06-03-2013, 05:55 PM
„Lalkarza” skończyłam jakiś czas temu, ale nie potrafiłam zebrać się do napisania swojej opinii.
Mam mieszane uczucia co do tej powieści. Przede wszystkim stało się to, czego się obawiałam po zapoznaniu z opisem. Ciężko mi było połapać się w fabule i nadążyć kto, komu, po co i dlaczego. Dwa, trzy przeplatające się losy różnych bohaterów są ok, ale 4 i więcej, o ile czytelnik nie jest starannie wprowadzany od początku w świat wykreowany przez autora, już nie. Jakoś nie mogłam się w to wszystko wczuć, ogarnąć stworzonych przez autorkę krain (to częste kartkowanie książki do początkowej mapy...) przez co nierzadko traciłam wątek, a przy przeskokach powieści od jednej postaci do drugiej to już w ogóle.
Nie mam zdolności pisarskich, ale przeczytałam sobie posty w tej dyskusji i zgadzam się z uwagami wolf-girl. Dodatkowo, brakowało mi w powieści większej ilości dialogów, ukazania czytelnikowi jakoś rozwoju postaci, tak by ten nie musiał polegać tylko na narratorze. No i kwestia imion. Rozumiem, że autorka chciała podkreślić oryginalność bohaterów, ale czy trzeba było nadawać dżinom imiona, stanowiące mordęgę dla czytelnika?
Za najbardziej udane uważam ostatnie 50 stron. Miały w sobie to, czego się spodziewałam po całości, nabywając książkę. Dowcipne dialogi, ciekawe zwroty fabularne i (tak, to na co każda z nas liczyła, nie oszukujmy się
) sceny seksu. Chociaż te ostatnie wydały mi się trochę wciśnięte na siłę i dotyczyły Sagi, którego nie jestem w stanie obdarzyć nawet odrobiną sympatii. Bawiły mnie tylko jego wymiany zdań z Nolzą. Chyba najbardziej podobał mi się Cort, którego postać jak dla mnie została najlepiej wykreowana. Dlatego żałuję, że wątek jego i Rezy został tak szybko urwany.
Podsumowując, książka nie była zła, ale takie rozwlekanie akcji jest nie na moje nerwy, więc drugiej części raczej nie kupię.
Mam mieszane uczucia co do tej powieści. Przede wszystkim stało się to, czego się obawiałam po zapoznaniu z opisem. Ciężko mi było połapać się w fabule i nadążyć kto, komu, po co i dlaczego. Dwa, trzy przeplatające się losy różnych bohaterów są ok, ale 4 i więcej, o ile czytelnik nie jest starannie wprowadzany od początku w świat wykreowany przez autora, już nie. Jakoś nie mogłam się w to wszystko wczuć, ogarnąć stworzonych przez autorkę krain (to częste kartkowanie książki do początkowej mapy...) przez co nierzadko traciłam wątek, a przy przeskokach powieści od jednej postaci do drugiej to już w ogóle.
Nie mam zdolności pisarskich, ale przeczytałam sobie posty w tej dyskusji i zgadzam się z uwagami wolf-girl. Dodatkowo, brakowało mi w powieści większej ilości dialogów, ukazania czytelnikowi jakoś rozwoju postaci, tak by ten nie musiał polegać tylko na narratorze. No i kwestia imion. Rozumiem, że autorka chciała podkreślić oryginalność bohaterów, ale czy trzeba było nadawać dżinom imiona, stanowiące mordęgę dla czytelnika?
Za najbardziej udane uważam ostatnie 50 stron. Miały w sobie to, czego się spodziewałam po całości, nabywając książkę. Dowcipne dialogi, ciekawe zwroty fabularne i (tak, to na co każda z nas liczyła, nie oszukujmy się

Podsumowując, książka nie była zła, ale takie rozwlekanie akcji jest nie na moje nerwy, więc drugiej części raczej nie kupię.
