Czyli fantastyka godna przeczytania, jak to Rinelin wspomniała. Co, kto, jak i dlaczego lubi.
Teraz dopiero czuję się, jakbym dublowała wątki... Ale co tam, następnego po prostu nie będę robić ja
.
A co do książek godnych polecenia: czytałam ostatnio świetne Kroniki Królobójcy Patricka Rothfussa - do tej pory wyszła pierwsza część Imię wiatru i dwuczęściowa w polskim wydaniu druga Strach mędrca - trzecia jest zapewne w toku pisania.
W świecie, gdzie magia ma swoje zasady (głównie magia sympatetyczna, jeśli dobrze pamiętam), a demony powoli wyłażą ze swoich "domów" (skąd, to ja dokładnie nie wiem), na pewnego "zwyczajnego" karczmarza natrafia Kronikarz, wielki demaskator. Kronikarz rozpoznając w karczmarzu jednego z bohaterów ostatnich czasów, przekonuje Kvothe'a (tak nazywa się karczmarz) do spisania swoich wspomnień. Jednak Kvothe ma jeden warunek - rzecz ma się dziać przez trzy dni, ponieważ tyle zajmie mu opowiadanie całości całkiem barwnego i młodego życia. Tak więc każda jedna część trylogii to jeden dzień wspominek Kvothe'a. Czasem zabawnych, czasem bolesnych, a czasem po prostu magicznych.
Od książki po prostu nie mogłam się oderwać. Ma wiele wątków, ale moim ulubionym motywem jest motyw opowieści w opowieści, który można dosłownie znaleźć wszędzie.
No a poza tym w nielicznych chwilach można się pouśmiechać do Basta i Kvothe'a, którzy całkiem fajny duet tworzą
.
Teraz dopiero czuję się, jakbym dublowała wątki... Ale co tam, następnego po prostu nie będę robić ja

A co do książek godnych polecenia: czytałam ostatnio świetne Kroniki Królobójcy Patricka Rothfussa - do tej pory wyszła pierwsza część Imię wiatru i dwuczęściowa w polskim wydaniu druga Strach mędrca - trzecia jest zapewne w toku pisania.
W świecie, gdzie magia ma swoje zasady (głównie magia sympatetyczna, jeśli dobrze pamiętam), a demony powoli wyłażą ze swoich "domów" (skąd, to ja dokładnie nie wiem), na pewnego "zwyczajnego" karczmarza natrafia Kronikarz, wielki demaskator. Kronikarz rozpoznając w karczmarzu jednego z bohaterów ostatnich czasów, przekonuje Kvothe'a (tak nazywa się karczmarz) do spisania swoich wspomnień. Jednak Kvothe ma jeden warunek - rzecz ma się dziać przez trzy dni, ponieważ tyle zajmie mu opowiadanie całości całkiem barwnego i młodego życia. Tak więc każda jedna część trylogii to jeden dzień wspominek Kvothe'a. Czasem zabawnych, czasem bolesnych, a czasem po prostu magicznych.
Od książki po prostu nie mogłam się oderwać. Ma wiele wątków, ale moim ulubionym motywem jest motyw opowieści w opowieści, który można dosłownie znaleźć wszędzie.
No a poza tym w nielicznych chwilach można się pouśmiechać do Basta i Kvothe'a, którzy całkiem fajny duet tworzą
