Lalkarz: Odrzucenie – okładka
Drodzy Czytelnicy,
z ogromną przyjemnością przedstawiamy Wam okładkę naszej nowej książki „Lalkarz: Odrzucenie” autorstwa Katarzyny Lisowskiej. Autorką grafiki do okładki jest Aleksandra Zapotoczna. Książka ukaże się w drugiej połowie lutego. Przedsprzedaż rozpoczniemy w środę, 30-go stycznia, w naszym sklepie MangaStore.pl.
Opis:
Nigdy nie ufaj Lalkarzom…
W którym miejscu znajduje się granica człowieczeństwa? Kto ma prawo, aby o niej decydować? Reza starał się żyć w zgodzie z przyjętymi przez ludzi zasadami. Dla wielu był wypaczoną, niebezpieczną kreaturą. Obiektem drwin, szyderstw i jawnej wrogości. Gorzki smak zawodu, samotność oraz lęk przyczyniły się do poznania drogi, przed którą chciała ochronić go stara znachorka. Słysząc słodki głos pradawnej siły, krocząc ścieżką znaną tylko dzikiemu ludowi reptilianów, Reza wpada w sidła, które zastawiła na niego jego prawdziwa natura.
Znacznie dalej, wysoko w chmurach, ponure nastroje nie opuszczają mieszkańców Wyspy w Przestworzach. Lordowie Ognia są sfrustrowani wzrastającą liczbą uprowadzanych kobiet. Wiedzą, że przyczyna zrodziła się gdzieś na powierzchni. Nie otrzymawszy wsparcia, decydują się na desperacki czyn – zwrócenie się z prośbą do ich patrona, Złego Oka. Czy jednak lekkomyślność ifrytów zaprowadzi na świecie nowy porządek, czy ich decyzja stanie się pretekstem do rozpoczęcia potwornej wojny?
Chaos zdaje się nie dotyczyć Rezy pochłoniętego wewnętrzną przemianą. Kim tak naprawdę jest? Jaki ma powód, aby istnieć? Jakie będą konsekwencje zlekceważenia ważnego ostrzeżenia?
Oto teatr marionetek… a w nim – Czarny Dżin.”
Format: 12,5 x 19,5 cm
Ilość stron: 346
Gatunek: fantasy, boys love
Wraz z książką będzie można kupić plakaty w formacie A3 przedstawiające głównych bohaterów powieści: Czarnego Dżina – Sagę, oraz Rezę – mieszańca poszukującego własnych granic człowieczeństwa.
Ja książkę kupiłam bez namysłu, okładka jest śliczna, a opis zachęcający. Prawda jednak jest taka, że nie każdemu musi się podobać. Po co wdawać się w dyskusje pytacie. A czemu nie? Dyskutowanie jest umiejętnością ludzi inteligentnych, którzy mają własne zdanie i potrafią zaakceptować, że zdanie innych może się różnić a o różnicach, bądź podobieństwach własnie się dyskutuje, aby być może, zrozumieć albo zauważyć pewne aspekty, których sami nie potrafiliśmy dojrzeć. Dobrze jest dyskutować, w momencie gdy jednak brakuje jednej stronie argumentów, może warto się zastanowić, czy druga nie ma racji? Oczywiście mowa tu o faktach, nie gustach, bo do tego nie da się nikogo przekonać i nie ma tu takiej sytuacji, że ktoś ma lepszy czy gorszy gust 🙂 Jeżeli ktoś się wypowiada „co za szmira” nie podając argumentów, to mamy do czynienia z prymitywnym osobnikiem, z którym nawet nie ma co dyskutować, ale jeżeli ktoś potrafi obronić swoje zdanie, to czemu nie? Czekam aż książka do mnie dotrze, bym mogła powiedzieć coś więcej 🙂
Mnie również opis książki nie zachęca, ale okładka robi swoje, zwłaszcza prześliczny Dżin (Reza wyszedł dla mnie jak człowiek z ogonem którego ktoś pomalował, no nie umiem nie traktować go jak prawie-człowieka).
Cytat u góry jest dla mnie dziwny, bo opis nie mówi ANI SŁOWA o tym kim są ci Lalkarze. Gdyby napisano choć zdanie, że traktują ludzi jak zabawki, ten cytat byłby idealny, ale nie bez słowa wyjaśnienia.
Mówienie o człowieczeństwie w przypadku nie-człowieka brzmi dziwnie, nieważne jak ludzkie ten nie-człowiek jest. Dla mnie granice moralności/przyzwoitości/etc brzmią równie dobrze.
Wyliczenia irytują, bo brzmią jakby ktoś znalazł osiem cool brzmiących słów nie mógł zdecydować którego użyć, wiec wrzucił wszystkie na raz.
Wtrącenia o zielarce, reptilianach, Lordach Ognia, Wyspie w Przestworzach, Złym Oku i reszcie definicji też irytują, bo tylko są. Nic nie wyjaśniają, po prostu ładnie brzmią i zajmują miejsce.
Szczerze, to z takim tytułem i cytatem oczekiwałam chociaż słowa o Lalkarzach w opisie książki, a tu nic.
Z opisu wiem tylko, że będzie wojna ludzi i nie-ludzi, wśród nich jest nie-człowiek który jest prawdopodobnie niewolnikiem/czyjąś zabawką, ale fabuła pozwoli mu odkryć kim jest naprawdę. Najmniejszego konkretu, jednej rzeczy która by była inna niż wiele innych fantasy.
Zirytowały mnie też dwie rzeczy, „okropna wojna” – a jaka inna jest wojna? Każda wojna to śmierć, głód, cierpienie. Nie trzeba bannera mówiącego jakie to straszne; oraz „Jakie będą konsekwencje zlekceważenia ważnego ostrzeżenia?”, które brzmi tak jakby autor uważał czytelnika za idiotę. No jakie mogą być konsekwencje zlekceważenia ostrzeżenia, ważnego w dodatku? No raczej niedobre i raczej się nie mylę.
Dla mnie wystarczyłoby napisać, że od wieków na świecie panuje taki i taki ład, z Lalkarzami jako (jakakolwiek informacja którą autor może ujawnić w opisie bez szkody dla książki). Jest też Reza, żył jak żył, ale teraz się to zmieni, jakieś retoryczne pytanie jak bardzo zmieni to jego, a jak bardzo świat. Na koniec fragment o teatrze i Czarnym Dżinie (te dwa zdania akurat są świetne).
O wiele mniej natłoku informacji, a ja czuje się zaciekawiony Lalkarzami i możliwością obejrzenia opadającego i odradzającego się świata (to ZAWSZE przyciąga.)
Popieram część o opisie. Całkowicie.
Może napiszę co ja sądzę na temat tej dyskusji. Prawda jest taka, że omawiana powieść jest napisana od fana dla fanów. W związku z tym nie oczekuję po treści na okładce czy wewnątrz książki, że będzie napisana na najwyższym poziomie godnym zawodowego pisarza powieści z długim doświadczeniem. Każdy ma prawo ocenić opis i okładkę książki na swój sposób byle nie obrażając autora książki czy autorów innych komentarzy bezpośrednio. Dostrzegam wady rysunku czy opisu ale nie komentuję tego, ponieważ nie czuję takiej potrzeby aby oświadczać swoje zdanie w tej sprawie. Osoby, którym nie przeszkadza okładka i opis i chcą książkę kupić są w porządku tak samo jak osoby, które tytuł krytykują i go nie kupią. Na koniec mam wniosek taki. Ludzie traktujmy się tak jak sami byśmy chcieli być traktowani.
A ja się z tym nie zgodzę. Uogólnię teraz, nie odwołuję się tu do samej powieści Eo, tym bardziej, że Wilk w owczym… mi się podobał, ale to nie jest wydawnictwo self-publishing, gdzie samemu się wydaje. Tu wydawnictwo wkłada pieniądze w wydanie książki, licząc na jak największy zysk (czy zwrot). Owszem, póki co publikacje Kotori zakupić można jedynie przez ich stronę/na konwentach/w odpowiednich sklepach, ale kiedyś mogą one trafić na półkę np Empiku (pomijamy fakt, że Empik zdziera z wydawnictw, czy co to tam ^^) i stanąć obok największych bestsellerów. To nie są książki typowo dla fanów, one nie mają trafić docelowo tylko do nich. Jestem pewna, że taka osoba, co wyda książkę, chce by trafiła ona do jak najszerszej publiki, a nie jedynie do wąskiej grupki fanów jej bloga/opowiadania z Antologii. + Książki wydawane przez takie wydawnictwa powinny być jak najlepsze, bo beznadziejne książki wydają selfpublishing, którym się za to płaci, a i tak wtedy Kotki i inne Pudelki robią reklamę „WOW, 16. wydała książkę”. Dziękuję.
Dobrze gada! 😀
Tak już z sąsiedniej beczki… Mimo potknięć, powieści/opowiadania boys love „Kotori” i tak prezentują się całkiem dobrze pod kątem korekty (z redakcją różnie). Niedawno czytałam naprawdę straszną powieść bl usianą mnóstwem różnorakich błędów :/ Kurczę, czytelnika to należy szanować! Mam nadzieję, że „Kotori” do czegoś podobnego nigdy nie dopuści.Wolę już czekać na powieść rok, niż otrzymać ją niestarannie dopracowaną. I tyle. 😮
W mojej wypowiedzi nie chodziło o to, że książka może być beznadziejna i jest ok. Chodziło tylko o to, że zapewne pojawią się jakieś błędy i nie obejdzie się od krytycznych lecz uzasadnionych opinii.
A gdyby książki wydawnictw typowych jak MAG czy coś i nieznanych Ci autorów były wydane z błędami i niedociągnięciami, przymknęłabyś na to oko? Czy powiedziałabyś, że „nie oczekujesz po treści na okładce czy wewnątrz książki, że będzie napisana na najwyższym poziomie”? Tego się właśnie od książek oczekuje, nie ważne jakiego wydawnictwa.
Przeczytałam wszystkie komentarze i cholibka, jak się komuś nie podoba, to nie drążyć, przecież ma prawo do krytyki tym bardziej, że opis naprawdę jest mało składny. Nie wiem jaka będzie książka, ale póki co opis zupełnie mnie nie przekonał (może dlatego, że nic z niego nie zrozumiałam?). Niestety jest on spisem bełkotu z wypisanymi stworzeniami Uniwersum, ale zupełnie w sumie nie wiem o czym jest sama książka. Nie wiem nawet czym jest Reza, bo nie zostało to dobrze ujęte. IMO opis powinien być krótki – ten jest zdecydowanie za długi – i konkretny. Ma mówić, co jest w książce, a nie O książce. Radziłabym osobiście wydawnictwu/autorce pomyśleć nad tym, choć pewnie okładka poszła już do druku. Co do okładki faktycznie są niedociągnięcia anatomiczne (vide udo, miednica źle się układa) i tu akurat nie ma wytłumaczenia „to nie jest człowiek” bo jeśli ma miednicę ułożoną jak człowiecza – a zgaduje, że ma, bo wygląda na to, że siedzi i w ogóle jak ludź – to jest to błąd rzeczowy. Nie umniejszam autorce talentu, sama pewnie bym tego nie narysowała, ale radzę zamiast bronić się słowami „to nie anatomia ludzka” po prostu wziąć krytykę do siebie i powiedzieć „spoko, następnym razem zrobię to lepiej”, serio, z doświadczenia wiem, że to nie jest łatwe, ale możliwe. No i niestety okładka mnie także nie zachęca, poczekam na opinie rzetelne w internecie ładnie wytykające wady książki (dopiero wtedy umiem stwierdzić, czy faktycznie jest dobra, czy też nie) niemniej jest zrobiona świetnie. A fanatycy twórczości i jednych i drugich, nie brać tego do siebie, cholera, wiadomo, że krytyka będzie, w końcu wystawiają to na światło dzienne, gdzie każdy może skomentować. Każdy, nawet najlepszy autor ma swoich hejterów, jak i najgorszy zwolenników. A krytyka tych dziewczyn (gości?) wyżej była ładnie uzasadniona, nie był to troll czy hejt na zasadzie „nie podoba mi się, napiszę, że chu*owe, bo tak”. Sirjusli, więcej dystansu. Takie jest życie. Raz pod wozem, raz na wozie.
W tym właśnie problem, że nie chodzi o rzeczową krytykę tylko o czepialstwo typu: „ma za duży palec”, „za bardzo wystające łopatki” itp. Takie pierdoły, na które nikt praktycznie uwagi nie nie zwróci. Gdyby to były jakieś rażące błędy typu: za duża głowa w porównaniu z tułowiem czy ręce jak łopaty, to owszem można się czepiać, bo to nawet laik nieobeznany z rysowaniem i proporcjami ciała wychwyci. Serio, są gorsze okładki pod względem anatomicznym postaci. Rzeczowa krytyka jest wskazana, ale czepianie się pierdoły, bo „ja się znam na rysowaniu więc ci wypomnę błędy” już nie.
IMO to nie jest czepialstwo. Serio, o ile ktoś rysuje i chce się w tym stać coraz lepszy, powinien nie mieć nic przeciwko takim uwagom, tym bardziej, że nigdzie nie zauważyłam by osoby, które wytykały za duże palce powiedziały, że okładka jest zła. Nie, oprócz tego mówiły, że podziwiają pracę.
Dla mnie to takie trochę „szukanie dziury w całym”. Cóż, ale każdy ma własne zdanie 🙂
A kiedy mogę się spodziewac czegos o opowiadaniach?
Ludzie, po co rozmawiacie z trollami?
Podsycacie jedynie ich zachwyt dla własnych umiejętności dowartościowywania swojego ego kosztem innych.
Jeden z trolli rozbił pięć zdań na sześć stron A4 wywodu jak to mu samogłoski obok siebie nie pasują. Sądząc książkę po (już nawet nie okładce) a opisie.
A drugi, widać niespełniony artysta grona własnej rodziny, udowadnia jak to Myszka Miki powinna mieć pięć palców i anatomiczną miednicę o uszach nie wspomnę. Ciekawe, czy to nie jedna i ta sama osoba. A może ktoś ma żywotny interes, żeby coś tu oczernić ? Bo przyznacie, ze zrobić dramę z takich bzdur, to już trzeba mieć talent albo zacięcie.
Wszyscy wiemy, że takie biedne osoby funkcjonują wszędzie. Nie wdawajmy się z nimi w dyskusję gdy nie widać nawet podstaw do logicznego wytłumaczenia swych racji.
Bicie piany jest najłatwiejsze ale postarajmy się ich olewać, bo tylko w ten sposób nie stracimy czasu i nerwów. To, że ktoś ma dużo do powiedzenia nie oznacza automatycznie, iż ma rację.
Komu się podoba, to się podoba. Kto będzie chciał przeczytać ten przeczyta. Ale nikt mi w tak prostacki sposób nie będzie narzucał co mam myśleć. Każdy z nas ma własny rozum, własna opinię i tego niech się trzyma.
Amen.
Po prostu kogoś tutaj boli tyłek że nie jego powieść jest wydana albo nie jego rysunek jest na okładce.
Makoto, jak rozumiem pijesz do mnie (w kwestii analizy opisu) i właśnie określiłaś mnie mianem 'trolla’. OK, zatem zanalizuję również i Twoją wypowiedź:
– moja wypowiedź liczy 2727 znaków, co daje 1.5 strony znormalizowanego maszynopisu A4. Pierwsze przekłamanie.
Proszę też o wskazanie gdzie napisałam, że „nie pasują mi obok siebie samogłoski”. Bo stwierdzenie, że o tym jest „cały wywód” jest kolejnym, ewidentnym kłamstwem.
– a za przeproszeniem, po czym się sądzi *książki*, zastanawiając się nad zakupem? Po ładnie narysowanej okładce? Nie wiem, czy zauważyłaś, że to nie jest manga tylko powieść. Chyba każdy, w miarę inteligentny człowiek jest w stanie dostrzec związek pomiędzy opisem książki (zwłaszcza, jeśli opis wykonał sam autor) a jej zawartością. Jeśli to przekracza Twoje możliwości, to mogę tylko współczuć.
Za słownikiem języka polskiego:
Zgodnie z definicją tegoż słowa, osobą, która najwyraźniej ma interes w oczernianiu kogoś, jesteś Ty, bo to co napisałaś to stek kłamstw, próbujący przedstawić mnie i inne osoby, które skrytykowały opis bądź okładkę w niekorzystnym świetle. Natomiast w mojej analizie fragmentu nie pisałam nieprawdy – wyraziłam własną opinię, w dodatku ją uzasadniłam.
Za słownikiem języka polskiego:
Radzę nie używać słów, których znaczenia nie znasz. Ani nie stosować w formie pisanej słowotwórstwa rozpowszechnionego między gimnazjalistami.
– jeśli masz na myśli biedne, wchodzące innym (tu: redakcji) w tyłek bez wazeliny to owszem, funkcjonują, czego dowodem jest Twój wpis. Rozumiem, że w wydawnictwie *yaoi* to akurat się toleruje 😛
– a tu, wbrew pozorom napisałaś bardzo mądrą rzecz, chociaż chyba w sposób niezamierzony. Faktycznie, jeśli się nie ma „podstaw do wytłumaczenia swych racji”, to w dyskusję lepiej się nie wdawać. Zapamiętaj i zastosuj się następnym razem.
– czy możesz wskazać kto i kiedy w *prostacki* sposób *narzucał* co masz *myśleć*? (i tu mogłabym złośliwie spytać, czy w ogóle potrafisz myśleć, bo powyższe zdanie wskazuje, że chyba nie bardzo Ci to wychodzi). Zarówno ja jak i kilka innych osób wyraziło tutaj swoje własne zdanie, czy to o treści opisu czy o okładce. A dlaczego Ty usiłujesz narzucić osobom, które wypowiedziały się w tonie krytycznym, jak mają myśleć czy jak mają się wypowiadać?
I jeszcze fragment z definicji trollowania internetowego:
„Trollowanie polega na zamierzonym wpływaniu na innych użytkowników w celu ich ośmieszenia lub obrażenia poprzez wysyłanie napastliwych, często nieprawdziwych przekazów.”
Czyja wypowiedź bardziej podchodzi pod definicję trollowania, to już niech każdy oceni sobie sam 🙂
O ile post Makoto mnie specjalnie nie dziwi, bo zdaję sobie sprawę, że istnieją osoby pragnące się podlizać administratorom/właścicielom/autorom/redakcji/itd., za wszelaką cenę, to bardzo mnie dziwi pod wspomnianym postem „Amen” ze strony członkini redakcji. Naprawdę redakcja podpisuje się pod obrażaniem osób wyrażających krytyczne opinie na temat wydawanych książek? Cóż…
Mam do was do was małe pytanie, bo jeszcze nie załapałam tego nowego sklepiku…. Właśnie zamówiłam Lalkarza i chciałam się upewnić czy to zamówienie jest już zapłacone, bo nadal jak się loguje to widać tą książkę w zamówieniach. Czy to normalne?????
Ja też się podpiszę pod obrońcami okładki. Moim zdaniem pierwsza na prawdę warta uwagi okładka <3 Może trochę za dużo się na niej dzieje, ale i tak mimo wszystko wykonana profesjonalnie i z wielkim sercem na co wskazują liczne szczegóły. Jedyne co mi się nie spodobało to obróżka, ale nie będę się czepiać 😉 Sama lepiej nie umiem. ^^ Oby tak dalej i więcej takich okładek <3
Też trochę obronię okładkę. Niech ktoś sobie na przykład obejrzy okładkę do książki (bardzo dobrej powieści swoją drogą) Berg Carol – Rai-Kirah – Przeobrażenie :] Okładki są naprawdę przeróżne, tu już zależy od fantazji grafika. Proszę Was, nie czepiajmy się.
Albo okladkę do nowej książki Rowling… Jezusie Maryjo, jak ja to „coś” zobaczyłam, to nie dość, że myślałam, że to jest reklama z cyklu „kupujesz Rowling – to trafny wybor!” (głupszego tytułu chyba dać nie mogli….), to jeszcze byłam pewna, że to jest okładka robocza, czy coś takiego i dopóki nie zobaczylam książki na połce się zastanawiałam: ale jaka to ksiażka i kiedy będzie okładka?! O_O XD
A okładka Lalkarza prześliczna – sam opis też mi się nie bardzo podoba, ale książkę kupię, choćby dla okładki xD
Ależ tu powiało czepialstwem, heh 😛 Wiele osób zapomina, że okładka ma przyciągnąć uwagę i zaintrygować czytelnika, a to wcale nie oznacza, że ma być idealna. Ta moim zdaniem wywiązuje się z zadania. Nie ma sensu dopatrywać się czy duży palec prawej stopy jest odpowiednich rozmiarów, bo i po co? Swoją drogą, obroża dzięki tej jaskrawości podkreśla charakter symbolu, bo tym wg mnie jest. Poza tym, podejrzewam, że Alex włożyła w grafikę mnóstwo pracy i serca, więc trzeba to docenić i zamiast szukać niedociągnięć, dostrzec zalety. Świat będzie wtedy piękniejszy, zapewniam 😉
Ja tam nie mam zastrzeżeń ani do opisu, ani do rysunków jako takich. Jedyne, co mnie zaskoczyło, i to mocno, to ta czerwona obroża i smycz naciapkana na okładce. Wygląda jak domalowana przez osobę niekompetentną. Być może w druku wyjdzie ciemniejsza, bo CMYK gasi zawsze wszystkie kolory, ale i tak… amatorszczyzna, przynajmniej na tym podglądzie, który widać. Zastanawiam się też, czy okładka nie wyglądałaby lepiej, gdyby zostawić na niej samego Rezę, albo samego dżina.
Podzielam zdanie Triss. Wszystko byłoby super bez obroży – ona wręcz razi w oczy. Za dużo tego naraz na okładce. Jeśli ta czerwień jest potrzebna, to już lepiej wyglądałby Reza uwiązany za szyję tylko tą cieńką nicią, co ją dżin trzyma w ręce. Chociaż najlepiej byłoby bez wiązania. Poza tym – postacie są naprawdę pięknie narysowane. Tylko ta obroża…
Miałam dokładnie takie same odczucia. To się mocno gryzie.
Szyja jest w skręcie, a ta obroża jest narysowana bardzo prosto, jak pasek. Autorka zapomniała trochę o tym, że szyja ma swój kształt, który obroża powinna okalać. Przez tą grubość i kolor zanikła też szyja i przez to postać wydaje się trochę nienaturalna.
Ramiona i ten profil mi trochę się nie zgrywają. i rzeczywiście, czarny-pan wyszedł o wiele gorzej.
heh miałam się nie odzywać ale wydaje mi sie że w tym momencie jednak powinnam ^^
Ja jestem amatorem i tego nie ukrywam, nikt mnie nigdy rysowania nie uczył jakoś specjalnie i robię to na wyczucie – to jest tylko moje hobby. Sama jestem w stosunku do siebie bardzo krytyczna, ale zwyczajnie na obecnym etapie mojej „twórczości” lepiej nie potrafię i tyle. Z anatomią mam nadal problemy, a nie chciałam bazować na refach – w tym przypadku wspomagałam sie za to modelami 3D własnego projektu wiec większych uchyleń od anatomii być nie powinno, poza zamierzonymi. Niektóre partie ciała są specjalnie wyolbrzymione i przekształcone jak dłoń, stopy i nogi lalkarza, ogon czy właśnie łopatki i wynika to z opisu postaci jaki dostałam od Eo i mojego własnego wyobrażenia tych bohaterów po przeczytaniu Lalkarza.
a co do obroży to jest ona czysto symboliczna i w zasadzie przeźroczysta (taki fantom/ czerwony kształt łączący obie postacie) – co widać przy powiększeniu – a w miniaturze faktycznie może wydawać się toporna i odstająca od reszty amen.
Ech… do czego to doszło, żeby autor musiał się tłumaczyć przed rzeszą zadowolonych inaczej.
Obłożycie sobie książkę w papier i narysujecie sobie takiego Rezę, jakiego sobie wymarzycie.
Lau jak możesz mówić o innej okładce! Pomimo że mam jedną uwagę podumowując: nie mogę się wprost napatrzeć na ten obrazek. Jeśli zobaczyłabym w księgarni książkę z tą ilustracją nie przeszłabym obojętnie. Oto chodzi w okładkach. Chyba. I jeśli Alex nie narysuje okładek do kolejnych części Lalkarza – nie kupię. Mały szantaż heheheh. Czytając opowiadania Eo wcześniej kojarzyły mi się one w jakiś sposób z rysowaniem heise (może przez barwny styl?). Z polskiego na nasze – wybraliście idealnego rysownika.
Tak jak od tekstu pisanego powinien byc korektor, to także od rysunków na okładkę.
Dla przecietnego odbiorcy okładka jest pewnie super, ale jak ktoś rysuje i zna się trochę na anatomii to widzi błędy.
Jednakże podziwiam talent, bo oczywiście jest, oraz włożoną w to dzieło pracę.
Postacie na okładce nie są ludźmi, więc nie muszą podlegać ludzkiej anatomii. Zatem przymykamy oko 😛
Gdy rysuje się postacie karykaturalne to i tak muszą one zachować odpowiednie proporcje – wyolbrzymione. Tu nie ma tego wyolbrzymienia, są błędy.
„to że postacie nie sa ludzmi” jest najgłupszą odpowiedzią jaka może być.
No bez przesady, jeśli ktoś nie jest człowiekiem to niby dlaczego ma mieć pięć palców u rąk i mniej wystające łopatki albo tak samo ukształtowane mięśnie? Bo co? Bo jego ciało działa podobnie jak ludzkie? To nawet wśród ludzi są różnice w kształtowaniu ciała. Masajowie mają chude łydki i generalnie nie powinni się szybko przemieszczać, bo teoretycznie nie mają „pary” w tych swoich chudych mięśniach, ale to im nie przeszkadza zaiwaniać po pustyni z szybkością czarnucha na sterydach na olimpiadzie.
Nie do końca wiem, co chciałaś przekazać swoją wiadomością.
Mi chodzi jedynie o to, że są pewne proporcje ciała, pewien kanon, którego rysownicy się trzymają. Mogą być pewne odchylenia w jedną lub w drugą stronę, jasne.
Ale nie lubię tekstów pt. „ja będę rysować jak chcę, bo to nie jest człowiek” No kurde, bez przesady.
Opowiadanie „Lalkarz” nawet mi się podobało, więc zaryzykuję kupno książki. Nie mam innej możliwości aby zapoznać się z całością a chciałabym przeczytać zanim zacznę wydawać opinię. Okładka mi się podoba. W przypadku poprzedniej powieści byłam mile zaskoczona, gdyż podobała mi się dużo bardziej niż wersja opowiadania. W Przypadku obecnej powieści mam nadzieje na takie samo odczucie. 🙂
Cieszy mnie taka opinia ^.^
Ten dżinn jest całkiem, całkiem. Chociaż ta czerwonawa smycz się nieco gryzie z całą kompozycją rysunku. Jest za jaskrawa. Podejrzewam jednak, że w druku okładka wyjdzie ciemniejsza, jak to było w przypadku mojego Feniksa… więc może martwię się na zapas xD
Jeśli chodzi o tekst… cóż. Patos i fantasy stanowią integralną całość. Taki opis jak najbardziej pasuje, mimo że na pierwszy rzut oka może się wydawać dziwny i nie z tej epoki.
Szkoda, że Kotori nie zamieściło fragmentu książki, np. Prologu. Wtedy moglibyśmy się zapoznać ze stylem powieści.
Powiedziałabym, że nadmierny patos jest integralną cechą ale kiepskiego fantasy. Między innymi z takiego podejścia bierze się tak dużo słabych powieści z gatunku fantasy. Ubieranie w patos każdego kichnięcia bohatera sprawia, że całość robi się bardziej śmieszna niż wzniosła.
Mnie ani nie zachęca książka po opisie [patosik aż kipi z garnka] ani po okładce. Historyjka z „Opowiadań Kotori” mnie nie zachwyciła. Ale „Lalkarza” nie czytalam, więc mogę się mylić.
Co do okładki jako okładka jest jeszcze spoko, chociaż przeczepiłabym się do postaci Rezy – ma jakies dziwnie mocno zarysowane łopatki, dziwny biceps, coś mi się nie podoba też w samej anatomii ręki. Natomiast ta druga postac na plakat – w tym „lustrze” wygląda w miarę dobrze, a na plakacie – wygląda po prostu zle.
Zle anatomicznie (te nogi!), tron jest strasznie sztywny i zły w perspektywnie.
Poza tym już tak subiektywnie – nie lubię takiego „wymęczonego” kolorowania. Widać, że autorka chciała, żeby było starannie i ładnie, ale przez to brak lekkości pracy. Strasznie mnie drażnią takie okładki na pólkach fantasy np. w empiku.
Co mogę powiedzieć? Okładka jest po prostu cudowna. Aż chce się na nią patrzeć i patrzeć. Jestem pod wrażeniem umiejętności autorki, bo wykonała kawał dobrej roboty. Co do samej książki, to nie wiem czy zdecyduj się na zakup. Przyznam, że ani „Lalkarz” ani „Wilk w owczym stadzie” Eo nie specjalnie przypadły mi do gustu. Może dla tego, że była to fantastyka a ja mam dość… „dziwne” wymagania co do tego gatunku. W każdym razie i tak gratuluję wydania, bo to już niemały wyczyn jest. Oby amatorzy twórczości Eo byli zadowolenie z tej książki 🙂
Jest może ustalona cena dla plakatów?
Aha…XP dzięki za odpowiedz!^^
Kto to Reza, a co się stało z Hirą???? O.O
Książka nie jest kontynuacją opowiadania. Opowiadanie to historia poboczna. Hira pojawia się w książce, bez obaw. A kim jest Reza?
Najogólniej rzecz ujmując, jest katalizatorem wydarzeń.
Kto pisał ten opis? (I czy ktoś w ogóle go czytał przed opublikowaniem?) Jak dla mnie jest to cudowny przykład jak *NIE* należy pisać „blurpów”.
Pierwsze zdania napadają z bardzo grubej rury. Patos aż kipi. W połączeniu z postaciami z okładki, które ludzi jednak za bardzo nie przypominają, owe pytania co do granic człowieczeństwa brzmią cokolwiek dziwacznie.
Dalej jest jeszcze gorzej. Wyliczanka za wyliczanką, w każdym zdaniu po kilka razy: „wypaczona, niebezpieczna kreatura”, „drwiny, szyderstwa i jawna wrogość”, „gorzki smak zawodu, samotność oraz lęk”.
Zdanie: „Gorzki smak zawodu, samotność oraz lęk przyczyniły się do poznania drogi, przed którą chciała ochronić go stara znachorka.” brzmi jak wyjęte wprost z tzw. „blogaskowego opka” a nie opisu książki, którą ktoś (chyba?) redagował. Stara znachorka chcąca chronić przed poznaniem drogi wypaczoną kreaturę, starającą się żyć w zgodzie z przyjętymi przez ludźmi zasadami. Czy ktoś się zastanowił nad sensem przekazu? Do tego zgodnie z następnym zdaniem 'droga’ okazuje się być 'ścieżką znaną tylko dzikiemu ludowi reptilianów’ a z obrazka delikwent nijak na przedstawiciela owego ludu nie wygląda. Z twarzy ludzki, prążkowany jak tygrys, żadnych łusek ani zieleni charakterystycznej dla gadów nie widać. „niego/jego” obok siebie też za dobrze nie brzmi.
Czemu Lordowie Ognia, mieszkający na Wyspie w Przestworzach (wysoko w chmurach) są sfrustrowani liczbą uprowadzanych kobiet (ergo – istot ludzkich)? Przyczyna, która 'zrodziła się gdzieś na powierzchni’ to kolejne zdanie podpadające pod kategorię bezsensowny bełkot. „Desperacki czyn” polegający na zwróceniu się z prośbą do patrona to mój kolejny facepalm podczas czytania tego, w sumie krótkiego opisu. No, faktycznie, CZYN _-_. Zastanawianie się, czy *lekkomyślność* władców zaprowadzi w świecie nowy *porządek* jest hmmmmm… no, powiedzmy, że przejawem myślenia abstrakcyjnego. Przymiotnik 'potworna’ przy wojnie to próba wygenerowania „mroku”? Bo brzmi tak jakoś dziecinnie.
A bohater, który w środku wojny siedzi, pochłonięty rozważaniami natury egzystencjalnej to wisienka na torcie.
Opis powinien dawać jakieś pojęcie o zawartości książki – powyższy sprawia wrażenie nieprzeciętnego bałaganu (głównie ze względu na ilość wymienionych nazw/ras/postaci które nieszczególnie są ze sobą powiązane) oraz jest popisem kiepskiego warsztatu (patetyczne, zbyt długie zdania, wyliczanki, mało sensownej treści). Mnie do książki zniechęcił – jeśli wyszedł spod palców Autorki to nie najlepiej to wróży o zawartości, jeżeli maczała w tym palce redakcja to może lepiej zatrudnić kogoś bardziej znającego się na rzeczy? W końcu opis na okładce to 'wizytówka’ książki.
Do rysunków zastrzeżeń nie mam – okładka wygląda ładnie.
Książkę na pewno kupię, bo Lalkarz bardzo mi się podobał, ale w kwestii opiu z okładki zgadzam się całkowicie z gammą. Jeden wielki, chaotyczny misz-masz. Za dużo nazw własnych, niewiele mówiących potencjalnemu czytelnikowi, dziwna konstrukcja zdań, brak skupienia się w opisie na głównym wątku dotyczącego (chyba?) najważniejszego, głównego bohatera. A ostatnie zdanie w ogóle jakoś dziwacznie brzmi. Zobaczymy jak będzie prezentowała się książka językowo i konstrukcyjnie.
No a plakaty sobie daruję. Za stara na nie jestem. 🙂
Tak obszerna analiza, liczącej ponad 300 stron powieści i to tylko na podstawie kilku zdań z okładki? Gratuluję wnikliwości. Chociaż, chyba raczej powinnam współczuć, bo jeżeli w ten sposób podchodzi Pani do wszystkich pozycji dostępnych na rynku, to z niewieloma mogła się Pani bliżej zapoznać, prawda? Chyba, że haters gonna hate…?
Pewnie tak. Najlepiej przyczepić się do czegoś „bo tak”.
Jak już tak jesteśmy w kwestii współczucia i gratulowania, to pozwolę sobie na wyrażenie Ci, xiaomao, głębokiego współczucia z powodu ewidentnego braku umiejętności czytania ze zrozumieniem. Najwyraźniej nie dotarło do Ciebie, że moja analiza dotyczyła wyłącznie zaprezentowanego fragmentu z okładki a nie całości książki (choć wyraźnie to napisałam). Pogratulować niestety za bardzo nie mam czego, co najwyżej mocno abstrakcyjnego myślenia – wniosek, że zapoznałam się z niewieloma książkami bo wytknęłam wady zaprezentowanego fragmentu jest kompletnie z Księżyca.
Aha i wydawało mi się, że opowiadania/powieści Kotori są przeznaczone dla osób dorosłych (18+ na każdej okładce) a nie dla dzieci.
+18 na okładce to pewnie przez to, że są „sceny”.
Być może, ja nieopatrznie założyłam, że „18+” oznacza również wymianę opinii z ludźmi dorosłymi, którzy potrafią zrozumieć tekst pisany. „Dyskusja” z nastoletnim i fanatycznie nastawionym kółeczkiem adoracji, nie potrafiącym dyskutować w sposób merytoryczny i ograniczającym argumentację do 'ad personam’ mnie nie interesuje.
Okładka cudna, opis też zachęcający. Podoba mi się stworzenie rasy(?) Lalkarzy. Jestem bardzo ciekawa tej powieści i czekam na przedsprzedaż. Życzę Ci Eo, żeby powieść odniosła sukces 🙂
Zacna okładka. Widać, że starano się nadać jej równie tajemniczy charakter, aby dorównywała powieści. W sumie to normalne – im lepsza powieść tym lepsza i staranniejsza powinna być okładka- i to tutaj jest!
Brawo Eo! Wejście smoka! 😀
Okładka wygląda ładnie, ale mam wątpliwości, czy kupię. Opowiadanie w ogóle mi się nie podobało i do dziś nie rozumiem ogólnego zamieszania wokół niego. Opowiadanie z antologii Kotori bardziej przypadło mi do gustu i szczerze mówiąc przykro mi, że to nie ono zamieniane jest w książkę (chociaż wiem, że dzieją się w tym samym uniwersum). A tak z innej beczki, zastanawiam się skąd inspiracja dla tego wszystkiego. W „Starciu Tytanów” widziałam kiedyś postaci, które mocno skojarzyły mi się z „Lalkarzem”, możliwe, że były to dżiny. Ciocia wikipedia nie mówi jednak zbyt wiele.
Kurczę, chyba nie postarałam się z opisem… Mam wrażenie, że sporo osób spodziewa się, iż książka będzie kontynuacją opowiadania. Więc odpowiem tutaj.
Nie. Nie jest to kontynuacja „Lalkarza” z Omikami. Czarny Dżin jest kluczową postacią, jednak nie jest głównym bohaterem. Zdarzenia opisane w poprzednich opowiadaniach rzeczywiście miały miejsce i jest do nich stosowne nawiązanie (mówię tu o pierwszym tomie).
Także bez obaw! W tym momencie z samego opowiadania „Lalkarz” nie jestem zachwycona, ale dokładnie zapoznałam się z krytyką i sugestiami, aby więcej nie powtarzać tych samych błędów ^^ I dlatego warto pisać komentarze! xD Starałam się w tym jednym tomie odpowiedzieć na wszystkie zadane przez czytelników pytania, o ile nie zrujnowałoby to w jakiś sposób intrygi.
Ach i oczywiście inspiracja… Obyło się bez fajerwerków. Chciałam znaleźć jakąś alternatywę dla pojawiających się do tej pory istot w fantasy i tak narodzili się Lalkarze.
Niech daje trylogie 😛 będzie ładniej na półce wyglądać 😀
popieram takie trzy zawsze wyglądają lepiej
A ile będzie tomów książki?
Przewidywane są dwa, ale jeśli autorka się rozkręci, to kto wie…
Dziewczyny, a jak nie czytałam „Lalkarz”, to mogę zabrać się za tę powieść? D:
Wydaje mi się, że ktoś już o to pytał, ale nie pamiętam, gdzie to pytanie padło… więc przepraszam za kłopot. (||_ _)
Lalkarz, Lalkarz. I co ja mogę na jego temat wysmarować? Osobiście sądzę (po przeczytaniu opowiadania, bo na nim skupia się moja opinia), że był to zupełny niewypał. Określę to w ten sposób, „Jakiś dżin na jeleniu, jakiś stworek, tam Czarny Mag. Nazwa „Lalkarz” i „marionetka”… i koniec”. Temat liźnięty, muśnięty i zostawiony. Wówczas nie wiedziałam, że będzie do tego dalsza część, a właściwie stanowi to jedynie wyrwany z kontekstu fragment. Tak to rozumiałam.
Do stylu uczepić się nie mogę, lecz niestety opowiadanie mnie nie zachwyciło. W ogóle, a co za tym idzie… oczekuję i niecierpliwię się jak jasny gwint tej książki z wypisanym na czole napisie, „O co tak naprawdę chodzi w Lalkarzu?”.
Fantastyka potrzebuje wielu, wielu stron na odpowiednie zgranie wszystkiego ze sobą, połączenie i tzw. (nazywam to „ister eggsy”) dodatki. To jest w końcu fantasy, a nie dramat, czy komedia, co pisze się zdecydowanie dużo prościej.
Wyobrażacie Wy sobie takiego Hobbita w formie opowiadania?
„Hobbit, ma kudłate stopy. Jest golum. Golum lubi zagadki.”.
Moja opinia nie miała na celu nikogo urazić. Sama piszę własne opowiadanie wspólnie z pewną zadziorną osóbką i wiem, że jeśli popuścimy wodze fantazji strony lecą setkami, tysiącami i nagle mamy 3 tys. stron powieści…
Dlatego, jeśli świat jest bogaty, lepiej nie przedstawiać go wcale, niż w takie krótkiej formie. To nie jest swoistego rodzaju niedosyt, a po prostu zawód.
Wiem, wiem, że jestem zła, jednakże czasami trudno mi dogodzić, Feniks jednak spełnił moje oczekiwania i naprawdę czytało mi się go wręcz wybornie, choć…, jak Lalkarz, miał swoje preludium w opowiadaniach. Tylko to jednak co innego. 🙂
Pozdrawiam.
Nie musisz znać opowiadania, żeby połapać się, o co chodzi w książce.
MUSZĘ TO MIEĆ. SZYBKO.
Piękna okładka, ale… ogon mu ucięłyście (ten piękny ogon). „Lalkarza” kupię razem z nowymi tytułami, jestem pewna, że to świetna powieść.
Ale na plakacie jest w całości! XD
I bogom za to dzięki :3
Ogon będzie w zakładce 😀
Brrr, aż mnie ciarki przeszły. Lau, jesteś niebezpieczna, wszystkich bishounenów byś kroiła i pozbywała kończyn. Widziałam to w Twoich pracach, a teraz dajesz też na to ustny dowód! O.O I co ja mam niby z takim… odczepionym ogonem zrobić? „Ogon w zakładce…” Doprawdy… 😀
Okładka jest piękna. Już ją chcę ! *Q*
O MÓJ JEZU! q.q Już się doczekać nie mogę.
Aha, a wiadomo w jakiej cenie będą plakaty?