, bo nie ma się czego wstydzić…
W tym przypadku na pewno samokrytyka i kompleksy zostały odrzucone i co? I dziewczyny dostały szansę. Tak, że od pozytywnej strony też można na to popatrzeć i trochę bardziej się ośmielić.
No niestety ja poprę część, która raczej jest na „Nie”. Jakoś uważam, że chwytanie się opowiadania z bloga to krok w tył… Nawet jeśli powieść Kaamos nie przemówiła do mnie, to jednak widziałam niejaki profesjonalizm w wydaniu. Serio, wydanie FanFicka?… No ale cóż, to decyzja wydawnictwa i skoro taką podjęły, nic nam nie pozostaje prócz zaaakceptowania i – być może – zwykłego zignorowania pozycji 🙂
Większość osób tutaj interesuje się komiksem/mangą więc nie ma się co dziwić, że poziom rysunków jest oceniany. Nie każda krytyka to hejt.
Ja tutaj tylko dodam raz jeszcze ile innych wydawnictw było krytykowanych właśnie za to, jak wyglądała okładka, czy chociażby ilustracje w środku książki.
Nie trzeba szukać daleko, zajrzyjcie na fanpage Fabryki Słów, gdzie ostatnio została wrzucona okładka do książki „Każdy musi płacić”, która nie spodobała się czytelnikom. Poczytajcie komentarze i poobserwujcie reakcje…wtedy może zostanie zauważone, że tutaj o hejcie nie ma mowy.
Już nawet nie wspominając o stronce „Kupiłbym tę książkę, gdyby nie okładka”…
Ha! Przy okazji, nie wiem czy łamię regulamin, ale wklejam link do dobrego artykułu -> http://natemat.pl/47969,kupilbym-te-ksiazke-gdyby-nie-okladka-niezadowoleni-czytelnicy-szydza-z-wydawcow
Przecież to niemożliwe, żeby nagle poziom spadł, to na pewno wszyscy ludzie nagle stali się źli, niemili i zazdrośni, chociaż wszystkie poprzednie wydania Kotori wspierali i raczej chwalili. Na pewno ktoś im coś w mózgach poprzestawiał, że teraz skrytykowali, a nie dlatego, że naprawdę nie jest do końca dobrze.
Z mojej perspektywy – ludzie nie są niemili, przynajmniej ja nie doczytałam się niczego niemiłego w komentarzach jak dotychczas. Zwłaszcza, że w poprzednich przypadkach było mniej krytyki lub w ogóle bo wszystko wyglądało lepiej.
Ludzie od profesjonalnych wydawnictw oczekują profesjonalizmu i nie zamierzają zaniżać poziomu, bo ktoś nagle zmienił zdanie. Co innego wydawnictwo czysto fanowskie, a co innego Kotori, które jak dotąd prezentowało zgoła inny poziom, a dodatkowo wydaje japońskie mangi, które są na o wiele wyższym poziomie.
Jeśli klient płaci – klient wymaga. Jeśli mam wspierać finansowo wydawnictwo to nie chcę, żeby leciało w dół, bo wydania ma bardzo ładne. Wydawnictwo wystartowało bardzo dobrze i miałam po prostu nadzieję, że będzie utrzymywało taki sam poziom, albo pięło się w górę. Czekałam, czekałam, obserwowałam, wydawałam pieniądze tylko na to co doceniłam i doszłam do momentu, w którym patrzę na newsa i czuję się, że kredyt zaufania do wydawnictwa spadł znacznie. Same rysunki jak na razie są na poziomie twórczości czysto fanowskiej, a nie na poziomie profesjonalnego wydania. Tu nie chodzi o to, że akurat mam coś do tego jednego konkretnego projektu i chce zmieszać kogoś z błotem. Tu chodzi o strach, że skoro takie coś przechodzi to co będzie dalej? Wiadomo, że jeśli miałam zupełnie inne oczekiwania wobec wydawnictwa mogę się czuć zwyczajnie zawiedziona, rozczarowana, a może i nawet poirytowana, co nie znaczy, że autorkom tego bloga/powieści/rysunków/cokolwiek życzę źle.
chill, mówimy o dwóch różnych rzeczach. Doceniam sarkazm, bardzo ładny, ale chciałam zwrócić uwagę na coś ździebko innego.
Szkoda, że przeszło przez tę samą maszynkę.
Hmm… rysunki są słabe. I mówię tu bez zazdrosci. Przewijały się tu już o wiele zdolniejsze artystki np. Kyoux, Alexzappa czy Niebieski Kot. Czemu decydujecie się na przecietność, gdy macie tak zdolne artystki?
żeby wprowadzić różnorodność?
Albo może autorka bloga zadecydowała o wyborze rysowniczki? Jeśli tak, to niewiele mamy tu do powiedzenia 😉
W ogóle tak sobie od wczoraj myślę, i jednak robi mi się przykro, że nie pojawia się tu nic poza hejtem. Złe rysunki, złe proporcje, zmienić rysownika, nieuzasadniony światłocień… A może tak coś dobrego? Jakieś zalety? Ja na przykład rysować nie potrafię w ogóle 😀 paint to wyżyny moich zdolności, i w życiu bym nawet tego światłocienia nie potrafiła zrobić. Nie mówiąc o kolorach, gradiencie, cieniowaniu czy fałdkach. Czy nawet tym, żeby postać stała na własnych nogach,a nie wrastała w ziemię xD
Wiem, że konstruktywna (ech) krytyka i blablabla, ale jak się po człowieku tylko jedzie, to nic dobrego z tego nie wyjdzie. Efekt jest odwrotny.
Kiedy ludzie stali się po prostu niemili? :/
Ktoś ma tu problem z odróżnieniem konstruktywnej krytyki od nieuzasadnionego hejtu…
Powtórzę się jeszcze raz, nie mam nic do Tokusy, jedynie oceniam jej warsztat z profesjonalnego punktu widzenia – tak, jestem profesjonalnym grafikiem z wykształcenia i z doświadczeniem. Uczę także rysunku i udzielam korekt. Jeśli tak bardzo domagasz się pochwał dla Tokusy, to proszę bardzo – całkiem dobrze operuje programem graficznym.
*hi5* Ja też należę do grona wykształconych profesjonalistów ;). Może dlatego inaczej i wcale nie tak „źle” odbieram te wszystkie komentarze i nie ujrzałam tu jeszcze hejtu XD
nie należę do grafików z wykształcenia 😉 ale mimo to ja też nie widzę tutaj jakiegoś wielkiego hejta…to co ludzie mówią jest konkretne i uzasadnione…a nie 'nie podoba mi się, bo nie i już’.
a jednak matura nie uczy czytania ze zrozumieniem. Dobrze, drogie panie, oddaję Wam teren, bo niestety się nie zrozumiemy, a języków nie ma co tak długo strzępić 🙂
Boże, Ty to widzisz i nie grzmisz…
Tyle zazdrości… tyle jadu.
zazdrość zazdrością, a jad jadem…
moim zdaniem raczej jest to chęć ustrzeżenia wydawnictwa przed wydaniem niekoniecznie najlepszej pozycji
Jakiej zazdrości? Nie prowadzę wydawnictwa.
Kotori obiecało się rozwijać. 🙁 Jak na moje oko, wyraźne schodzi z tej ścieżki. Na dzień dzisiejszy mówię temu wydawnictwu NIE.
bo jeden artysta sie nie podoba?
Tak czy inaczej, wydawnictwo niewiele straci.
pozytywna inicjatywa, ale publikacja mnie ujemnie interesuje
Będę Cię za to ostro brać i demolować! XD
OOO. Kolejna powieść będzie 😀 Z ciekawości weszłam na stronę z linku, żeby zerknąć z czym będę mieć do czynienia. Zaintrygowała mnie też wzmianka o braku cenzury… Jakiej cenzury? Przecież tutaj aż roi się od osób, które nie lubią przekleństw w takstach wszelakich… Czyżby wreszcie znalazł się jednak ktoś, poza Eo, kto będzie mi tu ch**mi rzucał w opowiadaniu?
No więc wchodzę na stronę z owym panem Bieleckim i już po tytule rozdziału widzę, ze kupię tą pozycję na 100%! Macie moje błogosławieństwo laski! xDDD
Ooo… Raf na papierze ^^
Raczej się nie spodziewałam. Ale chyba zrobię wszystko żeby go mieć XD Tylko trochę trudno będzie to ukryć w domu, bo cóż… moja fascynacja yaoi jest ukrywana. Niemniej czekam 🙂
Haha, u mnie to samo ;D Może przy jakimś zamówieniu na yatta jakoś przejdzie niezauważone ;D
Przepraszam, absolutnie nie chciałam powiedzieć, ze piszący tutaj nie mają za sobą jakiegoś doświadczenia w tworzeniu, ale to, że skoro tak gryzie was jakość grafiki, to czemu sami nie zgłosicie się na wykonanie okładki? I jak się nie mylę, to nigdzie nie napisałam, że „nie potrafią”. Zaznaczyłam (jak błędnie, to przepraszam ponownie), że poza krytyką sami nie wyszli z propozycją „ja to zrobię”.
Zgadzam się z Twoja drugą częścią wypowiedzi, chociaż taki „sygnał” to raczej może bardziej tremować niż motywować.
Wiem, że to przykre, ale wchodząc na grunt profesjonalny należy się przygotować na wszelkiego rodzaju komentarze i tremę trzeba pokonywać. Rynek nie przystosuje się do rysownika, to rysownik musi się dostosować do wymagań rynku. Im lepsze rysunki tym mniej takich tremujących komentarzy do pokonania. A żeby otrzymać pozytywny feedback rysowniczka musi teraz się postarać, bo jeszcze ma szanse dostać pochwały, ale dopiero za kolejne prace do książki, jeśli się dobrze zaprezentuje.
Osobiście uważam, że mimo iż prace Tokusy nie należą do tych „idealnych”, to zamiast ją ciągle krytykować i zniechęcać powinnyśmy wspierać ją w tworzeniu. Skoro Anix, która jest autorka książki, zdecydowała się na takiego a nie innego grafika, to nam pozostaje to tylko zaakceptować i kropka. Mówiąc „nasze podwórko roi się od zdolnych rysowników” czy „Jest tylu zdolnych grafików w sieci, można by pokusić się o kogoś lepszego”, to może sami podejmiecie się takiego wyzwania (a małe ono nie jest) i stworzycie ilustracje dla jakiejś książki/opowiadania? Nie? No trudno… Sama tworzę drobne ilustracje dla swojej katechetki i mimo iż to naprawdę proste rzeczy, to jednak za każdym razem staram się jak umiem (nie to co przy rysowaniu dla siebie). Więc przestańcie tak najeżdżać na Tukuse i po prostu jej zaufajcie. Dziękuję za uwagę i mam nadzieję, że nie uraziłam niczyjej kruchej dumy :o)
Niejedna z komentujących tu osób ma na pewno za sobą niejedną mniej lub bardziej profesjonalną publikacje, więc zakładanie, że komentujący nie potrafią i tego nie robią może okazać się błędem.
To wydanie zapewne jest dla rysowniczki szansą na poprawę i pokazanie tego, że potrafi lepiej i jeszcze może to zrobić, zwłaszcza, że dostała sygnał od odbiorców, że należy się troszkę bardziej postarać do wersji książkowej.
zgadzam się 🙂
Hehe, zastanawiałam się kiedy pojawi się tego typu odpowiedź. Czy podjęłabym się tego typu zlecenia? Pewnie tak, jeśli szła by za tym dobra cena. Wolicie wolontariat? To ogłoście się w necie z ofertą, jestem pewna, że się zgłosi sporo osób z dobrą kreską. Co do krytykowania Tokusy, lepiej jeśli usłyszy krytykę, która pomoże jej się rozwinąć, ewentualnie przejrzeć na oczy niż pochwały, które trzymałyby ją w miejscu. Nikt nie mówił, żeby przestawała rysować.
Zgadzam się, że krytyka rozwija, ale ta pozytywna 🙂 A wymienione przeze mnie komentarze nie brzmią zbyt zachęcająco… I nie mówiłam, że ktokolwiek kazał przestać jej rysować, o ile się nie mylę.
nie pozytywna, a umiejętna 😉 i autentyczna.
I chociaż ton tamtych krytykujących komentarzy nie był najprzyjemniejszy, to większość zawiera dobrą krytykę, typu „proporcje są złe, trzeba nad tym popracować”, a nie „oezu fuuu cotoes”.
Inna sprawa, że krytykę przyjąć jest bardzo ciężko. Ja na przykład tego bardzo nie lubię i się nigdy nie zgadzam z błędami, jakie mi ludzie wytykają (chociaż wiem, że często mają po prostu rację).
Dlatego Tokusa, głowa do góry, powiedz sobie że oni się w ogóle nie znają i im jeszcze pokażesz, o xD
Dziękuje, Betissa, o taką krytykę mi właśnie chodziło, ale złego słowa użyłam 🙂 Dołączam się do życzeń i z niecierpliwością czekam na okładkę w Twoim wykonaniu 🙂
Konstruktywna krytyka – i takiej udzieliłam na początku. I wybacz, ale pracodawca raczej rzadko przejmuje się uczuciami drugiej osoby, liczą się pieniądze i czas. Na studiach też można nasłuchać się od wykładowców, albo gorzej, powiedzą po prostu „NIE”, a Ty dochodź sobie co było nie tak. I nie rozumiem, co złego w stwierdzeniu, że mamy dużo dobrych grafików? Jeśli Tokusa jest dobra, to nam to udowodni. I tyle.
Ja też przyznam, że bardzo nie lubię krytykę pod adresem moich prac i zawsze jest mi przykro jak ktoś zwróci uwagę,że proporcja nie taka, że oko krzywe itp. itd.,ale zawsze dziękuję za takie komentarze i staram się przemyśleć i spojrzeć świeżym okiem na swoją pracę w następnej poprawiając to co było nie takie.
Niestety jak wspomina 'Ilustrator’ świat sztuki jest okrutny i żaden pracodawca nie będzie się pieścił z doborem słów wyrażających ,że mu się wykonanie nie podoba.
Co do tego zgłoszenia się na autora grafiki- nawet nie ma takiej szansy, bo jak widać autorka niniejszej książki już zdecydowała kto powinien to być. Tak samo w przypadku innych książek – były wybrane konkretne osoby, które otrzymały to zadanie i koniec kropka.
(Hmm może wydawnictwo powinno zorganizować konkurs na ilustracje albo okładki XD? Fajnie by było~)
Anyways, czekam na okładkę do „Bieleckiego” z nadzieją, że Tokusa przyjmie uwagi tu piszących i okładka będzie na prawdę czymś, czym będzie można się pochwalić.
propsy dla konkursu na okładkę, to genialny pomysł 😀
Hm…Muszę przyznać, że to bardzo odważna decyzja ze strony wydawnictwa. Propozycja całkowicie nie dla mnie, ale mam nadzieję, że się opłaci 🙂
Niestety nie dla mnie, ale trzymam kciuki za powodzenie 🙂
A jakiego gatunku to opowiadanie???? Yaoi???
Tak, jest to yaoic, chociaż… w nieco innej perspektywie 😀
O to może kupie^^
A jakiego gatunku to opowiadanie???? Yaoi???
Oj, zupełnie nie dla mnie.
Czy wydawnictwo planuje w przyszłości wydać też coś dla dojrzałego czytelnika, czy też zamierza trzymać się młodzieżówki?
Pozdrawiam.
Podpinam się do pytania.
Wszystko zależy od tego, czy wydawnictwo będzie miało możliwość nawiązania współpracy z autorem piszącym dla dorosłych.
To wspaniale, że dajecie szansę naszym polskim pisarzom na wypromowanie swojej twórczości 🙂
Dodatkowo baaardzo cieszy mnie, że wydajecie „Zakochanego Tyrana” – moją ukochaną mangę :> Ale zastanawiam się, czy w najbliższym czasie macie zamiar wydać jakiegoś one-shot’a? 🙂
Pozdrawiam Was serdecznie 🙂
No niestety marne te rysunki. Zachwiane proporcje, widać brak znajomości ludzkiej anatomii, nieuzasadniony światłocień… Jest tylu zdolnych grafików w sieci, można by pokusić się o kogoś lepszego.
Tak czy inaczej, życzę powodzenia.
Zgadzam się, rysunki są na dobrym poziomie jak na amatora, ale to za mało na profesjonalne wydanie. Raczej nie zachęcają do zapoznania się z wersją blogową czy też książkową tego co przedstawiają.
Racja, na swoim dA mam prace nawet sprzed trzech lat, które są tragicznie, ale nie mam zamiaru ich usuwać. Jak widać moje dA nie jest aktualizowane regularnie. Nie mówię, że jestem wielka artystką, cudownym rysownikiem itd. ale jeśli moje prace są tworzone więcej niż jeden dzień, to mam czas skupić się na dokładnej anatomii, dobrać odpowiedni styl cieniowania. Zwykle na rysunki miewałam czasu mniej niż dzień, dlatego nawet gdy były braki anatomiczne w długości ciała, pozie bądź poprawności ustawienia nóg, to zapisywałam sobie te braki, ale już dodawałam na stronę rysunki takie, jakie zrobiłam.
Nad okładką pracuję w skupieniu, mam stał kontakt i z autorką „Bieleckiego” i z Beatą, na pewno nie pokażę światu niczego, co miałoby ośmieszyć Anikę 😉
Mnie też obrazki nie zachwyciły, a właściwie zasmuciły. Obejrzałam deviantarta ilustratorki i zgadzam się z tym co napisano wyżej. Moim zdaniem potrzeba jeszcze dużo wysiłku, żeby prace prezentowały poziom, który pozwalałby na ich wydanie jako ilustracji do książki. Wyjaśnienia samej Tokusy, że zazwyczaj nie ma dużo czasu na rysowanie i jak będzie mieć więcej to będzie lepiej, to też marna wymówka. Po prostu widać, że brakuje jej wiedzy i umiejętności czego w tak krótkim czasie raczej nie da się zmienić…
Może warto przemyśleć jednak decyzję o zmianie osoby ilustrującej…nasze podwórko roi się od zdolnych rysowników.
Takie prace niestety tylko zniechęcają do sięgnięcia po tę pozycję. Tak wiem – pojawią się zaraz głosy twierdzące, że okładka nie jest ważna, tylko to co jest w środku, to jednak pierwsze wrażenie estetyczne bardzo często się liczy. I udowodniono to już niejednemu wydawnictwu…
Przepraszam, że się wtrącę – ale widziałaś może obrazki ilustrujące Harry’ego Pottera? Pani GrandPre najwyraźniej zupełnie nie zna się na proporcjach i rysowaniu, szczytem wszystkiego jest rysunek powieszonej Pani Norris nad rozdziałem, w którym pojawia się napis na ścianie w drugiej części. I czy ktoś kupuje Pottera dla okładki? Gdybym miała oceniać książkę po obrazku to w ŻYCIU bym po nią nie sięgnęła. A Tokusa naprawdę umie rysować. Jej dewiant jest słabo aktualizowany.
Widziałam obrazki pani Grandpre i nie mogę się do nich przyczepić. Ilustratorka ma własny, zamierzony styl, który ma pasować do książek dla dzieci. To jest konkretny zabieg. W przypadku Tokusy nie widzę tego. Tu po prostu są zaburzone proporcje, a nie celowość takiego a nie innego przedstawienia postaci.
Cały czas czytam też, że deviantart rysowniczki jest słabo aktualizowany – to może wypadałoby pokazać coś co powstało niedawno, żeby nikt nie miał wątpliwości, że umie ona rysować lepiej niż to widać na podanych przykładach…?
Nie neguję przy tym jej talentu czy chęci, po prostu twierdze, że jak na profesjonalne wydawanie, takie prace się jeszcze nie nadają.
BTW. Jeśli chodzi o okładki HP to kupiłam pierwszy tom właśnie dlatego ,że okładka przyciągnęła mój wzrok. Była kolorowa, interesująca i zupełnie inna niż wszystkie dookoła. Miała w sobie coś co zachęciło mnie bym zdjęła książkę z półki.
A kto powiedział, że okładka Bieleckiego nie będzie kolorowa? Będzie. Poza tym, proszę… nie wierzę, że GrandPre celowo narysowała w drugim tomie w rozdziale pierwszym Pottera z wodogłowiem, bo ma taki styl. Nie zna proporcji.
Poza tym, wolałabym, żeby po moją książkę sięgał jednak czytelnik, który zajrzy na pierwszą stronę, a nie oceni ją po okładce. Kwestia gustu. Ja jestem zadowolona z poziomu rysowania Tokusy i nie mam jej nic do zarzucenia.
Okładka jest pierwszym bodźcem, który zachęca osobę do zapoznania się z treścią. Ludzie są wzrokowcami. Gdyby okładka nie była ważna, to w księgarniach roiło by się od białych tomów z czarnym tytułem na środku. Ilustratorzy książek mają odpowiednią wiedzę by tworzyć oprawę graficzną, chociażby z zakresu psychofizjologii widzenia, typografii czy kompozycji. I tak jak wspominała Rysowniczka, profesjonalni ilustratorzy używają pewnych celowych zabiegów w swoich pracach, czego nie można powiedzieć o Tokusie. Przykro mi, ale tłumaczenie typu „nie mam całego dnia” potwierdzają tylko Twój brak wiedzy i umiejętności. Idealne proporce można wykreślić w 5 minut, a bardziej dokładniej narysować sylwetkę w 10-15 minut. Anix – nie mówimy o tym w złej wierze, po prostu czasami warto odsunąć znajomości na bok i poszukać czegoś co naprawdę pomoże Ci osiągnąć sukces.
Okładki HP prezentują przede wszystkim bardzo dobry poziom technik tradycyjnych, natomiast prace autorki tutaj to pierwsze kroki w pracach cyfrowych z wykorzystaniem najbardziej podstawowych technik. Najbardziej nie rozchodzi się o to, że rysowniczka jest zupełnie zła czy czegoś nie potrafi – chodzi o to, że poziom jej prac na dA może zachęcić jedynie niewymagającego odbiorcy. W momencie kiedy na polskim rynku mamy tylu wspaniałych rysowników to jasne, że taki poziom będzie raczej zniechęcał o ile rysowniczka nie zaciśnie zębów i naprawdę nie stanie na głowie, żeby zrobić duży krok naprzód, by chociaż zbliżyć się do poziomu poprzednich rysowniczek tworzących dzieła na okładki książek Kotori – na których deviantach widać profejsonalizm od razu. Życzę po prostu powodzenia Tokusie w porzuceniu starych przyzwyczajeń i stworzeniu czegoś, co nie obniży poziomu prezencji wydań Kotori.
a ja bym powiedziała, że wszystko zależy od gustu. Mnie „poprzednie rysowniczki” Kotori bynajmniej nie zachwyciły.
Anix, jeśli uważasz, że pani Grandpre absolutnie nie zna się na rysowaniu to polecam przeczytanie artykułu o niej chociażby na wikipedii na temat jej kariery i osiągnięć.
W reszcie zgadzam się z tym co napisała O.
btw. z Betissą też się w części zgodzę 😉
Prawda, że kwestia gustu, ale porównując deviantarty tych 3 osób obok siebie i tak jest dziura między wykorzystaniem technik cyfrowych, anatomią i planowaniem całości, którą należy nadrobić. Ale mnie by zmobilizowało to, że moja praca zostanie wydana, więc widzę tu szansę dla artystki.
Zgadzam się w 100%
nie wierzę <3! Toż to są lepsze wieści niż Tyran normalnie xD!
Ciekawi mnie, czy zostanie tak kwiecisty język jak był, czy przejdzie jakąkolwiek cenzurę?
Cenzury nie będzie 😀
aw yisss kupię jak nic <3!
Ja to bym przeczytała trylogię w wersji papierowej i milion innych tekstów 😉
Gdybym nie pisała opowiadań tak nędznie, to zapewne też bym próbowała nawiązać z wami współpracę 😛
Serdecznie gratuluję Anice. Czytałam jej bloga i wiem, że opowiadanie jest boskie. Kurcze, nawet kilka razy sobie mówiłam, byłoby miło, gdyby te opko znalazło się w wersji papierowej.
Ciekawi mnie jedno, jeśli chodzi o „Bieleckiego” – co z prawami autorskimi „HP”? W końcu cała oprawa fika jest pobrana z cudzej książki.
Ponieważ jestem leniwy stwór to tylko linka wkleję: http://bartoszgrykowski.wordpress.com/2012/04/06/kontynuacja-i-fan-fiction-jako-przedmiot-prawa-autorskiego/
W książce znajdą się przekręcone w sposób parodystyczny nazwiska i nazwy własne należące prawami autorskimi do p. Rowling.
Phi! Wielkie mi co! Gdybym umiała rysować, albo pisać, tez bym nawiązała z wami współpracę… O-o
Nie no, ale na poważnie to życzę wam owocnej współpracy i nie mogę się doczekać kolejnych pikantnych historyjek ^^