(27-02-2013, 11:21 PM)wolf-girl napisał(a): "A gdyby student nie poszedł w ogóle do profesora, to jego książka zostałaby przetłumaczona na 46 języków i sprzedana w milionach egzemplarzy "
Hehe Kri to też jest całkiem prawdopodobneTyle, że ja pewnie szybko rzuciłabym taką książką w kąt (nie jestem masochistką ;P)
Rozumiem Cię doskonale

(27-02-2013, 11:21 PM)wolf-girl napisał(a): Wiesz, jest taka zasada, że mniej znaczy więcej. Trzeba pamiętać, że czytelnik ma ograniczoną cierpliwość i jeśli opisy ciągną się niemiłosiernie, zaczyna odczuwać rozdrażnienie. Najważniejsze, by zachować umiar i równowagę. Nie przeładować, ale też zbytnio nie okroić.Heh, podejrzewam, że mamy inne podejście do literatury. Ja raczej sądzę, że to czytelnik powinien się dostosować do książki, a nie książka powinna być dostosowana do czytelnika - oczywiście, są wyjątki, bo czasem bełkot jest tylko bełkotem i niczym więcej
Czytałaś już "Lalkarza"? Jeśli to zrobisz, zrozumiesz dlaczego kieruję tę anegdotkę do autorki

W każdym razie - "Lalkarza" przeczytałam i się wciągnęłam, dlatego zbyt wielu dłużyzn czy nieodpowiadających opisów nie zauważyłam. Oczywiście (tak, nadużywam tego słowa i tak, będę nadużywać tego słowa

Nic mi za to nie zgrzytało w zdaniu z "byciem", że tak powiem

Co do powieści BL... cóż, prawdopodobnie inaczej patrzymy na takie rzeczy


Rozumiem jednak frustrację z powodu tego, że Lalkarz pewnie nie jest tym, czym się wydaje na pierwszy rzut oka. Ja sama jestem przeszczęśliwa, że wątek romantyczny nie jest głównym wątkiem (ja z natury "czystych" romansów nie lubię), tylko powoli przebija się przez inne wydarzenia.