Druga edycja konkursu zakończona
Drodzy Czytelnicy
30 listopada zakończyliśmy drugą edycję na prace do kolejnego tomu książki „Opowiadania Kotori”.
Ogółem wpłynęło 58 opowiadań od 48 autorów. Prace 4 autorów pojawiły się w tomie I „Opowiadań Kotori”. Jako ciekawostkę dodam, że w pierwszej edycji najwięcej prac wpłynęło od autorek o imieniu Aleksandra. W drugiej najwięcej jest Izabel, Aleksandry zajęły drugie miejsce 🙂 64% prac dostaliśmy w ciągu ostatnich 10 dni trwania konkursu. Tyle ze statystyk.
W tym miejscu chciałabym zaprosić Was do dyskusji na temat zasadności stosowania obcobrzmiących tytułów prac oraz imion bohaterów. Czy rzeczywiście jest taka potrzeba? Chętnie poznamy Wasze opinie.
I read a lot of interesting content here. Probably you spend
a lot of time writing, i know how to save you a lot of work,
there is an online tool that creates high quality, SEO friendly
articles in minutes, just type in google – laranitas free content
I read a lot of interesting articles here. Probably you
spend a lot of time writing, i know how to save you a lot of time, there is
an online tool that creates high quality, google friendly posts in seconds, just search in google
– laranitas free content source
Szukam jakiś darmowych programów do edycji filmów wideo ? Znacie jakieś ?
Z góry dzięki…..
W nazwie Kotori powinno być S… Od SADYŚCI ;_; xD
One to robią specjalnie 😀 Im to po prostu sprawia przyjemność, że my tu umieramy z niecierpliwości XD
a wieczór już…
Z koleżanką się już zakładamy, co będzie pierwsze: wyniki na Kotori, czy wyniki poduszki z L na Nyanyanie 😀
Ciekawe co będzie pierwsze. Mój komputer się naprawi (co jest niewykonalne…) czy Kotori ogłosi wyniki xD
A może my tu niepotrzebnie odświeżamy, bo autorki zakwalifikowane już zostały powiadomione? 😛
Nawet jeśli, to ja i tak chcę wiedzieć, ile z moich faworytek się dostało ^__^
Anoooo~~~~ WYNIKIIIIIIIIIIIIIIIIIII~~~PRZYBĄĄĄDŹCIEEEE~~
Siedzę sobie na wykładzie i czekam na wieczór… A w międzyczasie odświeźam stronę xD Chyba wykończę dzisiaj cały pakiet internetowy xD
Dlatego ja się cieszę, że nie mam dzisiaj zajęć i mogę spokojnie w domu co chwila odświeżać xD
Nawiasem mówiąc, czy wszystkie autorki to studentki? O.o
nie wszystkie… 😛
Trudno powiedzieć. Nie wymagamy podawania daty urodzenie przy wysyłaniu opowiadań 🙂
Ja tylko chciałam zauważyć, że jest już poniedziałek XD
Hahaha XD Teraz wszyscy autorzy rozpoczynają odświeżanie strony XD
Ktoś wspominał, że chodzi o najbliższy? 😀
A chcecie mieć regularnie co tydzień pady serwera, przeciążonego refresh, refresh, ctrl+r, ctrl+r od obgryzających paznokcie autorek? 😛
Spokojnie, bez nerw.
Zdradzę w tajemnicy, że można zacząć odświeżać temat pod wieczór.
Założę się, że wyniki będą wtedy, gdy ja będę marznąć w autobusie, wracając z uczelni XD
Ehehe! Beata! Dobre 😀
Byłam pewna, że to powiesz XD
Ciekawe jak bardzo wysoko jest ta poprzeczka? Nie wiem czy moje opowiadanie miało szansę się dostać do tych zwycięskich. 🙁
Tak czy inaczej czekam cierpliwie na wyniki. 🙂
ych, to jak edycja pod znakiem wesołości, to chyba szans nie mam żadnych ;(
iosellin, to samo pomyślałam o sobie :<
Moje opowiadanie też zbyt humorystyczne nie jest 🙁 Ale to, że będzie ogólnie wesoło nie oznacza, że wszystkie opowiadania będą komediowe, jestem pewna, że antologia będzie różnorodna 🙂
Mam nadzieję, i to już nawet nie ze względu na swoje opowiadanie, ale dlatego, że po prostu wolę poważne teksty od tych humorystycznych 😉 Ale rzeczywiście, najlepsza byłaby różnorodność…
Także wolę te poważne od humorystycznych. I wcale nie chodzi o ilość dramy, która powinna być wyważona, a o to, że większość komedii do mnie nie dociera. :C
Co zaś do poprzeczki… cóż, przeraża mnie to, nie powiem. Ale cóż, należy się modlić i trzymać za siebie kciuki, a nuż 😉
Nie, to nie tak, że każde opowiadanie to komedia, czy parodia. Ale niektóre autorki wzięły sobie do serca zarzuty o „dramatyzmie” pierwszego tomu i wpłynęło więcej tekstów komediowych. Ale jak zwykle różnorodności nie zabraknie. Wiem, że to niemożliwe, ale zdradzę Wam, że niektórym autorkom to my pomniki stawiamy, i mimo, że to w sumie przesądzone, że znajdą się w drugim tomie, to potrafimy gadać o ich opowiadaniach całymi godzinami. Z drugiej strony, postawiłyśmy tym razem poprzeczkę dość wysoko, więc pewnie znajdą się rozczarowani autorzy. Bądźcie cierpliwi i czekajcie na wyniki 🙂
No, jestem ciekawa jak będą prezentowały się te komedie 😀 Mam nadzieję, że nie będą tak żałosne, jak moja… Dramaty zdecydowanie lepiej mi wychodzą 8D
Jak idzie czytanie? Podzielcie się wrażeniami z opowiadań, proszę~
Podpisuję się pod prośbą!
Jeszcze chwila cierpliwości. Jak Bóg da, i partia pozwoli, wyniki ogłosimy w poniedziałek.
I żadnych wcześniejszych przecieków? 😉
Właśnie? Żadnych przecieków i swoistych komentarzy, jak ostatnio? XD
Co za baby… no dobra… będzie wesoło 🙂 Do tego stopnia, że już, jako jurorzy, cytujemy sobie fragmenty niektórych opowiadań. I ryczymy… ze śmiechu, ma się rozumieć 🙂
Chętnie się pośmieję 😀 Nie mogę się już doczekać wyników :3 Mam kilka typów odnośnie autorek, których opowiadania chciałbym przeczytać i mam nadzieję, że chociaż kilka z nich się dostanie 😀 Aaaaaa, niech już będzie poniedziałek 😀
Wow, jaka szkoda, że dopiero teraz odkryłam istnienie tej strony i owego konkursu! Eh, pech! A konkurs idealnie wpasowany jest w tematykę, która mnie interesuje… Czy planowana jest edycja trzecia? ;>
Nam też szkoda, że nie dosłałaś swojej pracy 🙁
Jak najbardziej planowane są dalsze edycje.
Zapraszamy do częstego odwiedzania naszej strony 😉
Chcę tylko poinformować, że nabyłam pierwszy tom Opowiadań Kotori. Na Mikołajki. I czytam.
A ja mam pytanie w sprawie Neo Arcadi. Kiedy bd przykładowe strony i okładka?
Oraz co z madoką i innymi tytułami?
Jeśli chodzi o Neo Arkadię to przykładowe strony oraz okładka będą w ciągu kilku dni.
W sprawie Madoki mogę napisać, że z całą pewnością wyjdzie w 2013 roku.
Jeśli chodzi o inne tytuły, które mamy zaplanowane na 2013r., to będziemy o nich informować w momencie podpisania umów licencyjnych, i ani dnia wcześniej 🙂 Ale myślę, że jest na co czekać 🙂
Oszzzzz… kurczę. -.- Chcę już 2013 rok 😀
2013? Optymistki w tym wydawnictwie. Czy Panie wzięły pod uwagę możliwość, że w 2012 może dojść do długo oczekiwanego przez wszystkich końca świata? Rozumiem, że bunkier jest już przygotowany i stąd ten spokojny nastrój? 😉
Aj, cieszę się, cieszę ^.^
To tak naprawde, bardzo mocno zależy. Quo Vadis też nie nazywa się po polsku prawda? Alas nazywanie opowiadań, nie wiem, rain, zamiast deszcz [no chyba że to rain to jednocześnie np nazwisko głównego bohatera albo co], to wiadomo uniesienie brewki powoduje.
Co do imion, heśli zdecydowane zostanie że historie mają się dziać w polsce i w polskich realiach, to naturalnie nazywanie wszystkich Johnami, Shireiami itepe odpada z samego założenia, ale jeśli takiego założenia nie ma… to trudno nazywać Januszkiem bądź Władysławem postać hiszpańskiego zabójcy, urodzonego w hiszpanii i działającego tylko w tej hiszpanii całe swoje życie 😉
Tu raczej chodzi o to, by nie nadawać bohaterom udziwnionych imion bez uzasadnienia. Pedro jako hiszpański nożownik, może sobie do woli mordować niewinne dziewice w ciemnych zaułkach Wrocławia, natomiast nazywanie bohatera Pedro tylko dlatego, że to zajebiaszczo brzmi, bez uzasadnienia skąd imię to wzięło się w środku nadwiślańskiego kraju, wydaje się nie na miejscu.
Nie no to jest logiczne. Tak bardzo że aż nie chce mi się wierzyć że wysłano opowiadania dziejące się w Warszawie gdzie główni bohaterowie nazywają się Takahashi, Lorenzo i Folgungnar. Nie wiem, nie mieści mi się coś takiego w głowie xD
*chrząka* A „Ostrożnie!” z totalnie wymyślonymi opowiadaniami?
Nie znam „Ostrożnie!” [jeśli było w pierwszej antalogii, to cóż, wstyd sie przyznawać ale nie dysponuję tym zbiorem], ale jeśli chodzi o opowiadania ze zmyślonymi światami.. to tym bardziej nie rozumiem parcia na polskie imiona. Oczywiście, co innego jak się stara np zrobić fantasy mocno zakorzenione np w polsce piastów, tylko z „wszystkie legendy są prawdziwe”, i chce by tę polskę piastów CZUC – tu te imiona polskie [czy tez raczej słowiańskie] są obowiązkiem w zachowaniu klimatu. Ale jeśli ktoś pisze jakąś historie o jakichś morskich ludkach, na świecie w którym wogóle nie ma lądu i wszyscy mają skrzela, to czy imiona będą polskie, czy zmyślone, różnicy dużej nie robi.
Oj sorry, miało być imionami. Opowiadanie było osadzone w polsce, a dwaj bohaterzy (polacy) mieli na imię Davalon i Serran. A siostra jednego Rastera.
to mogę rzec tylko LOL bo serran czy davalon oczywiście występują na swiecie….ale jako nazwiska, nie imiona. Nieścisłość detali i settingu to za mało powiedziane.
Mam pytanie – czy zainteresowani o wynikach zostaną powiadomieni e-mailami, czy werdykt pojawi się najpierw na stronie? Bo nie wiem, czy za te paręnaście dni zaglądać co chwila do skrzynki, czy odświeżać stronę 😉
Też mnie to zastanawia.
Wiadomość pojawi się na stronie a dodatkowo z osobami, których opowiadania znajdą się w książce zostanie nawiązany kontakt mailowy.
Jednakże, ze względu na to, iż znaczna część opowiadań przyszła w ostatni dzień ogłoszenie wyników prawdopodobnie nastąpi około połowy miesiąca. Przy czym data ta może ulec zmianie.
Poczekamy, poczekamy cierpliwie. Nie mamy wyboru. 😉
Swoją drogą, zastanawia mnie, czy są takie teksty, które czytacie i doznajecie olśnienia „tak, to na pewno jest to!”.
Ja na razie nie trafiłam na takie opowiadanie, aczkolwiek mam już jedno, które podziałało na mnie podobnie jak „Z cukrem czy bez”.
(mniej więcej tak to wczoraj podczas czytania brzmiało: kwik! O boże! Nie wydolę! Kwik… Kwik… umieeeram, umieeeeram! O matko, brzuch mnie boli! Nie dam rady! Kwik)
Ja przyznaje się, jak na razie, do jednego razu 😉
Nie obraziłabym się za parę zabawnych opowiadań w antologii 😀 Byle tylko ten humor nie był podobny do tego od Ariel z Magnetyzmu… Chociaż nie wiem, czy czytałyście.
A mnie osobiście humor w „Cukrem czy bez” nie śmieszył, a za to patrzyłam na strony z politowaniem. :C
Wybaczcie, nie czytałam poprzednich wpisów, więc może mój argument się powatrzać…
Nie jestem fanką polskiej literatury współczesnej, dlaczego? No więc jednym z argumentów (obok bardzo kiepskiego poziomu) są właśnie imiona i nazwiska bohaterów. Praktycznie zawsze są dla mnie wymyślone na siłę – albo są to imiona, których się już nie używa, albo są jakieś zamerykanizowane, albo imię i nazwisko do siebie nie pasuje, albo jeszcze coś jest z nimi nie tak. No chyba, że ja trafiam akurat na jakieś idiotyczne pozycje. W przypadku zagranicznych książek nie czuje się takich zgrzytów, nawet gdyby jakieś były
To co ty czytasz, skoro uważasz, że polska literatura jest na kiepskim poziomie? Obok gniotów, które produkują taśmowo amerykanie, nasza to arcydzieło światowej klasy.
Uśmiałam się. 😀 Nielubienie literatury ze względu na imiona bohaterów mnie ubawiło. Argumenty zresztą też.
Imię i nazwisko do siebie nie pasuje? Taa, bo w prawdziwym życiu każdy myśli o tym, by nadać dziecku imię pasujące do nazwiska. I wcale, ale to wcale nie spotykamy się na co dzień z różnymi kwiatkami w tej kwestii. Dwa – niepasowanie imienia do nazwiska to tylko i wyłącznie kwestia odczuć subiektywnych. Według Ciebie Henryk Kowalski może brzmieć nienaturalnie, dla kogoś innego może być przyjemnym zestawieniem.
Ja zdecydowanie wolę np. Amelkę Kwiatkowską niż Emanuelę Ginevrę Sarę Lopez. To dopiero jest pretensjonalne!
Czasami ludzie w opowiadaniach nazywają tak durnie swoich bohaterów (byle tylko imię i nazwisko brzmiało „obcojęzycznie”), że głowa mała.
Ach.. co do imienia przypomniał mi się pewien kwiatek na który natrafiłam. Wybaczcie nie pamiętam tytułu książki ni autora – jako zapalona czytelniczka nie jedna bibliotekę chyba już wyczytałam, więc spamiętać to trochę ciężko.
Niemniej jak mi się wydaje Pani autorka nazwała swego bohatera ” Wroclaw” …
Myślałam, że nie wydole, jak babcie kocham… Dlatego osobiście silnie i niezmiennie popieram zasłyszaną kiedyś sentencję:
Pisz o tym co znasz !!
Naciągać fakty można mocno ale jeżeli nigdy się czegoś nie widziało to czytelnik natychmiast to wyłapie. Jeżeli ktoś zna jedynie ludzi o imieniu Bartek, to niech pisze o Bartku, jeżeli zetknął się z Aleksem to nie przeszkadza to ani trochę ale sięganie na oślep do innej kultury i przypadkowe wybieranie imion, bo ładnie brzmi, może skończyć się właśnie nazwaniem bohatera Wroclaw.
Ja z uwagi na zboczenie zawodowe skreślam imię „Amelia” z założenia 😛
Można spytać czemu? XD
Jakby we wszystkich opowiadaniach były tylko polskie imiona, to byłoby… nudno. Jeżeli akcja dzieje się w Polsce, to wiadomo, imiona raczej powinny być polskie, w przeciwnym wypadku – hulaj dusza. Nie mam nic przeciwko tytułom w obcych językach, byleby alfabet był łaciński. Na co mi tytuł po rosyjsku, skoro nawet go nie przeczytam, ani nie zapamiętam, ani nic? Ale po angielsku, czy po łacinie – może być.
Tak z ciekawości, czy wybierzecie jakieś opowiadania do czytelni?????
Na pewno, ale to tylko będzie zależało od autorów, którzy dostaną taką propozycję, czy się na to zgodzą.
Na pewno wybiorą. Chociaż gdyby moje się nie dostało do antologii to nie publikowałabym go w Czytelni, tylko wysłałabym na konkurs do TCD.
Tytuły- osobiście drażnią mnie po angielsku, gdy reszta opowiadania jest po polsku. Ale po japońsku, niemiecku, rosyjsku… czemu nie. Wiem, że to jest dziwne, ale mam takie odczucie.
Imiona- w „Ostrożnie!” były zmyślone, ale po to, aby te postaci były indywidualne. Krzyśki, Adamy, Pawły i inni kojarzyli mi się niemiłosiernie z osobami, które znam. Jednak w innym moim opowiadaniu wybrałam już polskie imiona. (Taa, a miesiąc potem poznałam jednego Daniela >.>) W sumie mi nie przeszkadzają zagraniczne/zmyślone/polskie, po prostu musi być uzasadnienie.
A ja wolę nawet polskie imiona i nazwiska. Brzmi to bardziej realnie jak dla mnie. Przecież wiem, że autorkami tych opowiadań są Polki, więc nawet lepiej to wygląda, jak akcja toczy się przykładowo gdzieś w Gdańsku, a bohaterowie mają na imię Michał i Robert.
To jeszcze raz:
Słowiańskie imiona też mogą być zajebiste.
pl. wikipedia.org /wiki /M%C4%99skie_imiona_s%C5%82owia%C5%84skie :]
pl. wikipedia.org /wiki /%C5%BBe%C5%84skie_imiona_s%C5%82owia%C5%84skie
(linki wymagaja http na poczatku i usuniecie spacji x3)
A mnie tam patriotyzm buzuje, że hej, jak czytam opowiadanie umieszczone w Polsce, albo z polskimi bohaterami.
Angielskie tytuły bywają fajne, niekiedy brzmią tak mistycznie, ale nic na siłę. Wciskane na siłę makaronizmy z dowolnych języków to
sa’wsiem niecharaszy gadostgroteskowe zło.Co do tytułów:
Tytuł ma być przede wszystkim chwytliwy, więc uważam, że czasem można go zmienić na coś wdzięcznego np. w języku angielskim. Inne języki też są spoko jeśli jest to jakieś słowo lub krótka chwytliwa sentencja (j’aime albo Scheisse XD). Akceptuje po prostu wszystko co ładnie by wyglądało z jakąś okładką – tytuł, nazwisko autora, ilustracja, po prostu muszę widzieć tę kompozycję jak zamykam oczy. Jeśli słowo nie jest zrozumiałe dla ogółu to dobrze, żeby zostało wyjaśnione w opowiadaniu i też jest spoko.
Ale są też tytuły w stylu… np. „Are wa sou sannen mae no kogoesouna ame no yoru” czy inne sratatatata. I coś takiego jest spoko, ale tylko jako podtytuł albo pierwszy cytat, i tylko jeśli jest to np. nawiązanie do jakiejś piosenki i po wygooglowaniu wyskakuje mi tekst tej piosenki i dobrze się on komponuje z opowiadaniem. Ale w każdym innym przypadku takie coś to jest jedno wielkie zło.
Co do imion:
Ja może nie piszę (za dużo), ale rysuję sobie historyjki i zakładając, że ktoś by to przeczytał i skrytykował, że „Nie mają polskich imion tylko jakieś wymyślone/dziwne, a akcja się dzieje nie wiadomo gdzie, więc to razi” to bym się właściwie trochę zdenerwowała, bo np. robiłam research o imionach w swoim wolnym czasie, a nie mam go za dużo.
Z jednej strony owszem, mogłabym dać uzasadnienie, że np. skoro tematyka nawiązuje do ziemniaków to bohaterowie mają imiona od miejsc, w których podobno ludzie zaczęli uprawiać ziemniaki jako pierwsi. Ale może wcale nie mam potrzeby tego wyjaśniać, bo autor może mieć jakiś konkretny powód, żeby nazwać bohatera. Prawda, że niektórzy biorą sobie imiona „od tak”, ale czasem granica między celowością imion, a dobieraniem od tak nie jest na pierwszy rzut oka widoczna.
Autorzy powinni uważać na dobór imion, a czytelnik powinien się zastanowić czy aż tak bardzo przeszkadzają mu dziwnie dobrane imiona i czy na pewno dla autora były przypadkowe – o swoich gustach można mówić głośno, ale narzucanie (nawet nieświadomie) ich to trochę bardziej delikatna sprawa.
Jeszcze jedna rzecz, tak mi się przypomniało z doświadczenia zawodowego, że tak powiem XDD- obcobrzmiące imiona są obecnie popularne wśród rodziców, więc to, że ktoś ma dziwne imię nie musi od razu oznaczać, że nie pasuje do realiów.
poza tym japońskie imiona – i ogólnie sama Japonia i jej kultura – agh, są piękne *_*! Nawet jeśli autor tylko odrobinę z niej czerpie to czasem warto, tak samo jak z każdego innego kraju. Nawet jeśli są to elementy, których nie rozumiemy to może z czasem zaczną się stawać dla nas jasne. Z resztą czasem do dobrego opowiadania potrzebny jest właśnie jakiś jeden element, który w szale twórczym okazał się dla autora najważniejszy, a dla czytelnika niestety będzie jakimś niepotrzebnym dodatkiem.
Trochę schodzę z tematu, ale czasem oceniając czyjąś pracę konstruktywniej warto się zastanowić jak to mogło wyglądać z perspektywy autora, a nie narzekać na coś, co tak naprawdę nie przeszkadza tak bardzo.
Jednego nie mogę znieść, tak osobiście – jak bohater nazywa się tak samo jak jakiś istniejacy japoński/koreański idol, tak jakby już naprawdę nie było innych imion i wariacji na świecie. Wielu autorów bazuje swoje prace na ulubionych mangach/idolach (przykład pierwszy z brzegu – klasyka taka jak Zetsuai zaczęła się rodzić przy dojinach Minami Ozaki z „Kapitana Tsubasy”), ale zostawiania oryginalnych imion i nazwisk to zbyt wiele.
Mam gorączkę, bredzę XD
Nie odpowiadałam nikomu, tylko pisałam własną opinię, coś się zepsuło, wybaczcie xD ;-;
O, co do ostatniego to prawda. O ile jest to popularne imię, ale autorowi spodobało się one powiedzmy, przez piosenkarza – OKej. Ale bez przesady, nie można nazwać kogoś z imienia i nazwiska tak samo, jak znaną osobę, czy nazwać kogoś pseudonimem. Naprawdę, znaj proporcjum, mocium panie.
Jestem zdania, że literatura powinna nas oderwać od szarej rzeczywistości i wprowadzić w inny świat. Dlatego czytanie o Polsce i polskich bohaterach kompletnie do mnie nie przemawia. Mam już dość szarej polskości za oknem i w telewizji (w postaci wszelkich „Klanów” „M jak miłość” i całej reszty badziewia).
Od literatury oczekuję czegoś innego, czegoś co mnie porwie i pomoże zapomnieć o beznadziei świata.
I w ten sposób Chłopi, Przedwiośnie, Lalka, Zemsta itd. odchodzą w niepamięć 😀
Ja chyba jestem z innej planety, bo chcę czuć, że to, co czytam, mogło dziać się naprawdę, że te osoby mogły istnieć, że to nasz świat i nasze problemy. A szara rzeczywistość jest, wbrew pozorom, całkiem klimatyczna.
To chyba zależy od gatunku. Bo na przykład: ja jestem wielką fanką fantasy. A wiadomo, że jeśli czytam fantasy, to nie mogę mieć uczucia, że to zdarzyło się naprawdę (oczywiście przyjmując odpowiednie realia), ale zgadzam się, że szara rzeczywistość również jest klimatyczna. Jednak nie każdy chce o niej czytać.
Nie każdy chce też czytać fantasy (np. ja). Wszystkim nie dogodzisz. 😉
A nie wolisz, żeby literatura, zamiast cię zabierać do innego świata, pokolorowała ci już ten świat, co go masz pod bokiem (vide; ->Polska)?
Niektórym autorom świetnie to idzie, ja po polskiej fantastyce jakoś czujniej się rozglądam w lesie 😀
O, a polskiej fantastyki to akurat nie znoszę (poza pewnymi wyjątkami), no ale 😛
Tak? A szkoda. Polacy są jednymi z lepszych autorów tego gatunku 🙂
tru. fantastykę mamy mocną 🙂 inne gatunki różnie 😀
Fakt faktem, polska literatura jest na naprawdę wysokim poziomie 🙂
Ja osobiście też wolę zagraniczną fantastykę, jest taka, ja wiem? Bardziej różnorodna. Bo mam wrażenie, że wielu polskich autorów pisze na jedno kopyto, a ja na przykład nie przepadam za fantastyką historyczną, której niestety jest pełno wśród dział polskich autorów. Jednakże są oczywiście wyjątki i mam nadzieję, że będzie ich więcej.
No nie mów, że przeszłabyś obojętnie obok tyłeczka Geralta z Rivii na ekranie komputera/kartach książki (filmowi podziękujemy, Sowieci w latach sześćdziesiątych robili to lepiej).
Wiejscy egzorcyści, długowłose aniołki, wypychacze zwierząt, czarownice, atiwary, klabaterniki, płateniki, trusie, rusałki, alternatywne wersje przeszłości, teraźniejszości i przyszłości z udziałem sił nadprzyrodzonych- nic cię z tego nie rusza? 😀
Science-fiction tylko moglibyśmy mieć lepsze, ale reszta zacna. Co nie znaczy, że na Zachodzie i Wschodzie dobrej fantastyki nie ma.
Cofam komentarz o science-fiction. Lem.
haha, dobrze, że się sama poprawiłaś, bo już chciałam krzyczeć, że zapomniałaś o najlepszym pisarzu SF ever 🙂
Jako trochę stara baba powiem tylko, że miałam różne etapy w życiu – od nieznoszenia polskich imion, przez nietykanie się niczego, co nawiązuje do naszej rzeczywistości (niezależnie od kraju), po koloryzowanie tego co znam, żeby wydało się znośniejsze. Chyba zależy od gustu, humoru, wieku, wykonywanej pracy, zainteresowań, otoczenia, wpływu otoczenia itede itepe 😀
a, i nietykanie się polskiej jako takiej twórczości litarackiej, muzycznej i filmowej też. Ale po jakimś czasie przebolałam litetaturę. (filmów i muzyki dalej nie znoszę xD)
Muzyka czasem potrafi urzec, zawierają słowa, które zapadają w pamięć i inspirują, a że są po polsku, to je przynajmniej rozumiem 🙂
Też miałam etap nie tykania czegokolwiek co polskie. Literaturę mamy dobrą, muzykę też – jednak potrzeba czasu by ją znaleźć (albo posłuchać PR Trójki), bo z TV atakują nas gówna. Co do filmów… Kiedyś mieliśmy lepsze. Teraz wszystko na jedno kopyto. Mamy dobrych reżyserów i aktorów, ale ukrywają się niepromowani. Taka prawda. Próbują nas ogłupić, dobrych w swoim fachu zepchnąć na margines.
E tam, polskie komedie z lat 90 są przegenialne 😀
Dokładnie Maru, o tym mówiłam w wyższym poście mówiąc, że niegdyś mieliśmy lepsze filmy xD
Cóż, może się i tak zdarzyć, że opowiadanie o Polsce jest nudne, ale właśnie sztuka cała polega na tym ,żeby napisać i wymyślić całą historię tak , by się ją przyjemnie czytało. Zawsze można dodać coś tu i tam od siebie i zmienić szarą Polskę, w coś zupełnie świeżego.
Nazwa yaoi bardziej pasuje do mang niż opowiadań. Rozumiem dlaczego używa się tej nazwy – większość fanów m/a zetknęło się z mangą wcześniej niż z literaturą m/m i stąd dla nich homoseksualizm(w każdej formie)= yaoi.
Slash to trafne pojęcie jednak dla większej części mangowców raczej nieznane.
Podoba mi się, że na okładce „Pieśń dla Feniksa” napisane jest „boy x boy”.
Ja raczej miałam wrażenie, że większość ludzi używa tej nazwy, bo jest krótka, popularna, i łatwo się ją wymawia, a w polskim języku poza długim i koślawym wyrażeniem „literatura gejowska” nie ma odpowiednika.
Dlatego zgadzam się, że slash jest bardzo na miejscu. Mam tylko wrażenie istnienia wyżej wymienionego przeze mnie stereotypu. Zaś „literatura gejowska” brzmi trochę jak dawna nazwa krawatu – zwis męski ozdobny.
Mhm, slash pasuje bardziej, chociaż mi się raczej kojarzy z twórczością fanowską i… informatyką.
I dalej mi tęskno za jakimś zgrabnym polskim słówkiem, ale w tematyce homoseksualnej ciężko o coś ładnego. Nawet chyba nie mamy własnego słowa (własnego w sensie- nie bezczelnie podprowadzonego z innego języka) na „geja” poza określeniami negatywnymi typu „pedał” albo „ciota”, i to jest drażniąco-smutne.
Chociaż ostatnio, zaczepiona przez kogoś pytaniem „co czytasz” odpowiadam „powieść waginosceptyczną” albo coś równie absurdalnego. Nawet fajne działa 😀
Dobre 😀
To i ja się ujawnię – chociaż już się normalnie boję, bo akcja opowiadania, które wysłałam dzieje się w Japonii 😉
Osobiście – nie mam nic przeciwko akcji dziejącej się nie-w-Polsce, tylko 1) musi być uzasadnienie 2) autor musi dobrze wiedzieć o czym pisze, znać realia kraju i mieć świadomość jakie pułapki kulturowe się w związku z tym na niego czają oraz mieć pojęcie o mentalności mieszkańców danego kraju. Mnie siedzenie i dłubanie nad szczególikami zajęło chyba więcej czasu niż samo pisanie.
Za to tytuły obcobrzmiące, a już w szczególności 'inspirowane piosenką, która leciała w tle i mające taki-sobie związek z opowiadaniem’ – zalatują 'blogasskiem’. Chodził mi osobiście po głowie tytuł z fajną grą słów, ale niestety w języku angielskim, więc z miejsca został odrzucony (chociaż pasował mi idealnie;)). Nawet przy tytule w języku którym 'mówią bohaterowie’ lepiej uważać – mała szansa, że czytelnik wpadnie na myśl, która przyświecała autorowi, nawet jak zna język, że nie wspomnę już o wymowie.
Dostałam potwierdzenie, że opowiadanie dotarło (dziękuję Redakcjo!:)), ale zaznaczyłam w mailu, że o takowe potwierdzenie uprzejmie proszę.
bez względu na to, czy opowiadanie przedostanie się dalej czy nie (będę trzymać kciuki!), chętnie bym je przeczytała 😀 właśnie ze względu researcha, który zrobiłaś w głąb japońskiej mentalności. Jestem ciekawa efektów 🙂
jaki był angielski tytuł, który chodził Ci po głowie?
Tytuł, jaki mi chodził po głowie to „Flovers” – przez całe opowiadanie przewijają się nawiązania do pewnych kwiatów a lovers to wiadomo 😉 Research owszem, kosztował mnie sporo pracy – nawet nie tyle co do samej mentalności (choć to też) ale bardziej do realiów historycznych.
W sumie podoba mi się tytuł :3 Taki… pomysłowy.
noooo, trzeba było go dać! Bardzo fajny word pun 😀 dostawić przypis wyjaśniający grę słów, i by styknęło (tak myślę).
podobać też mi się podobał, tyle że do napisanego po polsku opowiadania dziejącego się w czasach feudalnej Japonii nijak nie przystaje 😉
Mam pomysł, trzymajmy za siebie nawzajem kciuki xDDD
(chcę przeczytać to o feudalnej Dżaponii ;c)
Podłączam się do trzymania kciuki za Iosellin, szalenie mnie ciekawi feudalna Japonia 😀
ach… rzeczywiście :’D chyyyyba że to się dzieje w czasach otwarcia się Japonii na świat i napływu nowych słów? Nie? Nie…?
Dobra, nie XD ale tytuł bardzo zgrabny <3
trzymam za was wszystkie (wszystkich?) kciuki 😀
Maddie: zawsze chętnie przeczytam opowiadanie utrzymane w realiach japońskich, więc deal, trzymam i ja za Ciebie 🙂
Betissa: czasy takie, że o angielskim w Japonii to raczej jeszcze w ogóle nie słyszeli, więc odpada 🙂
Jeśli się dostanie – to z tytułem polskim (którego na razie zdradzać nie będę, żeby nie zapeszać;))
No i dzięki dziewczyny za te kciuki 🙂
Jeśli faktycznie zrobiłaś rozpoznanie i wgłębiłaś się szczegółowo w japońską kulturę, to myślę, że nie masz się czego obawiać 🙂 Solidnie napisane opowiadanie zawsze jest w cenie 😀
Mam dokładnie tak samo. Osobiście jedno opowiadanie dzieje się w Dżaponii, drugie w Ameryce i są Japońcy. I cholera, przy pierwszym nieźle się naszukałam konkretnych nazw kimon na przykład. Przy Ameryce nie miałam specjalnego problemu, bo w tamtą mentalność łatwiej mi wejść czytajac tyle książek o Ameryce i w USA. Ale nadal pozostają bohaterowie Japońscy, którzy nie będą rozumieć wszystkiego, co mówi się do Amerykanów, czy nie będą w restauracji między sobą mówić w ichnim języku. Dlatego pamiętałam o takich kwiatkach.
Co do tytułów: jedyne uzasadnienie ma według mnie tytuł piosenki przelatujący przez całe opowiadanie. Powiedzmy, że jest on przewodnią sprawą w tekście i jest to wyraźnie zaznaczone (PS od czego są przypisy?)
Tak to raczej nie uważam, by tytuły angielskie, czy ogółem w innym języku były dobre. Chyba, że byłaby to gra słów z innym filmem/książką. Tak jak „Buntownik z wyboru” jest nawiązaniem do „Buntownika bez powodu” (choć to tylko w polskim tłumaczeniu). Ale gdyby o to chodziło i byłoby uzasadnienie, jak najbardziej OKej.
Widzę, że jednak osoby, które umieściły akcję swoich opowiadań w Japonii podeszły do tematu bardzo poważnie, więc chyba naprawdę nie powinnam się tak obawiać 😀
Sądzę, że nie wszystkie *le przypomina sobie niektóre opowiadania z 1 edycji* xD Ale mogę się mylić 😉 Może teraz jest inaczej.
co jak co, ale ja tam żadnej historii o Bobie bym czytać nie chciała. Mówcie co chcecie, ale zbyt pospolite imiona albo takie, które nie odpowiadają jakimś tam standardom estetyki też przeszkadzają. Na opowiadanie o Nathanie chętniej rzuciłabym okiem, bo to ładniejsze imię i jak wszystko w opowiadaniu dodaje do kolorystyki. Z kolei od polskich imion wymagam bardzo mocnych, polskich realiów, naszego narodowego smaczku i charakterystycznego cynizmu. Dlatego wolę, żeby Matasaki kręciły z Joshuami albo Ivany z Pierre’ami, bo innych realiów nie znam tak dobrze, jak naszych, i łatwiej byłoby mi przełknąć jakieś opowiadanie, a może nawet w coś takiego uwierzyć 😀
Wszystko mi jedno, gdzie będzie się działa akcja, bo wybór należy do autora – i tak długo, jak opowiadanie jest zgrabnie napisane i wciągające, tak nie mam zastrzeżeń do niczego 🙂
Hulaj dusza, piekła nie ma.
Co do tytułów – bardzo chętnie zobaczyłabym obcojęzyczne, razem z dopiskiem wyjaśniającym co dany tytuł znaczy i dlaczego taki padł wybór (bo mnie nadawanie tytułów i powody za tym stojące interesują :D). Tyle 🙂
Amen. W skrócie ujęcie wszystkich moich postów xD
szczerze mówiąc wysiadłam przy jakimś ~30 poście, więc niestety nie jestem zaznajomiona ze wszystkimi opiniami, które się tutaj pojawiły ^^” ale wierzę – i przybijam piątkę 🙂 zdrowe podejście :D!
(może trochę z zasadą „dobre, bo moje”, ale co tam xD)
Maru ale, nie którzy przyzwyczaili się do nazwy Yaoi np. Ja^^
Rozumiem, jednak warto też wiedzieć, że nie wszystko co ma w sobie historie gejowskie, jest yaoi. Mam przyjaciółkę, która uwielbia filmy i prozę gejowską, ale nie jest ani mangowcem ani yaoistką.
I dlatego właśnie uważam, że określenie Boys Love jest najlepsze. Można do niego podpiąć właściwie wszystko.
A yaoi niech zostanie tam, gdzie jego miejsce, czyli w mangach i anime.
Amen.
Ja generalnie nie lubię w opowiadaniach Yaoi, polskich imion i tytułów. Ba nawet pokuszę się o stwierdzenie, że do takich opowiadań nie pasują polskie imiona i tytuły, ale to bardziej zależy od autora i jego wyobrażenia niż od nas, bo to jego opowiadanie, a nie nasze. Więc jeśli autor ma ochotę nazwać swoich bohaterów np: Adam i Krzysztof, i dać tytuł: Steal Kiss, czy skradziony pocałunek to jest to tylko jego decyzja^^
Stolen 😉 Hihi. Zboczenie, sorry.
Ja w sumie nawet bardziej niż polskich nie lubię japońskich, ale to kwestia gustu 🙂
Mnie zwisa i powiewa jakie są imiona [mam opowiadania dziejące się w Ameryce, Anglii, Polsce, Hiszpanii, Japonii… I każde ma inny charakter wokół postaci], byle odzwierciedlić charakter kraju i mentalność. Bo mogę napisać powieść w każdym kraju, ale przedtem posiedzę i poszukam o nim informacji, nim użyję bezmyślnie czegoś.
Oczywiście masz rację, ale po prostu opowiadań dziejących się w Japonii jest tak dużo (i, niestety, są one często miernej jakości), że po prostu mi się przejadły, tym bardziej, że nigdy się nie fascynowałam tym krajem.
Widać nigdy nie natrafiłaś na naprawdę dobrze napisane opowiadanie umiejscowione w tym kraju z tymi nazwiskami według mnie 🙂 Oby w końcu Cię jakieś porwało, byś aż tak nie patrzyła negatywnie na nazwiska japońskie i byś z góry nie skreślała jakiś z powodu takich imion 😉
…
Ale w sumie to się tyczy każdego kraju IMHO.
Maddie, ja naprawdę nie skreślam takiego z góry, staram się mieć otwarty umysł, aczkolwiek czasem jednak pewne uprzedzenia są i przyznaję, że patrzę na opowiadania dziejące się w Japonii nieco podejrzliwie. Nie znaczy to jednak, że na pewno będę je omijać z daleka.
I też bym chciała na takie natrafić 🙂
Opowiadania gejowskie to nie to samo, co yaoi. Trzeba to rozróżnić, bo yaoi jest ściśle związane z japońską popkulturą, a opowiadania gejowskie są bardziej uniwersalne.
W naszym fandomie przyjęło się, że to co traktuje o homoseksualizmie nazywane jest yaoi, a przecież istnieje coś takiego jak Slash fiction. I nie ma z mangą i anime za dużo wspólnego.
Popieram. :3
A ja myślałam, że słowo Yaoi dotyczy gejowskiego opowiadania przedstawionego w rysunkach. Od kiedy możemy nazywać yaoi opowieścią przedstawioną za pomocą prozy? To nie sarkazm, tylko szczere pytanie. Proszę mnie oświecić, bo jestem chyba za murzynami xD
Można, bo w dżapońcy nie rzadko robią np nowelki yaoi. I wtedy też nazwiesz to yaoi, tyle, że… no, jest to nowelka. Ale jest takie, że da się to odzwierciedlić w mandze i jest w stylu komiksowym raczej.
Hym, no to marzy mi się, żeby kiedyś Kotori zdecydowało się na konkurs na opowiadanie m/m 😀
TakaTam, mi też 😀
Lena cieszę się *^^*
Ja też Was popieram. Gdyby Kotori napisało w następnej antologii m/m pewnie więcej byłoby lepszych opowiadań. Choć nadal uważam, że jak ktoś umiejscowi akcję w USA czy Japonii będzie mało realistyczne. To zależy od stylu pisarskiego i podejścia do tematu.
Słowo yaoi odnosi się (chyba) tylko i wyłącznie do mangi i anime. Na opowiadania, nie związane z M&A mówią slash. Tak więc nie wszystkie opowiadania gejowskie są yaoi, choć tak się już w fandomie przyjęło. Przynajmniej tak mi się wydaje. Prosty przykład, mamy bohaterów jakiegoś serialu amerykańskiego/polskiego/brytyjskiego itp., którzy przez fanki zostali sparowani. Czy nie wydaje ci się dziwne nazywanie tego mianem „yaoi”, choć z mangą czy anime nie ma nic wspólnego?
Ależ nie możemy relację nazywać yaoi, przecież. Dwóch panów się całuje, my na to „yaoi”? Eee, coś tu chyba nie gra. Gdy ja słyszę słowo yaoi, widzę mangę, albo anime w których pokazana jest w komiksowy sposób miłość między dwoma panami/chłopakami. 🙂
Wtedy jest slash. Ale gdy faktycznie jest to nowelka japońska i masz nawet rysunki to będzie to yaoi.
Mi właśnie chodzi o takie rozróżnienie, między yaoi a slashem. Nie każda osoba, lubiąca to drugie jest yaoistką. Tak jak napisałam niżej, mam przyjaciółkę która jest fanką slashu (nie wiem czy dobrze to odmieniłam), ale nie przepada za mangą i anime, wiec siła rzeczy nie nazwę jej yaoistką.
PS. Słowiańskie imiona też mogą być zajebiste. http://pl.wikipedia.org/wiki/M%C4%99skie_imiona_s%C5%82owia%C5%84skie :]
http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%BBe%C5%84skie_imiona_s%C5%82owia%C5%84skie
Hej, zatwierdźcie mi ten komentarz z linkami do wiki XD jest się z czego pośmiać i czym inspirować ;D
Ale o co chodzi? :> *ciekawość*
Bo wrzuciłam linki z wiki z imionami słowiańskimi, ale koment „czeka na zatwierdzenie” 🙂 chyba jakiś anty-spam system 😉
:C
A da się zarzucić linkiem tak, by nie dał linkowaty? XD Ze spacjami itp?
próba:
pl. wikipedia. org/ wiki/M%C4%99skie_imiona_s%C5%82owia%C5%84skie
pl. wikipedia. org/ wiki/%C5%BBe%C5%84skie_imiona_s%C5%82owia%C5%84skie
działa XD
Jestem za Nasiębądem, poproszę o nim opowiadanie 😀
Nasiębąd Nasiębąda Nasiębądowi Nasiębąda Nasiębądem Nasiębądzie 😀
Nie kuś xD
Niech kusi, niech kusi.
A jak nie kto inny, to ja będę, bo… no… hm… inspirowanie Ciebie wydaje mi się bardo opłacalne 🙂
Hm. Mówisz? ;D
To niech będzie Nasiębąd i mega poważna tematyka, bo nie będę wiedziała czy płaczę dla fabuły czy przez imię xd
Jak się akcja dzieje w świecie fantasy to imiona – wiadomo. Tytuł? Whatever.
Opowiadania rzeczywiste… Do momentu osiągnięcia przeze mnie pewnego wieku i stopnia doświadczenia, sama unikałam Polski i polskości. Albo że to niefajne i mało cool, albo że czytelnicy znający polską rzeczywistość stwierdzą, że zepsułam tekst. Teraz pisanie w polskich realiach obyczajówek (czy też supernaturali) wydaje mi się bardziej swobodne i naturalne. Zarówno w tworzeniu świata (znam go, mam o nim pojęcie), jak i w odbiorze przez czytelnika (mózg i tak umiejscowi wydarzenia w czymś co zna, chyba że autor będzie na tyle doświadczony, że wystarczająco opisze miejsce akcji. a tego często brakuje).
Amen.
Z czasem ludzie się zmieniają i dociera do nich, że to co „japońskie” nie zawsze jest najlepsze 🙂
Ano właśnie.
A że ja należę do tych dziwadeł, które lubią yaoi (chociaż może powinnam napisać m/m albo BL?), a nie interesują się jednocześnie Japonią, a nawet mangami tak umiarkowanie, stąd moja uwaga 🙂
Miało być pod komentarzem Maru, nie wiem, czemu dało tutaj…
A ja lubię yaoi i jednocześnie interesuję się Japonią, toteż nie jestem w statystykach 😀
To się „profesjonalnie” Slash nazywa http://en.wikipedia.org/wiki/Slash_fiction 🙂
A faktycznie, zapomniałam o slashu 😀
Na początek – cześć wszystkim. Do tej pory śledziłam wszelkie dyskusje z ukrycia, ale uznałam, że najwyższy czas się ujawnić.
Tak jak kilka osób zdążyło już zauważyć, miejsce akcji powinno determinować imiona. Oczywiście z małymi wyjątkami, najlepiej uzasadnionymi (sama mam bohatera z Rosji, który mieszka w Polsce). Jeśli nie można jednoznacznie określić, gdzie dzieje się akcja, nie widzę sensu nadawania postaciom bajerancko brzmiących imion. Swoją drogą, jeśli dany bohater będzie przekoloryzowany (zbyt mało realny, za bardzo kreskówkowo-komiksowy), nieważne, czy będzie miał imię polskie czy japońskie, nie kupię go i tyle. Bez większej szkody mógłby nazywać się nawet Parasolem.
Nie rozumiem niechęci do polskich imion. Mnie historie z polskimi bohaterami wydają się naturalniejsze, bardziej prawdopodobne, bliższe mi samej. W takie historie prościej uwierzyć.
Obcojęzycznym tytułom w publikacjach mówię stanowczo nie. Dopuszczam ich użycie w przypadku konkretnych cytatów, aforyzmów (np. wspomnianych już przez kogoś łacińskich) czy nawiązań do czegoś, ale jeśli można z nich zrezygnować – zdecydowanie lepiej zrezygnować. Nie wiem jak inni, ale do tekstu, który ma ciekawy, zrozumiały tytuł, zabieram się z lepszym nastawieniem.
Chyba znam powód tej niechęci… Jak ktoś czyta tylko mangi to później ciężko mu się przestawić na polskie imiona 🙂 Tak mi się przynajmniej wydaje 🙂
Kurczę, a w życiu codziennym to się z normalnymi imionami nie spotyka? 😛
Tak, wiem. Część yaoistek żyje dziwnymi wyobrażeniami, w jakiejś alternatywnej rzeczywistości.
Niekoniecznie, ja mang yaoi przeczytałam całe sztuk jeden (o rany, czuję się dziwnie w tym gronie O.o po prostu wolę opowiadania…), a też jestem średnio przekonana do polskich imion. Absolutnie nie jestem przeciw, ba, sama ostatnio zaczęłam pisać opowiadanie dziejące się w Polsce, z polskimi imionami, ale po prostu nie chciałabym, aby był to jakiś przymus 🙂 Albo jak już dozwolone, to KONIECZNIE musi być odwzorowana cała kultura i mentalność danego kraju. Czasami forma opowiadania na to po prostu nie pozwala.
Nie chodzi o odwzorowanie całej kultury i mentalności, ale wyraźne wskazanie, że mowa właśnie o np. Austrii i Austriakach. Jeśli takich wskazań nie będzie, miejsce akcji stanie się rozmyte i niejasne, a co za tym idzie – mało konkretne, abstrakcyjne, może nawet nieistniejące. Dobrym przykładem są opowiadania z japońskimi bohaterami, które z Japonią mają tyle wspólnego, co ja z fizyką kwantową. Czy w takiej sytuacji nie lepiej zrobić z nich swojskich Polaków?
Z drugiej strony, niektórzy nie potrafią sobie wyobrazić lub nie mają odpowiedniej wiedzy, by pisać o danej kulturze i mamy potem Amerykanów używających Gadu-Gadu lub Hiszpanów tłumnie pędzących na groby palić znicze.
Dlatego wszystkim polecam Polskę, haha.
Popieram w 100%. Takich kwiatków jest o wiele więcej np. w jakimś opowiadaniu przeczytałam, że rok szkolny w Japonii rozpoczynał się 1 września. Czasami warto zaznajomić się ze szczegółami, zanim zacznie się pisać.
O, Amerykanie i GG. Znam to. Czy tak ciężko jest poszukać zamiennika, jakim jest Instant Messanger? Albo znaleźć zamiennik Apapu dla Wielkiej Brytanii? Nie. Ale zwykle się ludziom po prostu nie chce.
Jak najbardziej się zgadzam 🙂 Nie pisałam o tym, ale myślałam, że to oczywiste, żeby unikać takich kwiatków. Pisząc o obcym kraju staram się przynajmniej sprawdzać wszystko w internecie (jak chociażby musiałam na węgierskich stronach patrzeć, kiedy mniej więcej u nich się kończy rok szkolny xD), jeśli nie mam możliwości skorzystać z własnego doświadczenia.
Podpisuję się pod tym obiema rękami i nogami <3
Amen.
a co do tych imion w opowiadaniach, to jak dla mnie mogłyby to być imona z d… wzięte a i tak to będzie super działać na wyobraźnię. Nawet jeśli to będą japońskie imiona w Polsce. Wyobraźnia? Przeprowadzili się. Proste 🙂 Polskie imnona w Japoni? To samo. Takie jest przynajmniej moje zdanie. Oczywiście szanuję każde inne. Tytuły… no fajnie by było gdyby były polskie albo jakieś japonskie który wszyscy znają 🙂 Pozdrawiam.
Według mnie jedno imię może się takie z dupci znaleźć, ale bez przesady. Trzeba wtedy nadać w tle informację, jakoby tak się stało i dlaczego.
Tak. W sumie masz rację. Wtedy jest więcej do czytania ^^
Dokładnie, nie ma co za bardzo kombinować, trzeba zachować pewien realizm.
I nie wiem, jakie to mogą być japońskie tytuły, które wszyscy znają. Nie wszyscy czytający yaoi są jednocześnie fanami Japonii, a sądze, że taki przeciętny, statystyczny Polak najpewniej nie znałby ani jednego słowa po japońsku.
nie no jakieś „sayonara” ktoś tam pewnie zna nie?
Znaczy nie jestem statystycznym Polakiem ^^ Dobrze wiedzieć 😀
Sądzę, że pod tym względem to nikt tutaj nie jest statystycznych Polakiem, bo sayonara to nawet ja znam 🙂 Ale po prostu sobie wyobraziłam, że robię taką ankietę wśród mojej rodziny, z różnych pokoleń. Rozumiecie, o co mi chodzi?
Może i zna, ale zakładam, że niezbyt dużo wie, co to oznacza 🙂 Umówmy się, mangowców i ludzi interesujących się ogólnie Japonią jest zdecydowanie mniej niż tych „statystycznych” Polaków.
Nawet jeśli się przeprowadzili, to tekst wymaga, żeby o tym wspomnieć. W innym wypadku będzie to sztuczne, nienaturalne, komiksowe i tak dalej 🙂
Większość z tu obecnych chowała się na mangach, ma w głowie milion pomysłów. Ale część z tych pomysłów lepiej wy wyglądała w formie komiksu.
Trzeba się zastanowić. Piszemy opowiadanie, tworzymy literaturę, czy robimy coś na wzór blogaska z wrzuconymi do jednego wora pomysłami.
Ogółem da się napisać opowiadanie, dobre opowiadanie, w konwencji komiksowej. Tak samo jak i film. Tylko nie wszytskim się to udaje. Wtedy należy dodać humoru do treści i nieco dystansu do wszystkiego.
A tak jeszcze skoro już przy polskich imionach jesteśmy. Wiecie co mi się marzy? „Definicja szczęścia” pięknie wydana przez Kotori i stojąca u mnie na półce w honorowym miejscu 🙂
lubię bawić się językiem. w polskim mam większe pole do popisu, a angielskiego używam w grach słownych. nbo tak fajnie jest 🙂
Ja to jestem ciekawa, czy ci co nadesłali opowiadania dostali e-maile zwrotne ;/
Ja dostałam, nie wiem, jak inni 🙂
Ja właśnie nie i to mnie martwi. :/
Maddie ja też nie dostałam maila zwrotnego, ale wiem, że moje opowiadanie dotarło. Twoje na pewno też doszło 🙂
Uff… Oby. Bo wcześniej mówiono mi, że będzie coś takiego jak zwrotny i widać część dostała.
PS. Skąd wiesz, że na pewno? :>
Bo się spytałam i Lau mi powiedziała 😀
To dziękuję ;33 Choć mimo wszystko wolałabym potwierdzenie od adminek że aby na pewno. Tym bardziej, że mi połączenie z netem szwankuje ostatnio ;c
Maddie jeśliś Madd, to doszło.
Wysłałaś swoje opowiadanie 30 listopada o 23.25. Staramy się być naprawdę z Wami cały czas, ale i my potrzebujemy odpoczynku.
Jestem przekonana, że Sasanka potwierdzi przyjęcie opowiadania w pierwszy dzień roboczy, czyli w poniedziałek.
W porządku, tak jak pisałam wyżej, po prostu nie wiedziałam, czy aby na pewno doszło, gdyż przez 2 dni nie miałam internetu i ciągle się rozłączał. A byłaby wielka szkoda gdyby nie doszło 😉
aaaa nie mogę się doczekać żeby kupić 🙂 na pewno będę czatować na tą książkę 🙂
Ja tylko chciałam wysunąć pewną propozycję… Aby zmienić kategorię gatunku z yaoi/shonen-ai na boys love lub jakiś polski odpowiednik. Dlaczego? Ponieważ yaoi i shonen-ai kojarzą się oczywiście z japonią i może to być mylące dla niedoświadczonych autorów – mogą pomyśleć, że to zobowiązuje do nadania swoim postaciom japońskich imion, nawet jeśli będzie to zupełnie bez sensu.
Jeśli gadam bez sensu, to mnie zignorujcie.
A co do mojej opinii: popieram Arwi i Lau.
I nie tylko. Czytelnik może też pomyśleć, że wymaga to trzymania się realiów występujących w japońskim komiksie i pisać w podobnym duchu xD Boys love brzmi w porządku, chociaż chyba wolę męsko męskie m/m 😛
A yaoi to po prostu manga, no nie?
Oby nie xD
A m/m jest chyba przez wielu traktowana jako nieco inny gatunek niż yaoi, bardziej oddający rzeczywistość związków męsko-męskich (co mi, szczerze mówiąc, bardziej by odpowiadało) i zazwyczaj pisane jednak przez mężczyzn.
Oj, historia pisana przez mężczyzn? Trzeba to zmienić 🙂 Zdecydowanie wolę ukazanie takiej miłosnej historii kobiecym okiem. Okiem Anne Rice, Lynn Flewelling czy Lackey Mercedes 😀 Mają niesamowity dar do tworzenia ciekawych bohaterów i interesujących relacji miedzy nimi 🙂
Ja tam uważam, że mężczyźni też doskonale potrafią ukazać relacje między mężczyznami 🙂 Choć oczywiście Anne Rice to skarb 😀
Cóż, faktycznie, pisząc to miałam na myśli głównie kobiety piszące yaoi, nie pomyślałam o tym tak szerzej 😀 Z owych trzech pań znam twórczość jedynie Anne Rice i muszę przyznać rację, że coś takiego też jest na pewno warte uwagi. Z drugiej strony, jeśli już mowa o wątkach m/m pojawiających się w książkach, to na przykład u takiej Trudi Canavan irytowało mnie to strasznie, a w ostatnich tomach Trylogii Zdrajcy zastanawiałam się, kto jeszcze okaże się homo i jakim cudem oni w ogóle się jeszcze rozmnażają 😀
No tak, żeby nie wyjść na feministkę, dodaję od razu, że nie mogę też się oprzeć Tomaszowi Mann… eee, znaczy się jego twórczości xD
A określenie slash? Proste, przyjemne, znane nie tylko tym, co siedzą w m&a.
Fakt, slash to dobre określenie, ale myślę, że jednak najlepsze jest raczej BL. Yaoi przy mangach raczej stać musi, bo to wiadome połączenie, ale Boys Love nadaje się do wszystkiego innego.
Słuszna uwaga 🙂
W takich chwilach zawsze przypomina mi się to, co powiedziała kiedyś Sasanka na temat przenoszenia akcji do innych krajów (i pośrednio o nadawaniu obco brzmiących imion bohaterom).
Wyobraź sobie, drogi czytelniku, że idziesz ulicą, oglądasz mijane widoki, zachodzisz wreszcie do jednego z domów, naciskasz dzwonek, drzwi otwierają się i… kogo widzisz?
Ja widzę dziewczynę o imieniu powiedzmy – Weronika, ewentualnie faceta, który spokojnie mógłby nazywać się Krzysztof Porada. Nie widzę Murzyna, ani Japończyka, nie widzę chińskiego księcia, ani też hinduskiej tancerki.
Dlaczego więc miałabym wyobrażać sobie, po rozpoczęciu czytania opowiadania osadzonego w realiach rodzimych, krajowych, że bohaterami będą Keviny, Jean-Paule, Natsume, Chan Sangi czy inne Sophie?
Oczywiście jeżeli fabuła wyraźnie usadowiona jest w określonym kraju, autor zadbał o tło i pokazał specyfikę życia tamtejszych mieszkańców, to wszystko ok. Natomiast przenoszenie akcji przykładowo do Japonii tylko po to, by bohaterowie nosili „zarąbiste” imiona mija się według mnie z celem i wywołuje niepotrzebny zgrzyt podczas czytania.
Nic dodać nic ująć. Straszne to niedojrzałe jest podejście. Wybierać obcy kraj tylko po to aby bohaterowie mieli odjazdowe imiona? Aż strach się bać o_O Zdecydowanie wolę historie osadzone w naszym światku, nie pogardzę też fantastycznym 😉
Mam podobnie. Żeby stworzyć reistyczną historie dziejącą się w innym, niż Polska, kraju powinno się wiedzieć co nieco o jego kulturze, obyczajach itp. Czasami zdarza mi się przeczytać jakieś opowiadanie, gdzie akcja dziej się w Japonii, ale oprócz wymyślnych nazw nic z tym krajem wspólnego nie ma. To jakby przenieść tam polskie reali, a bohaterom nadać jedynie egzotyczne imiona. Bardzo mnie to razi, niestety. Zdecydowanie wolę opowiadania dziejące się w Polsce. Nie miałabym jednak nic przeciwko historiom „umieszczonym” w innych krajach, o ile autor realistycznie przedstawi kraj, w którym dzieje się akcja.
Popieram post Maru. Osobiście mam dwa opowiadania wysłane na konkurs, gdzie jedno dzieje się w Japonii, gdyż jest nawiązanie do gejsz i japońskiej tradycji – nie dałoby się tego logicznie umieścić w Polskich realiach, a drugie w USA i ma japońskich bohaterów – jednak tylko i wyłącznie dlatego, że potrzebowałam faktu z showbiznesu, który istnieje w azjatyckim światku fleszy. [Bo nie powiecie mi, że w Polsce, jeśli zespół stworzy więcej sugestywnych sytuacji odnośnie homoseksualizmu to zostanie dobrze odebrane. Zaś w Azji jest to na porządku dziennym i dzięki temu lepiej się sprzedaje.]
Jednak gdybym miała osadzić historię bez takich rzeczy, moje postacie zapewne żyłyby w nietolerancyjnej Polsce. Trzeba po prostu dobrze przemyśleć sprawę, jaka rzeczywistość otaczać ma postaci i do niej dobierać imiona. Nie dlatego, że „o, tak chcę i już”. A jeśli chce się tak, to właśnie należy dodać do tła konkretne elementy z tejże kultury.
Mnie najbardziej irytuje fakt, że gdy ktoś osadził fabułę w Japonii, to tak naprawdę jest ona Japonią tylko z nazwy. Bohaterowie mają mentalność bardziej Europejską (Polska) niż Japońską. Zapomina się dość często, że Japończycy mają inny sposób mylenia niż my, Polacy. Inaczej podchodzą do tradycji, mają trochę inne wartości moralne. Właściwie można by było zamienić nazwy i imiona na polskie, i nikt by nie widział różnicy.
Dokładnie. Trzeba też pamiętać o „san”, „chan” i innych „kunach”, a jeśli człowiek ich nie używa, wtedy niech zaznaczy DLACZEGO tak się dzieje, bo czasem i Japończycy tego nie używają w określonych warunkach. Mnie strasznie denerwuje jak ludzie osadzają akcję w Nowym Jorku, po czym robią z niego dość niewielkie miasto, w którym każdy jeździ własnym samochodem. Prawda jest taka, że zwykle mają go tylko rodziny z dzieckiem, bo posiadanie własnego wozu w NY mija się z celem. I tak w sumie jest ze wszystkim.
zgadzam się z Lau
i jeszcze inna sprawa, ostatnio poważnie się zastanawiam nad przyszłością Kotori, Wasz pierwszy tytuł uważałam za idealny wybór na debiutancką publikację, byłam bardzo pozytywnie nastawiona, za to nie widzę tendencji wzrostowej w proponowanych tytułach (nie tylko mangowych, bo po przeczytaniu udostępnionego prologu, myślałam, że spadnę z krzesła), a wzrostu się spodziewałam, w tym roku na pewno niczego już od Was nie kupię, czekam na 2013, bo wiem, że na pewno coś planujecie, mam nadzieję, że coś, na co miło będzie wydać pieniądze
i druga rzecz: co Wy macie z tymi konkursami na FB, Wy i YumeGari prześcigacie się w ich ilości? wszystko na jedno kopyto, like, shere i jeszcze odwiedź stronę, by dowiedzieć się co zrobić, a trzeba „lajkować” i „szerować”, ale na FB tego nie napiszecie, bo trza ruch na stronie zwiększyć (YumeGari dokładnie to samo robi)
Z tego co zauważyłam to nie tylko Kotori i Yumegari tak robią, ale jakby… cały świat? 😛
No dokładnie. W ten sposób wydawnictwa po prostu przyciągają ludzi. To jak ze SPAMem. Nikt go nie lubi, ale jest potrzebny. Ale ja co do takich konkursów nie mam nic przeciwko 😀
Nie rozumiem jak można mieć coś przeciwko konkursom 😀
W tej chwili wiemy na pewno, że w pierwszym kwartale przyszłego roku zostaną wydane dwie książki. Jeśli zaś chodzi o tytuły komiksów, nie będziemy nic przedwcześnie zdradzać, bo najpierw muszą się zakończyć sprawy związane z otrzymaniem licencji.
Ależ czemu miałabyś spadać z krzesła po przeczytaniu prologu, to dla mnie zagadka, bo mnie samej wydaje się dość zachęcający 😀
Lau, mówisz dokładnie to co ja myślę 😉
Mi natomiast wszystko jedno, byle opowiadanie było dobre. Tylko dobrze jeżeli ktoś używający zagranicznych imion/nazw ma jakiekolwiek pojęcie o państwie, w którym swoje opowiadanie umieszcza 🙂
Ale jeśli akcja dzieje się niewiadomo gdzie, to przesyt zagraniacznych imion, szczególnie japońskich, jest już do zwymiotowania ;D
Ja szczerze mówiąc też wymiotuję już japońskimi nazwami/imionami. W sumie to fajnie by było, gdyby ktoś umieścił akcję w jakimś rzadko spotykanym państwie, tylko teraz pojawia się problem, żeby miał o nim jakieś pojęcie…
Ogólnie nie do końca podchodzą mi opowiadania, w których akcja dzieje się niewiadomo gdzie, bo jest jakaś taka luka w wizji świata. Przynajmniej dla mnie.
Japońskich imion często kaleko odmienianych 😉
Już wcześniej widziałam głosy oburzenia na temat stosowania obcobrzmiących imion w opowiadaniach i szczerze mówiąc nie do końca rozumiem, co w tym złego. Ważne chyba tylko, aby imiona zgadzały się z miejscem umiejscowienia akcji, a jeśli owo jest nieokreślone, to po prostu nie było tak, że każdy bohater ma imię z zupełnie z innego języka. Jakoś nie zauważyłam nigdzie nakazu, aby akcja działa się w Polsce 🙂 Ja rozumiem patriotyzm, ale czasem z pewnych względów po prostu bardziej pasuje umieścić akcję gdzie indziej.
Prócz tego mi też jakoś dziwnie brzmią polskie imiona w opowiadaniach, ale to już kwestia gustu.
Nieco inaczej jest według mnie z tytułami, bo tu już powinno według mnie istnieć naprawdę dobre uzasadnienie, by był w obcym języku, szczególnie, jeśli da się go przetłumaczyć na polski. Jedynym, co mi na razie przychodzi do głowy, są np. jakieś łacińskie sentencje, które ładnie czasem wyglądają jako tytuł. W pierwszym tomie były dwa tytuły w obcym języku i o ile po angielsku to jeszcze nawet ja zrozumiałam, to nadal nie mam zielonego pojęcia, co oznacza „Kyou mo arigatou”. No przykro mi, nie uczę się japońskiego, a chyba nie taka jest funkcja tytułu, bym musiała teraz latać po translatorach…
I w ogóle cieszę się, że wreszcie się pojawiła jakaś informacja, bo już myślałam, że zapomnieliście o tym konkursie 😀 Wiadomo już coś, kiedy będzie ogłoszenie wyników?
Owszem.
Ogłoszenie wyników będzie zaraz po tym, jak szacowne jury przeczyta i przedyskutuje nadesłane prace.
Więc życzymy, aby opowiadania były ciekawe i by czytały się szybko 🙂
Co jak co, ale mnie o patriotyzm i miłość do kraju posądzić nie można 😛
Ale tekst, żeby był dobry i naturalny (nie twierdzę broń boże (znowuż, o wiarę też mnie posądzić nie można), że piszę dobrze i naturalnie), musi mieć pewne cechy i spełniać pewne kryteria.
Jak najbardziej się zgadzam 🙂
Według mnie tam, gdzie użycie imion obcych czy wymyślonych jest uzasadnione (np. świat fantastyczny lub akcja dziejąca się za granicą) to takie imiona jak najbardziej mogą być. Ale nie wyobrażam sobie, gdyby akcja działa się w Polsce, a bohater miałby jakieś nie-polskie imię (chyba, że nie byłby polakiem).
Co do tytułów – tak samo. Jak nazwa nie jest, kolokwialnie mówiąc „z dupy” to ok, może być.
Dokładnie, tak jak w jednym z opowiadań z 1 edycji. Albo Polska rzeczywistość = polskie imiona, albo zagranica = zagraniczne.
Zgadzam się. Chociaż mam jeden warunek. Akcja za granicą powinna mieć uzasadnienie. Bo jeśli będzie tylko napisane „stany zjednoczone”, ale nic poza tym, i tak naprawdę akcja mogłaby się dziać WSZĘDZIE, to po co? :>
Napisanie tylko, że akcja dzieje się w Stanach i nic poza tym, dla mniej NIE jest uzasadnieniem XD
Cóż, ja miałam konkretny powód, by umieścić akcję w Stanach i bynajmniej nie była to chęć nadania bohaterom „fajnych” imion, więc może nie jest jeszcze aż tak fatalnie 🙂
Miałam dokładnie tak samo, Lena xD Poza tym, skoro to opowiadania o tematyce – stricte – gejowskiej, to trzeba spojrzeć na ogół, że w Polsce geje nie przejdą zbyt łatwo, że będą gnębieni i to dość nieźle o ile nie mają siły przebicia. W Ameryce zaś śluby homoseksualne są dostępne i – choć konserwatyści ich nienawidzą – geje nie są AŻ tak gnębieni. Tzn są o ile to liceum, tam żadna jednostka nie przjedzie niezauwążalnie xD Ale w dorosłym życiu jest inaczej.
Mój powód nie jest związany z homoseksualizmem, ale ogólnie masz rację 🙂 Nie w każdym opowiadaniu do fabuły będzie pasowała polska nietolerancja, więc nie ma się co aż tak spinać, że to, co polskie, to najlepsze i koniec 🙂
Ja też Lena nie dlatego mam poza naszym krajem akcję, ale taka jest prawda xD
Mnie po prostu drażnią i nie podobają się polskie imiona = nie używam ich.
A ja wręcz przeciwnie, bardzo lubię polskie imiona i nazwy. Zawsze też bardzo mnie cieszy, kiedy akcja opowiadania dzieje się w Polsce, w miejscach, które chociażby znam.
A poza tym uważam, że w jakiś sposób pokazuje to trochę inwencji pisarza, bo jednak moim zdaniem nie jest łatwo napisać opowiadanie ciekawe i wciągające obsadzając je w dobrze znanych realiach. Zazwyczaj niestety brakuje takim odrobiny zaskoczenia 🙂
Dokładnie, zgadzam się z Nyx. Nie cierpię polskich imion. Chyba toleruję je tylko w kilku dziełach. A tytuły… myślę, że polskie nie są złe, ale jakoś te zagraniczne brzmią tak bardziej… magicznie 😀
Ja po prostu… nie znoszę polskich imion i nazwiska w książkach, opowiadaniach, telewizji itd. NO NIE i już 😀
Spoko, dojrzejesz do tego ;D
Ach, jak ja kocham ten argument…
Nie żebym żywiła aż taką niechęć do polskich imion jak Nyx, ale wręcz uwielbiam, jak ktoś okazuje w ten sposób swoją „dorosłość” 😉 Może się mylę, ale chyba każdy ma prawo mieć swój własny gust…
No tak, bo gust jest wyznacznikiem dojrzałości. Codziennie dowiaduję się czegoś nowego 😉
No, trochę jest 😛 Załóżmy, że jakaś trzydziestoletnia czy nawet czterdziestoletnia kobieta lubuje się tylko i wyłącznie w strojach gothic loli, zakładać je w dzień powszedni, do pracy, na imprezy itp. W moim odczuciu to trochę niedojrzałe, bo (przykładowo) w pewnym wieku nie wypada już niektórych rzeczy robić. Rozumiem, każdy ma swój gust i upodobania, ale gdybym zobaczyła tak paradującą po ulicy, z założenia dojrzała kobietę, uznałabym, że zdziecinniała. Więc tak, gust czasami może wpływać na dojrzałość człowieka.
nie gust jest wyznacznikiem dojrzałości, tylko dojrzałość zmienia gust. nie znam nikogo, komu się od przez lata jakoś tam nie zmienił :>